mBank, tak jak inne banki, przegrywa z frankowiczami większość postępowań, by więc zminimalizować straty, w grudniu ubiegłego roku ruszył pilotażowy program ugód, który ma objąć około 1 300 umów o kredyty frankowe. Zmiana stanowiska banku w zakresie ugód (wcześniej takiego rozwiązania bank w ogóle nie brał pod uwagę) stanowi jasny sygnał, że bank nie radzi sobie z ilością roszczeń wysuwanych przez frankowiczów, choć oczywiście bank twierdzi coś zupełnie przeciwnego.
Problemy mBanku potwierdzają zresztą statystyki na temat przegranych przez bank procesów, najbardziej problematyczny może być jednakże fakt, że w 2022 roku najpewniej jeszcze większa liczba kredytobiorców zdecyduje się na unieważnienie swojej umowy kredytowej, więc obecna trudna sytuacja mBanku najpewniej jeszcze się pogorszy.
Wątpliwe również, że proponowane ugody pozwolą bankowi na pewne oszczędności, gdyż nie są to oferty atrakcyjne, a że na unieważnieniu można zyskać znacznie więcej i sam proces sądowy nie jest zbyt problematyczny, to większość kredytobiorców skorzysta raczej z tej opcji.
Setki wyroków niekorzystnych dla mBanku.
mBank posiada w swoim portfelu sporo kredytów frankowych, jednak im więcej umów tego rodzaju zawarł bank, tym obecnie większy ma problem, bo frankowicze masowo ruszyli do sądu żądając unieważnienia zawartych kontraktów, a to powoduje, że na takich umowach bank nic nie zarabia.
Tylko w ubiegłym roku, i tylko w sądzie pierwszej instancji, przeciwko mBankowi zapadło aż 763 wyroki, przeciętnie więc w każdym miesiącu wydawanych było względem mBanku ponad 60 orzeczeń mających za przedmiot frankowe umowy kredytowe. Spośród wskazanej liczby wszystkich zapadłych wyroków, tylko 16 orzeczeń była korzystna dla banku, tym samym więc mBank przegrał w sądzie z frankowiczami, aż 747 razy, i to tylko w roku ubiegłym, nie jest to więc liczba wszystkich przegranych przez bank postępowań z frankowiczami.
W 2021 roku względem mBanku wydanych zostało również dużo prawomocnych orzeczeń, lecz i tutaj statystyki nie są korzystne dla banku. Łącznie prawomocnych wyroków zapadło 164, a tylko 1 był korzystny dla banku. mBank prawomocnie przegrał więc 163 razy, a że większość roszczeń zgłaszanych przez kredytobiorców dotyczy unieważnienia zawartej umowy kredytowej, mBank stracił już miliony na frankowych umowach kredytowych, i wszystko na to wskazuje, że na tym jeszcze nie koniec.
mBank liczy straty i zabezpiecza się na kolejne procesy.
Z informacji podanych przez mBank wynika, że w 2021 roku bank poniósł stratę, która szacuje się, że wyniesie około 1,2 miliarda złotych netto. Bank wydał więc komunikat, w którym zapewnił, że „mimo ujemnego wyniku, współczynniki kapitałowe i płynnościowe pozostają istotnie powyżej wymogów regulacyjnych i spełniają wszystkie wymagania nadzoru bankowego (…). Poziomy wskaźników kapitałowych pozwolą też bankowi realizować cele operacyjne na 2022 r. oraz strategię przyjętą jesienią ub.r.”. mBank więc uspokaja, e udźwignie ciężar kredytów frankowych, jednak koszty generowane z tego tytułu są olbrzymie i niewątpliwie bardzo dla banku uciążliwe.
W związku z dynamiczną sytuacją dotyczącą kredytów frankowych, mBank poinformował również, że rezerwy tworzone na ryzyko prawne związane z kredytami we frankach szwajcarskich będzie sięgać ponad 30 procent pokrycia tego portfela. Warto również zauważyć, że w 2021 roku tworzone rezerwy z kwartału na kwartał rosły, w trzecim kwartale rezerwa na kredyty frankowe wzrosła bowiem do 436,8 milionów złotych, podczas gdy w drugim kwartale wynosiła ona 248,5 milionów złotych, mBank zabezpiecza więc coraz większe środki by móc spłacić frankowiczów.
Ugody pomogą mBankowi?
W grudniu ubiegłego roku mBank poinformował, że rusza z pilotażowym programem ugód dla frankowiczów, wątpliwe jednak, by w ten sposób udało mu się zminimalizować straty generowane przez kredyty frankowe. Do zawierania porozumień nie zachęca bowiem już samo stanowisko prezentowane przez bank w tym zakresie, mBank podkreślał bowiem, że propozycje ugód to krok w kierunku porozumienia z kredytobiorcami, również tymi, którzy kwestionują zawarte umowy przed sądem. Powyższe stanowi więc jasny komunikat, że to bank wychodzi kredytobiorcom naprzeciw, i że to frankowicze nie mają racji, a jak wiadomo, w praktyce jest zupełnie odwrotnie. Sam bank zresztą nadal podkreśla, że pomimo oferowania ugód, stanowisko mBanku w zakresie frankowych umów kredytowych się nie zmienia, a więc bank niezmiennie uważa, że kredyty we frankach zostały udzielone na uczciwych warunkach, a tym, co doprowadziło do konfliktu, nie jest konstrukcja umowy, ale zmiana kursu walutowego. W ocenie banku, to klienci, banki i regulatorzy nie w pełni przewidzieli skalę osłabienia złotego do franka, dlatego też ugody według mBanku zakładają, że każda strona poniesie część kosztów wynikających ze wzrostu kursu franka szwajcarskiego. Bank podkreśla przy tym, że jego propozycja jest bardzo atrakcyjna, gdyż to nie bank odpowiada za wzrost kursu franka, a mimo wszystko, godzi się wziąć na siebie część kosztów.
Taka retoryka na frankowiczów powinna jednak zadziałać jak płachta na byka, gdyż za wzrost kursu waluty obcej kredytobiorcy również nie odpowiadali, a to właśnie oni nie zostali właściwie poinformowani o ryzyku przez bank, i to na nich bank przeniósł cały ciężar związany z ewentualnym wzrostem kursu, a co najlepsze, bank według sobie tylko znanych parametrów ustalał kurs franka szwajcarskiego, trudno więc uznać, że banki nie ponoszą winy za obecne problemy z kredytami frankowymi. Ponadto, warunki proponowanych ugód są dla kredytobiorców skrajnie niekorzystne, mBank nie może więc raczej liczyć na oszczędności z tego tytułu.
Warunki ugód proponowanych przez mBank.
Ugody oferowane przez mBank nie są zgodne z rekomendacjami wydanymi przez Komisję Nadzoru Finansowego, bank stworzył więc własną konstrukcję, jak się jednak można spodziewać, jest ona jeszcze mnie korzystna niż ta zaproponowana przez KNF.
W ramach porozumienia mBank proponuje „spotkać się w połowie drogi”, ugoda zakłada bowiem, że bank policzy jak obecnie wyglądałoby saldo kredytu pozostającego do spłaty, gdyby kredytobiorca zamiast we frankach, zadłużył się w złotych z oprocentowaniem opartym na historycznej wartości stawki WIBOR 3M, powiększonej o obowiązującą wtedy na rynku marżę kredytu. Tak policzone saldo zostanie następnie porównane z aktualnym zadłużeniem kredytobiorcy we frankach, wyrażonym w złotych przy zastosowaniu średniego kursu Narodowego Banku Polskiego, a połowa tej różnicy pomniejszy saldo zadłużenia.
Dodatkowo, bank pomniejszy saldo kredytu o wpłaty na ubezpieczenie niskiego wkładu własnego lub o wartość podwyższonego oprocentowania, jeśli kredytobiorca zastępował nim ubezpieczenie. Po podpisaniu ugody, kredytobiorca będzie spłacać kredyt w złotówkach i tutaj może wybrać oprocentowanie według stałej stopy procentowej (na okres 5 lat) lub kredyt ze stopą zmienną (w oparciu o WIBOR powiększony o marżę).
mBank szacuje, że zawierając ugodę według powyższych wytycznych, kredytobiorcy, którzy zaciągnęli kredyt w latach 2006-2008, mogą dzięki porozumieniu oszczędzić nawet 20 procent, słowo „nawet” budzi tutaj jednak duży niepokój. 20 procentowy zysk na ugodzie to tak naprawdę maksimum na jakie może liczyć kredytobiorca, a wielce prawdopodobne jest, że nawet tyle nie uda się mu zaoszczędzić, gdy podpisze porozumienie z bankiem. Biorąc natomiast pod uwagę, że po unieważnieniu umowy kredytowej kredytobiorca do banku oddać musi tylko równowartość otrzymanego kapitału, zawarcie ugody w ogóle nie jest opłacalne.