Kilka minionych miesięcy okazało się bardzo niepomyślnych dla instytucji sektora bankowego. Jednym z powodów było wejście w życie tzw. wakacji kredytowych, pozwalających na odroczenie spłaty rat w określonych przypadkach. Kolejnym ciosem dla banków okazało się najnowsze orzecznictwo TSUE w sprawie biegu przedawnienia roszczeń kredytobiorców w zakresie kredytów frankowych. Co więcej, Sąd Najwyższy zaznaczył, że będzie oddalał skargi kasacyjne banków niezadowolonych z wyroków. Jaki to będzie miało wpływ na pozycję banków w batalii z klientami?
Banki nie mają już po co składać skarg kasacyjnych do Sądu Najwyższego?
Obecnie już niemożliwe jest mydlenie oczu sędziom przez banki zapewniające, że umowy frankowe zostały zawarte zgodnie z prawem. Szczególnie kluczowe okazały się trzy ostatnie lata, w czasie których orzekanie sądów gwałtownie obróciło się na korzyść kredytobiorców – teraz porażająca większość z nich wygrywa sprawy sądowe o unieważnienie umów frankowych, ogrywając się na bankach za ich nieuczciwe praktyki.
Banki jednak buntowały się wobec takiego obrotu spraw, notorycznie walcząc o swoje na drodze apelacji. Te instytucje finansowe nie tylko pragnęły wygrać z kredytobiorcą, ale też zastraszyć innych konsumentów, że nie mają z nimi szans przed sądem. Dlatego kiedy sądy apelacyjne podtrzymywały poprzednie wyroki w mocy, banki od razu kierowały się z kasacją do Sądu Najwyższego, licząc na rychłą wygraną i dalszy zarobek.
Sąd Najwyższy, zawalony tego typu skargami, postanowił ukrócić możliwości nieuczciwych kredytodawców. Wyrokiem z dnia 8 lipca 2022 roku wydał postanowienie (sygn.. akt: CSK 2912/22), w którym odmówił przyjęcia i rozpatrzenia skargi kasacyjnej, jeśli zawarte we frankowej umowie kredytowej klauzule przeliczeniowe zostały opracowane na podstawie wewnętrznie ustalonych kursów danego banku, a w dodatku określiły prawa i obowiązki kredytobiorców w sposób niezgodny z dobrymi obyczajami, co rażąco naruszyło interesy tych kredytobiorców.
To postanowienie okazało się kamieniem milowym w sprawach frankowiczów – klauzule przeliczeniowe, o których wspomniał Sąd Najwyższy, znajdują się bowiem w prawie każdej umowie o zaciągnięcie kredytu we frankach szwajcarskich. Jak się też później okazało, to właśnie takie niedozwolone klauzule umowne są najczęstszym i głównym powodem unieważniania frankowej umowy kredytowej w całości. Sądy nie mogą ani usunąć samego niewłaściwego zapisu, ani zastąpić go innych – tak bowiem zadecydował unijny Trybunał Sprawiedliwości.
Takie działania są w pełni uzasadnione, ponieważ wyeliminowanie niedozwolonego zapisu pozostawia niemożliwą do zapełnienia zgodnie z prawem lukę. Tym samym umowa staje się nieważna, ponieważ nie da się jej wykonać w sposób prawidłowy.
Zatem skarga kasacyjna w tej sytuacji staje się bezsensowna, a banki szukające rozwiązania problemu w ten sposób, z góry są skazane na porażkę. Taki obrót sprawy dał frankowiczom nową nadzieję na uratowanie swoich finansów i uwolnienie się od umów rujnujących domowy budżet.
Czy październikowy wyrok TSUE jeszcze bardziej pogrąży banki?
Dla frankowiczów pojawiło się jeszcze jedno światełko w tunelu – ważny wyrok dla kredytobiorców może zapaść jeszcze z ust Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej 12 października 2022 roku. Tym razem zapytanie sądu dotyczyło problematyki przedawnienia roszczeń po stronie banku ZWROTU WYPŁACONEGO kredytobiorcy kapitału. Chodzi też o ich prawa do poboru opłaty za skorzystanie z określonego kapitału bez umowy.
W tym drugim przypadku eksperci prognozują, że TSUE znowu rozstrzygnie niejasności na niekorzyść banków. W Polskim prawie bowiem nie jest przyjęta możliwość otrzymania wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z pieniędzy od banku. Najprawdopodobniej więc unijny Trybunał Sprawiedliwości po raz kolejny orzeknie, stojąc po stronie kredytobiorców.
Konsumenci kredytów frankowych mają też wątpliwości odnośnie przedawnienia się roszczeń banków co odzyskania wypłaconego w ramach kredytu kapitału. W przypadku biegu przedawnienia takich roszczeń, bardzo ważne jest właściwe ustalenie czasu początkowego, kiedy roszczenie zaczyna się należeć bankom.
Dotychczas panowało przekonanie, że bieg tego typu roszczeń zaczyna od chwili uznania umowy frankowej za nieważną, zatem kredytobiorcy nadal, w myśl tej zasady, musieliby liczyć się z koniecznością zwrotu na rzecz banku kwoty wypłaconego kredytu.
Tymczasem coraz głośniej staje się o interpretacji, że bieg taki powinien się zaczynać już w chwili, kiedy konsument otrzymał pieniądze od banku. To sprawiłoby, że roszczenia banków w tym zakresie stałyby się już od wielu lat przedawnione.
Jeżeli TSUE potwierdzi tę drugą wersję, banki pozostaną z niczym. Frankowicze po unieważnieniu całej umowy odzyskają wypłacone przez siebie raty z odsetkami. Przez to bank pozostanie bez wypłaconego niegdyś kredytu, bez odsetek pobieranych od konsumenta i bez nieruchomości związanej z daną umową kredytową.
Taki rozwój sytuacji prawdopodobnie rozjuszy banki, które masowo będą starać się bronić w sądzie. Wpłynie to między innymi na długość trwania postępowań sądowych rozpoczętych w najbliższym czasie. Dlatego specjaliści frankowi zalecają, by kredytobiorcy jak najszybciej składali swoje pozwy, zanim jeszcze zapadnie wyrok TSUE.