Frankowicze są zaniepokojeni tym, co dzieje się na krajowym rynku, a ma wpływ na ich sytuacją finansową. Jak się okazuje, powinni bacznie obserwować również wydarzenia w szwajcarskim sektorze finansowym, ponieważ to w dużej mierze od tego czynnika zależy wysokość ich rat. A w Szwajcarii ostatnimi czasy dzieje się sporo, co znajduje odzwierciedlenie w działaniach tamtejszego Banku Centralnego. W czwartek SNB podniósł stopy procentowe o 50 pb., tym samym główna stopa referencyjna wynosi już 1,5 proc. – najwięcej od 15 lat. Ta decyzja oznacza dla frankowiczów wyższe raty kapitałowo-odsetkowe, co odczują już za ok. 3 miesiące.
Szwajcarii nie udało się osiągnąć celu inflacyjnego: w lutym inflacja wyniosła 3,4 proc., co przesądziło o kolejnej podwyżce kosztu pieniądza
W czwartek SNB podniósł stopy procentowe do poziomu 1,5 proc., co oczywiście wpłynie na wzrost stawki SARON, którą oprocentowane są kredyty frankowe
Jeśli kurs franka nie spadnie, frankowicze muszą liczyć się z tym, że latem zapłacą rekordowo wysokie raty
Ucieczką przed ryzykiem rosnącego oprocentowania jest pozew wobec banku i zakwestionowanie klauzul abuzywnych znajdujących się w umowie kredytowej.
Oprocentowanie kredytów frankowych najwyższe od 15 lat. Co dalej?
Jeszcze w zeszłym roku Szwajcaria mogła się pochwalić najniższym oprocentowaniem kredytów na świecie. Swoją polityką pieniężną przyciągała inwestorów, jak również wzbudzała zainteresowanie kredytobiorców z Europy Środkowo-Wschodniej, w tym Polaków, którzy w latach 2004-2008 chętnie zaciągali zobowiązania waloryzowane kursem helweckiej waluty.
Doradcy bankowi przekonywali wówczas konsumentów, że frank to bezpieczna i przewidywalna waluta, która nie powinna notować znaczących wzrostów. W lipcu 2008 roku frank kosztował tylko 2 zł, a kredytobiorcy, którzy wg banku nie mieli wystarczającej zdolności kredytowej, by zaciągnąć zobowiązanie w złotówce, często mogli zrealizować swoje plany, biorąc właśnie kredyt frankowy.
Na ten krok zdecydowało się nawet ponad milion Polaków – wg różnych szacunków banki do końca 2011 roku namówiły kredytobiorców na podpisanie od 700 do nawet 900 tys. umów, w których saldo kredytu i wysokość miesięcznej raty były ściśle zależne od kursu CHF.
Obecnie przyjazna kredytobiorcom zarabiającym w złotówkach polityka SNB to już przeszłość. Bank Centralny Szwajcarii walczy z inflacją, która jest w tym kraju znacznie niższa niż w Polsce czy krajach ościennych, ale wciąż daleka od celu inflacyjnego.
Ten w Szwajcarii wynosi 2 proc., z kolei odczyt za luty wyniósł 3,4 proc. r/r i wzrósł w stosunku do grudnia 2022 roku (wówczas odczyt wyniósł 2,8 proc.). Stało się więc jasne, że po grudniowej podwyżce kosztu pieniądza o 50 pb. przyjdzie czas na kolejną. Eksperci się nie mylili. SNB w czwartek podjął decyzję o podniesieniu stóp procentowych o kolejne 50 pb., do poziomu 1,5 proc.
To wciąż mniej niż w strefie euro, gdzie główna stopa referencyjna wynosi już 3,5 proc. W związku z tym, przynajmniej na razie, nie należy spodziewać się kolejnych wzrostów kursu franka względem europejskiej waluty oraz złotego.
Zdaniem ekspertów to nie koniec cyklu podwyżek w SNB i można oczekiwać jeszcze przynajmniej jednej tego rodzaju decyzji w najbliższym czasie. Przewidywany wzrost to 25 pb., choć trzeba podkreślić, że sytuacja jest dynamiczna i może się zmienić. Szwajcarzy bowiem walczą nie tylko z inflacją, ale zawirowaniami na swoim rynku bankowym, słynącym przecież na cały świat ze swojej niezawodności.
W weekend Szwajcarzy ratowali swój drugi największy bank, Credit Suisse, przed upadkiem. W przedsięwzięcie zaangażowane były najważniejsze osoby w państwie, w tym prezydent i minister finansów. W niedzielę wieczorem stało się jasne, że starania rządzących przyniosły efekt, a depozyty pozostaną niezagrożone. Credit Suisse zostanie przejęty przez inny bank, UBS.
Konsekwencją przejęcia będzie zwolnienie ok. 20 tys. pracowników Credit Suisse, w tym 10 tys. osób w samej Szwajcarii. Eksperci wyceniają łączny koszt przedsięwzięcia na ok. 3 miliardy franków. Na procesie przejęcia stratni będą akcjonariusze oraz posiadacze obligacji zamiennych.
Ile wyniosą raty kredytu frankowego po podwyżce stóp procentowych?
Obserwujący tę sytuację frankowicze zastanawiają się, jak wpłynie ona na ich raty kapitałowo-odsetkowe. Czy SNB zdecyduje się na kolejne podwyżki? Ile ich łącznie będzie, nim cykl dobiegnie końca? Czy kurs franka wzrośnie, spadnie, a może utrzyma się na obecnym poziomie 4,70 zł? To wszystko będzie miało wpływ na wysokość miesięcznej raty kredytu waloryzowanego kursem CHF. O ile wzrośnie przeciętna miesięczna rata kredytu frankowego, gdy za ok. 3 miesiące dojdzie do aktualizacji stawki SARON 3M? Znane są już przykładowe wyliczenia. Autorem jednego z nich jest Jarosław Sadowski, specjalista rynku finansowego z Expander Advisors.
Wziął on na tapet symulację kredytu zaciągniętego w styczniu 2008 roku, o kapitale 300 tys. zł i trzydziestoletnim okresie spłaty. 12 lat temu rata takiego kredytu wynosiła 1800 zł, zaś rok temu 2098 zł. Obecnie frankowicz posiadający takie zobowiązanie płaci ratę w wysokości 2339 zł, a za 3 miesiące będzie to 2469 zł, czyli 130 zł więcej.
Podwyżka stóp procentowych w Szwajcarii dotknie setek tysięcy polskich gospodarstw domowych: szacuje się, że Polacy wciąż spłacają ok. 340 tys. frankowych hipotek. Ci, którzy chcą uwolnić się od nieprzewidywalnego kredytu waloryzowanego kursem obcej waluty, mogą pozwać bank i unieważnić umowę – konsument ma dziś ok. 98 proc. szans na to, że wygra z bankiem w sądzie. Konsekwencją niemal zawsze jest właśnie unieważnienie kredytu i rozliczenie stron wg teorii dwóch kondykcji.
Oznacza to, że kredytobiorca po uzyskaniu takiego orzeczenia musi rozliczyć się z bankiem wyłącznie z pożyczonej kwoty kapitału, bez żadnych opłat dodatkowych czy odsetek. Jeśli nadpłacił już kapitał, bank będzie zobligowany do zwrotu tej nadwyżki, nierzadko wraz z odsetkami za opóźnienie.
Zwrot musi nastąpić w walucie spłaty, a więc klient, który po 2011 roku i wejściu w życie ustawy antyspreadowej spłacał kredyt we franku, odzyska od banku również franki. Te jednak będą warte więcej niż jeszcze kilka lat temu, bo w międzyczasie kurs tej waluty znacząco umocnił się względem złotówki.
Kredytobiorca spłacający zobowiązanie we frankach odczuje wzrost swojej raty za 3 miesiące, ale może temu zapobiec. Jeśli zdecyduje się pozwać bank i spłacił nominalną kwotę kredytu, ma prawo wystąpić do sądu o zabezpieczenie roszczeń, czyli o zgodę na wstrzymanie dalszej spłaty.
Na takie wnioski kredytobiorców najchętniej przystają sędziowie Wydziału Frankowego w Warszawie, czyli wyspecjalizowanego w rozpatrywaniu sporów o kredyty pseudowalutowe. Liczne przykłady wskazują, że kredytobiorca może legalnie przestać spłacać swoje raty nawet w kilka tygodni od złożenia pozwu, spokojnie czekając, aż sąd wyda w jego sprawie prawomocny wyrok.
Nie przegap żadnej ważnej informacji. Obserwuj nasze konto na Twitter oraz Facebook, a także Subskrybuj nasz kanał na Youtube. Jeśli uważasz, że materiał jest przydatny udostępnij go dalej.