Kredyty frankowe dość często są określane mianem niespłacalnych. Dzieje się tak dlatego, że mimo kilkunastu lat regularnej spłaty takiego kredytu, saldo zadłużenia jego posiadacza może być wyższe niż na początku. Wpływa na to oczywiście rosnący kurs helweckiej waluty, który latem 2008 roku był zbliżony do 2 zł, a na jesieni 2022 roku przebił granicę 5 zł. Nie jest powiedziane, że w przyszłości frank szwajcarski nie będzie notował dalszych wzrostów i nie osiągnie np. pułapu 6 czy 7 zł. W przypadku tysięcy kredytobiorców taka sytuacja mogłaby oznaczać… zostawienie długu swoim dzieciom, a takiego scenariusza nie chce żaden rodzic. Kredytu frankowego można jednak pozbyć się całkowicie nawet w 2-3 lata, zostawiając swoim dzieciom już nie dług, a nieruchomość wolną od hipoteki banku i środki finansowe pochodzące z nadpłaty kredytu.
- Coraz większa grupa frankowiczów poważnie obawia się, że ich saldo kredytu będzie stale rosnąć, głównie za sprawą światowych zawirowań i niepewności w gospodarce
- Ilekroć świat targany jest konfliktami i kryzysami, frank zyskuje na znaczeniu, a wraz z nim rośnie zadłużenie kredytobiorców, których kredyt jest waloryzowany do tej waluty
- Zdesperowani frankowicze, chcąc uwolnić się od kredytu, pozywają banki… i wygrywają. Statystyki pokazują, że konsument ma aż 98 proc. szans na korzystny wyrok sądu
- Po opinii Rzecznika Generalnego TSUE kredytobiorcy mogą starać się nie tylko o unieważnienie kredytu, ale także o dodatkową opłatę od banku za to, że ten korzystał z ich pieniędzy.
Jak zamienić niespłacalny kredyt w brak jakichkolwiek zobowiązań wobec banku?
Każdy kredyt trzeba spłacać, nawet ten niespłacalny… czy aby na pewno? Okazuje się, że nie. Wyjątkiem są bowiem kredyty, których udzielono na bazie wzorca umownego obarczonego poważnymi wadami. Jeżeli to sam bank wprowadził takie wadliwe klauzule do umowy, a kredytobiorca nie miał wpływu na kształt kontraktu, tego rodzaju zapisy nie obowiązują konsumenta, a w wielu przypadkach prowadzą do upadku całej umowy w sądzie.
W sprawach frankowych dochodzi do unieważnienia umowy w aż 92 proc. przypadków. Kolejne kilka procent wyroków korzystnych dla kredytobiorców to tzw. odfrankowienia, polegające na eliminacji klauzul abuzywnych z umowy. Odfrankowienie kredytu jest już zasądzane coraz rzadziej. Obecnie sądy stoją na stanowisku, że – jeśli konsument nie chce utrzymać umowy w mocy – należy taki wadliwy kredyt wyeliminować z obrotu i zasądzić wzajemne rozliczenie się stron.
Do niedawna stawiano znak równości pomiędzy unieważnieniem umowy a sankcją darmowego kredytu. Bank bowiem nie zarabia na kliencie ani grosza, jeśli sąd zdecydował o upadku umowy. Jeżeli klient nadpłacił kapitał kredytu, bank jest zobligowany do zwrotu owej nadpłaty, i to na ogół z odsetkami za opóźnienie. Teraz okazuje się, że frankowicze mogą liczyć jeszcze na dodatkowe korzyści, unieważniając swoją umowę. Drogę do nowych roszczeń utorował im Rzecznik Generalny TSUE, który 16 lutego 2023 roku wydał opinię w sprawie C-520/21.
Przekaz płynący od Rzecznika jest prosty: prawo unijne stoi w sprzeczności z roszczeniami banku o wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z kapitału. Jednocześnie nie jest przeszkodą do tego, by to frankowicz mógł ubiegać się od banku o odszkodowanie bądź waloryzację świadczenia za to, że podmiot ten korzystał bezumownie z jego pieniędzy.
Może chodzić o gigantyczne kwoty dodatkowe, część ekspertów jest zdania, że w niektórych przypadkach kredytobiorcy, którzy unieważnią umowę, mogą powiększyć swoją korzyść nawet o 100 proc. względem „zwykłej” sankcji darmowego kredytu.
Pozbądź się hipoteki frankowej. Jeśli nie dla siebie, to dla swoich dzieci
Według różnych statystyk do 2012 roku banki udzieliły w Polsce od 700 do nawet 900 tysięcy kredytów frankowych. To z kolei powoduje, że frankowiczów – byłych i obecnych – może być w Polsce ponad milion. Większość tych osób zaciągała swój kredyt na cel mieszkaniowy, a zatem występują one w relacji z bankiem jako konsumenci.
To powoduje, że ich roszczenia restytucyjne nie mogą się przedawnić po 6 czy 10 latach, jeśli nie zdawały sobie sprawy z abuzywności swojego kredytu. Co to oznacza? Że roszczenia tych frankowiczów wobec banku nie wygasły, nawet jeśli spłacili swój kredyt kilka lat temu.
Nie wszyscy mieli tyle szczęścia i zdołali spłacić swój kredyt przed czasem. W dalszym ciągu Polacy spłacają ok. 400 tysięcy umów frankowych, z czego ok. 1/4 jest objęta sporem sądowym. Pozostali boją się walki z bankiem lub ulegli propagandzie, według której sądzący się frankowicze to cwaniacy, którzy chcą dorobić się kosztem reszty społeczeństwa. Te krzywdzące opinie są rozpuszczane przez sam sektor bankowy, który nie chce, aby kolejna fala pozwów sprowadziła na niego konieczność zawiązywania gigantycznych rezerw.
Czy warto ulegać retoryce banków i pokornie spłacać kredyt, którego saldo w ogóle nie maleje? Zdecydowanie nie. Każdy frankowicz, który dzisiaj jest w takiej sytuacji, powinien zadać sobie pytanie: co dalej?
Co, jeśli tego kredytu nie da się spłacić ani za 10, ani za 15, ani nawet za 25 lat? Czy przyszła emerytura pozwoli na regularne uiszczanie horrendalnych rat? A może frankowicz będzie musiał cały czas pracować, mimo przekroczenia wieku emerytalnego, by nadal spłacać zobowiązanie? I czy w przyszłości dług przejdzie na jego dzieci?
Nie warto rozważać takich scenariuszy. Zdecydowanie lepiej już dziś przekazać umowę kredytową do bezpłatnej analizy w dobrej kancelarii prawnej, a następnie wytoczyć bankowi powództwo i unieważnić umowę. W ten sposób kredytobiorca uwolni się od wadliwego i ryzykownego kredytu, a także zapobiegnie sytuacji, w której dług przeszedłby w przyszłości na jego dzieci.
Co ważne, kredytobiorca może wnioskować do sądu o zgodę na zaprzestanie spłacania rat na czas trwania sprawy sądowej. Jest to tzw. zabezpieczenie roszczeń, które jest przyznawane tym kredytobiorcom, którzy spłacili już kwotę wyższą lub równą kapitałowi kredytu. Po otrzymaniu zabezpieczenia roszczeń frankowicz może zapomnieć, że ma w ogóle jakiś dług wobec banku – płatności zostają wstrzymane aż do ogłoszenia wyroku. Po nim zaś okazuje się zwykle, że… umowa przestaje istnieć, a wraz z nią dług klienta wobec banku.
W ten sposób frankowicz uwalnia swoją nieruchomość spod frankowej hipoteki i zapobiega sytuacji, w której dług musiałby być spłacany przez jego potomków. Jeżeli TSUE potwierdzi ustalenia Rzecznika Generalnego i da frankowiczom zielone światło do roszczeń o waloryzację świadczeń bądź odszkodowanie za straty o charakterze niemajątkowym, tysiące kredytobiorców w Polsce zyskają solidne podstawy pod to, by żądać od banku czegoś więcej niż tylko zwrotu nienależnie pobranych środków. Sama waloryzacja świadczenia wskaźnikiem inflacji (którą przewiduje polskie prawo, a konkretnie art. 3581 § 3 kc) może potencjalnie zwiększyć roszczenie kredytobiorcy o kwotę, której do tej pory nie było mu dane zgromadzić w formie oszczędności.
Nie warto więc godzić się na nieuczciwe zasady ustalone przez bank w umowie, czy też przystawać na ugodę i konwersję kredytu, które nie rozwiązują wcale problemu. Tylko unieważnienie umowy pozwala kredytobiorcy i jego rodzinie uwolnić się od ryzyka, czy to tego kursowego, czy związanego z oprocentowaniem po przewalutowaniu. Oto przykładowe wyroki sądów w sprawach frankowych, które dobitnie pokazują, ile można zyskać po upadku umowy.
1,2 mln zł zysku po unieważnieniu umowy frankowej w 30 miesięcy
29 listopada 2022 roku to wielki dzień dla klientów adwokata Pawła Borowskiego, którzy właśnie wtedy dowiedzieli się od Sądu Apelacyjnego w Łodzi, że ich umowa kredytowa zawarta z PKO BP jest nieważna. Wyrok w sprawie I ACa 215/22 tym bardziej cieszy, że stanowi zmianę postanowień sądu I instancji, który zdecydował się jedynie usunąć z umowy wadliwy mechanizm denominacji. Sąd Apelacyjny uznał jednak, że to nie klauzule abuzywne wymagają wyeliminowania, ale cała umowa.
Tak też się stało. Co to oznacza dla klientów kancelarii? Że ich dług wobec banku ograniczy się tylko do wysokości pożyczonej kwoty. Ta wynosiła 1.186 815,16 zł, a w 11 lat spłacania kredytu klientom udało się łącznie oddać na rzecz banku ok. 600 tys. zł. Mimo tego faktu saldo zadłużenia nadal wynosiło… 1.729 861,42 zł. To już jednak przeszłość, bowiem po unieważnieniu umowy wirtualne saldo wykreowane przez bank przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie. Liczy się tylko to, ile klienci faktycznie pożyczyli od banku – to ta kwota jest dla nich wiążąca i to ją będą musieli spłacić. Tym samym łączny zysk po stronie kredytobiorców wyniósł w tym przypadku ok. 1,2 mln zł.
191 662,91 zł i 119 951,69 CHF zysku dla kredytobiorców po unieważnieniu umowy frankowej z mBankiem
Ważną konsekwencją unieważnienia umowy frankowej jest to, że sąd nakazuje bankowi zwrot nienależnie pobranych świadczeń w walucie ich spłaty. Gdy więc kredytobiorca płacił raty we frankach, teraz bank oddać mu musi również franki. Ich wartość będzie jednak wyższa niż jeszcze kilka lat temu, a odpowiedzialny jest za to oczywiście rekordowo wysoki kurs helweckiej waluty.
Tego rodzaju dodatkową korzyść w wyniku unieważnienia umowy uzyskali klienci Kancelarii Sosnowski Adwokaci i Radcowie Prawni, którzy 20 października 2022 roku dowiedzieli się od sędziego warszawskiego Wydziału Frankowego, że ich umowa zawarta w 2006 roku z BRE Bankiem (obecnie mBank) jest nieważna.
W związku z eliminacją umowy kredytowej z obrotu prawnego bank zobowiązany jest oddać na rzecz powodów kwoty 191 662,91 zł i 119 951,69 CHF wraz z ustawowymi odsetkami za zwłokę. Dodatkowo mBank musi też pokryć koszty postępowania. Kredytobiorcy musieli czekać na wyrok w sprawie XXVIII C 2296/21 jedynie 18 miesięcy.