Uchwała Sądu Najwyższego opublikowana 28 kwietnia umocniła pozycję kredytobiorców w sądach, ale dała też nadzieję frankowiczom, którzy zaciągnęli w przeszłości kredyt w CHF na potrzeby działalności gospodarczej. Czy w związku z decyzją SN przedsiębiorcy i inwestorzy poszkodowani przez kredyt indeksowany do franka szwajcarskiego będą teraz mieli większe szanse na zwycięstwo w sądzie?
Banki nie mogą dowolnie kształtować kursu waluty obcej
Przypomnijmy czego dotyczyła kwietniowa decyzja Sądu Najwyższego. Odnosiła się ona w bardzo jednoznaczny sposób do kwestii jednostronnego ustalania przez banki kursu waluty obcej w kredytach indeksowanych. W przeszłości banki podpisujące umowy kredytowe ze swoimi klientami bardzo chętnie udzielały im zobowiązania we franku szwajcarskim – kilkanaście lat temu miał on wyjątkowo korzystny kurs względem złotówki, co kusiło kredytobiorców.
Do zaciągania kredytu w CHF zachęcali również doradcy w placówkach bankowych, często podkreślając, że decydując się za zobowiązanie w helweckiej walucie, klient będzie w stanie maksymalnie wykorzystać swoją zdolność kredytową. Wiele osób brało więc w latach 2007-2008 kredyt „po korek”, co zaledwie kilkanaście miesięcy później okazało się fatalną decyzją – kurs franka zaczął rosnąć, podobnie jak wysokość rat kredytowych.
Banki w tej sytuacji nie tylko nie wyszły swoim klientom naprzeciw, ale same ustalały przelicznik franka do złotówki w taki sposób, że był on jeszcze mniej korzystny niż ten prezentowany przez NBP. Co więcej, wiele banków zastrzegało w swoich umowach kredytowych konieczność spłaty zobowiązania w złotówce. W ten sposób dochodziło do kuriozalnych sytuacji, w których klienci mający kredyt w CHF otrzymywali od banku kapitał w polskich złotych, jak również musieli go spłacać w polskiej walucie, co – biorąc pod uwagę przelicznik walutowy ustalony indywidualnie przez bank – było bardzo niekorzystne.
Powoływanie się na klauzule niedozwolone – tylko dla konsumentów
Wiele lat później takie praktyki banku uznano za niedopuszczalne, a zapisy, które ich dotyczyły, dziś nazywamy klauzulami niedozwolonymi – obecnie są one ważną przesłanką do unieważnienia umowy kredytowej.
Problem polegał do tej pory na tym, że klauzule niedozwolone były argumentem, którym posługiwać się mogli tylko kredytobiorcy mający status konsumenta, czyli zaciągający zobowiązanie na cel prywatny. Na niedozwolone zapisy zawarte w umowie kredytowej nie mogli powołać się przedsiębiorcy, a nawet osoby prywatne, które zaciągnęły kredyt, by za jego pomocą sfinansować inwestycję pod wynajem. Pod górkę miały w sądzie również małżeństwa, jeśli tylko jedno z pary było konsumentem, podczas gdy drugie skorzystało z udzielonego kredytu również zawodowo.
Wielu kredytobiorców w takiej sytuacji do tej pory nie decydowało się nawet, by wejść na drogę sądową. Mimo iż frankowicze wygrywają w sądach ponad 90% sporów z bankami, zdecydowana większość tych sukcesów należy do konsumentów. Biorąc pod uwagę, że prawomocna przegrana w sporze z bankiem kończy właściwie drogę do odzyskania przez kredytobiorcę choćby części środków, nic dziwnego, że wielu klientów niebędących konsumentami wolało wstrzymać się z decyzją o pozwie, czekając na bardziej sprzyjające okoliczności.
Subiektywny kurs franka sprzeczny z naturą stosunku prawnego
Wszystko wskazuje na to, że te okoliczności nadeszły 28 kwietnia 2022 roku, gdy Sąd Najwyższy nie tylko uznał za niedozwolone dowolne kształtowanie przez bank kursu waluty obcej, ale również podkreślił, że takie działanie jest sprzeczne z naturą stosunku prawnego, jaki jest właściwy dla kredytów indeksowanych. Uchwała SN, mimo iż nie umożliwia przedsiębiorcom unieważniania umów kredytowych poprzez wskazanie w nich klauzul niedozwolonych, pozwala tej grupie klientów powołać się na sprzeczność takiej umowy z zasadami współżycia społecznego.
Frankowicze niemający statusu konsumenta powinni się jednak śpieszyć z wniesieniem pozwu do sądu, ponieważ w ich przypadku do przedawnienia roszczeń dochodzi znacznie szybciej niż wobec osób prywatnych. Czas, jaki przewiduje prawo na złożenie pozwu to w takich przypadkach jedynie 3 lata liczone od daty wypłaty kredytu lub spłaty kolejnych rat. Oznacza to, że każdy kolejny miesiąc to jedna potencjalnie przedawniona rata. Dla porównania okres przedawnienia roszczeń w przypadku konsumenta wynosi 6 lat dla rat spłacanych od lipca 2018 roku i 10 lat dla wcześniejszych spłat (w międzyczasie zmieniono bowiem przepisy).
Przedsiębiorca pozywający bank za kredyt frankowy nie może także liczyć na specjalne przywileje w kwestii kosztów sądowych – o ile konsument za złożenie pozwu zapłaci maksymalnie 1000 zł, niezależnie od wartości przedmiotu sporu, o tyle klient niemający tego statusu musi uiścić opłatę w wysokości 5% kwoty roszczenia. W przypadku sporów frankowych, które dotyczą często setek tysięcy złotych, samo wniesienie pozwu jest już kosztowną procedurą.
Sprawę frankową można wygrać z doświadczonym pełnomocnikiem
Przedsiębiorca zdecydowany na wytoczenie powództwa przeciwko bankowi będzie potrzebował doświadczonego pełnomocnika. Tylko naprawdę wyspecjalizowana kancelaria frankowa jest w stanie skutecznie udowodnić w sądzie, że zawarta przez klienta umowa kredytowa jest sprzeczna z zasadami współżycia społecznego i tym samym powinna zostać uznana za nieważną.
Przedsiębiorcy i wszyscy frankowicze niebędący konsumentami powinni szczególnie uważać na firmy pośredniczące, które często reklamują się jako kancelarie frankowe, chociaż nimi nie są. Takie podmioty łatwo rozpoznać po formie prawnej – zwykle są to spółki z o.o. posiadające minimalny kapitał zakładowy. Wiele z tych firm dość intensywnie reklamuje swoje usługi w Internecie, oferując rzekomo „darmowe prowadzenie sprawy”. W praktyce obsługa okazuje się darmowa jedynie w przypadku przegranej, a jeśli prawnik wybrany przez pośrednika jednak wygra dla klienta sprawę, wynagrodzenie „za sukces” może przekroczyć nawet 30% wartości sporu.
Dobre kancelarie frankowe pobierają dużo niższe honorarium, które przeciętnie wynosi 3-7% wartości sporu. Jakie cechy ma dobra kancelaria frankowa? To przede wszystkim wyspecjalizowana firma prawnicza, która ma co najmniej 5 lat doświadczenia w prowadzeniu spraw o unieważnienie kredytu w CHF – i to poparte dowodami. Najlepsi w branży mają na swoim koncie ponad 200 wygranych spraw frankowych i niemal 100% skuteczności. To właśnie taki pełnomocnik jest potrzebny przedsiębiorcy, który chce walczyć o sprawiedliwość w sądzie.