Banki nie ustają w działaniach zmierzających do zawierania ugód z kredytobiorcami frankowymi. Jest to efekt przegrywanych przez te instytucje na masową skalę sporów sądowych – na 100 pozwów aż 98 kończy się wyrokiem korzystnym dla frankowicza. Swój program ugód rozszerza i dostosowuje do aktualnych warunków ekonomicznych m.in. mBank. Czy ugody z tym kredytodawcą mają w ogóle sens, skoro na stole jest opcja unieważnienia umowy w całości i odzyskania środków nadpłaconych ponad nominalną wartość kredytu?
mBank już wie, że nie ma szans w sądzie. Proponuje ugody
Banki stosunkowo późno zareagowały na wezwanie szefa KNF do opracowania polubownych rozwiązań sporów frankowych. Przed znaczną podwyżką stóp procentowych zdążył tylko PKO BP, który uruchomił ugody na szerszą skalę już w październiku 2021 roku. Ten ruch się opłacił, ponieważ instytucji udało się zawrzeć łącznie ok. 18 tys. ugód.
Sukcesu PKO BP pozazdrościł mBank, który pilotaż ugód uruchomił w grudniu 2021 roku, proponując kredytobiorcom „spotkanie w połowie drogi”, czyli przewalutowanie kredytu na złotówki po kursie będącym w połowie pomiędzy tym obecnym a tym obowiązującym w momencie podpisywania umowy, z dodatkową korzyścią w postaci umorzenia części salda kredytu.
Opcja ta była kierowana tylko do wybrańców, obecnie mBank widzi już potrzebę uczynienia z ugód mniej ekskluzywnego produktu, który powinien jednak trafić do wszystkich zainteresowanych. Bank najwyraźniej nie wie, że ten pociąg już odjechał – kredytobiorcy frankowi, widząc to, co dzieje się obecnie na rynku kredytów złotowych, wcale nie marzą nocami o przewalutowaniu swoich zobowiązań, nawet po korzystniejszym kursie. Bank próbuje kusić frankowiczów możliwością wyboru pomiędzy zmiennym a czasowo stałym oprocentowaniem.
Zresztą stawka oprocentowania również ma być niższa niż rynkowa – frankowicze, którzy wybiorą czasowo stałą stopę procentową, mają 5-letnią gwarancję stawki w wysokości 4,99 proc. mBank z dumą prezentuje to rozwiązanie, podkreślając, że w ten sposób kredytobiorca może uwolnić się od ryzyka walutowego i jednocześnie – czasowo – od ryzyka zmiennego oprocentowania.
Kredytodawca najwidoczniej zapomina, że taka stawka oprocentowania jest kilkukrotnie wyższa niż ta obowiązująca dla kredytów frankowych. W tej sytuacji nawet odfrankowienie kredytu, czyli opcja mniej korzystna niż unieważnienie umowy w całości, gwarantuje więcej profitów niż najnowsza propozycja mBanku, intensywnie reklamowana w mediach głównego nurtu.
Warto dodać, że ugoda z mBankiem jest propozycją jedynie dla aktywnych kredytobiorców. Ci, którzy już spłacili swój kredyt, nie mają co liczyć na odzyskanie choćby części nadpłaconych środków za porozumieniem stron. Na szczęście ex frankowicze nie są pozostawieni sami sobie – mogą swoje roszczenia złożyć w najbliższym sądzie okręgowym, formułując pozew o zapłatę. Ich roszczenia nie przedawniają się, nawet jeśli umowa kredytowa została w całości spłacona już lata temu. Jak wynika z wrześniowego wyroku TSUE, roszczenia restytucyjne konsumentów nie mogą ulec przedawnieniu, gdy ci nie zdawali sobie sprawy z abuzywności warunków umowy, której byli stroną.
Czy warto w ogóle rozważać ugodę proponowaną przez mBank?
Konsument, który zaciągnął kredyt frankowy na zakup nieruchomości pod prywatne cele, nie ma interesu w zawieraniu z bankiem ugody. Nie, gdy może pozwać bank i żądać unieważnienia swojej umowy, eliminując zobowiązanie z obiegu. Co czeka frankowicza, gdy zdecyduje się unieważnić swoją umowę?
- unieważnioną umowę należy traktować tak, jakby nigdy jej nie zawarto
- sąd zobowiązuje strony do wzajemnego rozliczenia się ze spełnionych świadczeń
- bank oddaje kredytobiorcy wszystkie środki pobrane od niego w trakcie realizowania umowy – zwrot następuje w walucie, w jakiej bank otrzymał te środki
- kredytobiorca oddaje bankowi tylko nominalnie wypłaconą kwotę kredytu
- frankowicz może ponadto ubiegać się o zasądzenie na jego rzecz ustawowych odsetek za opóźnienie – są one rekordowo wysokie z powodu aktualnych stóp procentowych. Gdy stopa referencyjna wynosi 6,75 proc., ustawowe odsetki za zwłokę to aż 12,25 proc. rocznie
- po unieważnieniu umowy bank wystawia klientowi list mazalny, na podstawie którego można wykreślić hipotekę z księgi wieczystej nieruchomości
- gdy umowa jest nieważna, a strony dokonały rozliczenia, kredytobiorca odzyskuje swoją zdolność kredytową i nie ma wobec banku żadnych dalszych zobowiązań.
Banki próbują zniechęcać kredytobiorców do składania pozwów, twierdząc, że na unieważnienie umowy trzeba czekać wiele lat. Nie jest to do końca prawdą. Z dobrym prawnikiem u boku frankowicz może prawomocnie unieważnić swoją umowę w ok. 2-3 lata.
Dodatkowo, jeżeli spłacił już bankowi pierwotnie pożyczoną kwotę, może wystąpić do sądu z wnioskiem o zabezpieczenie roszczeń. Akceptacja takiego wniosku przez sąd pozwoli kredytobiorcy na wstrzymanie dalszej spłaty rat na czas trwającego postępowania. Jak widać, kredytobiorca nie musi czekać latami, by odczuć korzyści wynikające z sądowego zakwestionowania umowy – w wielu przypadkach jest w stanie odciążyć domowy budżet już w 2-3 miesiące od złożenia pozwu.
Jak unieważnić umowę frankową zawartą z mBankiem?
Umowy frankowe proponowane kredytobiorcom przez mBank należą do jednych z najbardziej wadliwych na rynku. Dobry pełnomocnik prawny jest w stanie unieważnić tego rodzaju umowę nierzadko w mniej niż 3 lata. Przykład takiego wyroku prezentujemy poniżej.
Prawomocne unieważnienie umowy mBank w 27 miesięcy
Dnia 24 sierpnia 2022 roku w Sądzie Apelacyjnym w Łodzi zapadł wyrok w sprawie o sygnaturze I ACa 1663/21. Sąd II instancji zmienił wyrok Sądu Okręgowego w Łodzi z dnia 18 października 2021 roku, który również był korzystny dla powodów, ale w mniejszym stopniu niż oczekiwali – sąd bowiem uwzględnił tylko roszczenie ewentualne, decydując o odfrankowieniu kredytu.
Mimo że tego rodzaju opcja jest dalece korzystniejsza niż ugoda z bankiem, kredytobiorcy czuli niedosyt i ich pełnomocnik złożył apelację. Jak się okazuje, słusznie, bowiem sąd II instancji uwzględnił roszczenie główne i uznał umowę za nieważną. Zasądził też od mBanku na korzyść kredytobiorców kwoty 114 928,68 zł, 22 382,54 zł i 73 688, 26 CHF wraz z ustawowymi odsetkami za opóźnienie. Ponadto bank został obciążony kosztami postępowania sądowego w obu instancjach.
Pierwotnie otrzymana przez kredytobiorców kwota kapitału w ramach umowy kredytu „mPlan” wynosiła 313 tys. zł. Kredytobiorcy spłacali swoje zobowiązanie przez 12 lat, łącznie udało im się oddać bankowi 340 tys. zł, a mimo to saldo zadłużenia nadal wynosiło 225 tys. zł. To jaskrawy przykład tego, jak bardzo niekorzystne były kredyty waloryzowane kursem franka. W wyniku unieważnienia umowy kredytobiorcy musieli rozliczyć się z bankiem jedynie z nominalnej wartości kredytu, a ich łączna korzyść z wyroku wyniosła 252 tys. zł
Pełnomocnikiem kredytobiorców w tej sprawie był adw. Paweł Borowski.