Po wydaniu przez TSUE prokonsumenckich orzeczeń w sprawach frankowych do sądów trafiła lawina pozwów, co nieco je zakorkowało. W sądach okręgowych oprócz spraw frankowych toczą się także inne sprawy cywilne, których również sukcesywnie przybywa. Efektem tego jest przeciążenie niektórych sądów i sędziów oraz wydłużenie czasu oczekiwania na zakończenie sprawy. W ocenie NIK wydział sprawiedliwości znajduje się obecnie w największym kryzysie od 1989 roku, ale powstała sytuacja jest wynikiem błędów w działaniu i zaniechaniu organów odpowiedzialnych za działanie sądownictwa w ostatniej dekadzie. Czy rzeczywiście sytuacja wygląda aż tak źle i jak przekłada się to na czas postępowania w sprawach frankowych?
Kryzys w sądach — co pokazała kontrola NIK?
Okazuje się, że kryzys w polskich sądach narastał od dekady i podejmowanie prób reformy sądownictwa nie przyniosło dobrych efektów, lecz często spowodowało szkody. W efekcie tego sukcesywnie zaczął się wydłużać czas postępowania w sprawach cywilnych. Mimo podwojenia w ostatnim dziesięcioleciu wydatków budżetu państwa na funkcjonowanie sądów powszechnych nie przełożyło się to na jednoznaczne korzyści dla sądownictwa powszechnego.
Zaobserwowano istotne dysproporcje w obciążeniu sądów sprawami, braki kadrowe oraz w przypadku etatów sędziowskich stosowanie długotrwałej procedury obsadzania wolnych stanowisk. W skrajnych przypadkach, jak podaje NIK, ponowne obsadzenie zwolnionego stanowiska sięgało nawet 3 lat. Zaobserwowano również odbywające się na dużą skalę delegowanie pracowników sądów do wykonywania czynności administracyjnych w Ministerstwie.
Sytuację w sądach pogorszyła dodatkowo spora częstotliwość i liczba zmian w przepisach prawnych. W ocenie NIK natomiast żaden ze zdiagnozowanych problemów już w 2013 roku na przestrzeni ostatniej dekady nie został rozwiązany. Nie wykorzystano też szansy na odciążenie sądów poprzez rozstrzyganie spraw na drodze mediacji. Mimo że takie mediacje się odbywają, skala ich w stosunku do potrzeb jest znikoma.
W związku z koniecznością przywrócenia sprawności polskich sądów NIK skierowała do Ministerstwa Sprawiedliwości wnioski obligujące do wprowadzenia potrzebnych zmian. Obecnie już trwają nad nimi prace zmierzające do usprawnienia spraw w sądach.
Co wpływa na czas postępowania w sprawach frankowych?
Czas postępowania sądowego zależy od wielu czynników. Jednym z nich niewątpliwie jest to, do jakiego sądu trafi sprawa oraz który sędzia będzie ją rozpatrywał. Obecnie w wyniku zmian w przepisach sądem właściwym do złożenia pozwu w sprawie frankowej będzie sąd w miejscu zamieszkania Frankowicza. Wcześniej, kiedy konieczne było składanie pozwu w sądzie znajdującym się w mieście będącym siedzibą banku, do sądów w Warszawie, Gdańsku, Katowicach czy Wrocławiu trafiały wszystkie sprawy frankowe, co przekładało się na duże obciążenie sądów.
Na szczęście dla tych, którzy mieszkają w mniejszych miastach, przepis ten zmieniono, co pozwoliło nieco odciążyć wskazane powyżej sądy. Co ciekawe jednak, w sądach o dużym obłożeniu sprawami frankowymi widać duże przyspieszenie ze względu na to, że sędziowie są już dobrze zapoznani z tematyką. W sądzie w mniejszej miejscowości, gdzie sędzia rozpatruje taką sprawę po raz pierwszy, dokładne zbadanie materiału dowodowego może zająć mu więcej czasu.
Na czas postępowania istotny wpływ mają też działania samego Frankowicza oraz jego pełnomocnika, jak i pełnomocników banku. W sytuacji, gdy jedna ze stron wnosi o przesłuchanie świadków czy biegłych, może to znacznie wydłużyć postępowanie. Trzeba też wiedzieć, że długość postępowania to nie tylko czas samej sprawy sądowej, ale też proces poprzedzający złożenie pozwu obejmujący skompletowanie potrzebnych dokumentów i złożenie do banku reklamacji.
Złożenie pozwu musi być bowiem poprzedzone podjęciem próby polubownego załatwienia sporu. Te czynności trwają, gdyż czasami na zaświadczenia bankowe trzeba czekać nawet kilka miesięcy. Potem procedury składania reklamacji i wezwania do zapłaty też przedłużają ten czas. Jeśli więc Frankowicz chce, aby ten czas skrócić, powinien wcześniej już zadbać o potrzebne do złożenia pozwu dokumenty.
Apelacja a czas postępowania w sprawach frankowych
Bardzo istotnym czynnikiem mającym duży wpływ na czas całego postępowania jest to, czy sprawa zakończy się prawomocnym wyrokiem już po I instancji, czy zostanie złożona apelacja. Jeśli to nastąpi, czas postępowania może się znacznie wydłużyć. Wyrok I instancji jest bowiem nieprawomocny i stronom przysługuje prawo do złożenia apelacji. Jeszcze do niedawna wszystkie banki po przegranej w I instancji z tego prawa korzystały, co znacznie wydłużało postępowanie.
Obecnie obserwuje się w wielu przypadkach rezygnację z takiego działania. Widać to szczególnie w przypadku takich banków jak: mBank, PKO BP, Millennium Bank, BPH, Deutsche Bank, a także BNP Paribas.
Nie oznacza to, że w każdej sprawie toczonej przeciwko tym bankom, po przegraniu bank rezygnuje z apelacji, ale zdarza się to coraz częściej, co jest bardzo dobrą wiadomością dla Frankowiczów, gdyż w takim przypadku wyrok sądu I instancji staje się prawomocny i można rozliczyć się z bankiem.
Ile trwa obecnie postępowanie sądowe w sprawie frankowej?
Ilość postępowań frankowych w sądach to około 190 tys. spraw. Jedne z nich dobiegają końca, a na ich miejscu pojawiają się nowe, ponieważ Frankowicze nie odpuścili i cały czas składają pozwy. Długość postępowania może się różnić w zależności od umiejscowienia sądu i jego obłożenia, lecz jak obliczono na podstawie danych od 2018 do I kwartału 2024 roku średnia długość postępowania w I instancji wynosi 555 dni, a w II instancji postępowanie trwa średnio 430 dni.
Statystyka ta jednak może nie oddawać rzeczywistości, ponieważ zdarza się, że w niektórych przypadkach cały proces trwa rzeczywiście kilka lat, szczególnie wtedy, gdy została wniesiona apelacja, a w innych kilka miesięcy, gdy bank poddał się po I instancji.
Dobrą wiadomością jest to, że ilość wydawanych wyroków w sądach wzrasta. O ile w I kwartale tego roku wydano ich 4,3 tys., to już w II kwartale ilość ta wzrosła prawie dwukrotnie do 8 tys., co oznacza, że ujednolicenie linii orzeczniczej w sprawach frankowych przyspieszyło szybkość orzekania.
Jakie skutki ma długi proces dla Frankowicza, a jakie dla banku?
Jeśli już zdarzy się tak, że proces frankowy nadmiernie się przedłuża, można złożyć wtedy wniosek o przyspieszenie postępowania, a nawet skargę na jego przewlekłość. Lepszym rozwiązaniem jednak jest złożenie wniosku o zabezpieczenie powództwa, które jeśli sąd rozpatrzy pozytywnie wniosek, zawiesi spłacanie rat na czas procesu. Wtedy już bez stresu Frankowicz będzie mógł czekać na wyrok. Okazuje się bowiem, że to oczekiwanie może mu się bardzo opłacać, ponieważ otrzyma on w przypadku wygrania sprawy także odsetki za opóźnienie, które obecnie wynoszą aż 11,25% w skali roku, co jest znakomitą inwestycją.
Banki natomiast, które przegrywają masowo sprawy frankowe, muszą liczyć się z większymi obciążeniami finansowymi wynikającymi z przedłużającego się procesu. To one bowiem ponoszą koszty zasądzanych na rzecz Frankowiczów odsetek za opóźnienie. Z tego względu także zaczęły coraz częściej rezygnować ze stosowanego wcześniej celowego przedłużania postępowania w postaci powoływania świadków czy biegłych oraz ze składania apelacji.
Jedyną korzyścią dla banku, która sprawia, że niektóre banki wciąż korzystają z możliwości przedłużania postępowania, jest to, że odwlekanie w czasie wyroku może dobrze wpłynąć na to, co bank potem będzie mógł ująć w swoim sprawozdaniu finansowym. W ten sposób może on rozłożyć w czasie ponoszone straty.
Wyroki, które napawają optymizmem Frankowiczów
W sądach I instancji obecnie 98% Frankowiczów wygrywa sprawy, a w sądach apelacyjnych jeszcze więcej, bo aż 99%. Statystyki te pokazują bezsensowność składania przez bank apelacji, co często już one same również dostrzegają i to się odbija w wyrokach. Oto przykłady.
- Prawomocne unieważnienie kredytu we frankach w Sądzie Okręgowym w Warszawie w dniu 30 stycznia 2024 w sprawie o sygn. akt XXVIII C 475/21 toczonej przeciwko mBankowi. Frankowicz zyskał 393 tys. złotych, a postępowanie trwało 33 miesiące. Bank jednak nie złożył apelacji i wyrok stał się prawomocny. Sprawę prowadziła Kancelaria Pawła Borowskiego z Wrocławia.
- Jak donosi ta sama Kancelaria, prawomocne unieważnienie kredytu w euro miało miejsce w Sądzie Okręgowym Warszawa-Praga w Warszawie w dniu 15 maja 2024. Co ciekawe, w sprawie tej o sygn. akt I C 2633/23 prowadzonej przeciwko Alior Bank zapadł wyrok zaoczny w 9 miesięcy od złożenia pozwu. Frankowicz zyskał 312 tys. złotych, a bank nie wniósł apelacji.
- Ta sama Kancelaria podaje, że Sąd Okręgowy we Wrocławiu prawomocnie unieważnił kredyt we frankach w ciągu 5 miesięcy od złożenia pozwu. Sprawa o sygn. akt XII C 3052/23 toczyła się przeciw PKO BP. Frankowicz zyskał w wyniku wydanego wyroku 29 kwietnia 2024 roku aż 545 tys. złotych, a bank nie złożył apelacji.
Mimo istniejącego kryzysu w polskim sądownictwie i konieczności opracowania i wprowadzenia szeregu usprawniających zmian powyższe przykłady budzą optymizm i pokazują, że nie jest tak źle, jak mogłoby się wydawać, obserwując oficjalne statystyki. Wiele zależy od sądu i organizacji pracy sędziego, a także działań podejmowanych lub zaniechanych przez sam bank oraz Frankowicza.
Ten ostatni zresztą nie powinien się za bardzo martwić nawet jeśli proces się przedłuża, gdyż finansowo z pewnością na tym nie straci, a może sporo zarobić na odsetkach. Najważniejsze to postarać się o zabezpieczenie roszczeń, składając do sądu odpowiedni wniosek, aby nie trzeba było płacić rat w czasie procesu.