Kredyty frankowe, które dziś są kwestionowane w sądach, były najczęściej zaciągane w latach 2004-2008. Nie da się ukryć, że od tego czasu sytuacja życiowa wielu posiadaczy tych zobowiązań uległa diametralnej zmianie. Znaczna część, jeśli nie większość kredytów frankowych była zaciągana przez małżeństwa lub pary – nie wszystkie te związki przetrwały do dziś. Co zrobić, gdy potrzebę pozwania banku ma tylko jeden kredytobiorca lub posiadacze wadliwego kredytu nie są skłonni do współpracy na rzecz obopólnego dobra? Co w przypadku zgonu jednego z kredytobiorców – czy można wówczas pozwać bank i skutecznie domagać się unieważnienia umowy?
- Prawnicy frankowi zwykle doradzają frankowiczom, aby dążyli do zgodnego pozwania banku, gdy wspólnie zaciągnęli kredyt, niezależnie od tego, w jakich relacjach obecnie pozostają
- Banki są reprezentowane przez bardzo dobrych prawników, którzy bezbłędnie są w stanie wychwycić każdą słabą stronę przeciwnika i z pewnością wykorzystają to w sądzie
- Kredyt frankowy może zostać zakwestionowany przez jednego z kilku kredytobiorców, ale ta metoda nie zawsze jest skuteczna
- Chcąc pozwać bank samotnie, bez wsparcia drugiego kredytobiorcy, lepiej postawić na pozew o zapłatę, a nie o unieważnienie umowy. Jak się za to zabrać?
Unieważnienie kredytu frankowego po rozwodzie
Wśród setek tysięcy frankowiczów jest wiele ex-małżeństw i ex-par, które razem zaciągnęły kredyt na dom lub mieszkanie, a dziś nie chcą mieć ze sobą nic wspólnego. To, czy wytoczenie powództwa przeciwko bankowi będzie w tym przypadku łatwe, zależy od woli współpracy powodów, a także dotychczasowych ustaleń poczynionych w kwestii spłaty kredytu. Te mogły być różne. Część par po rozstaniu precyzyjnie ustaliła sposób spłaty, nierzadko pisemnie regulując to, kto będzie uiszczał raty kapitałowo-odsetkowe po rozstaniu. Należy przy tym podkreślić, że jeśli w tych ustaleniach nie brał udziału sam kredytodawca, taka umowa pomiędzy ex-partnerami nie będzie miała znaczenia dla roszczeń banku.
Formalnie kredytobiorca, który nie zamieszkuje już kredytowanej nieruchomości i nie spłaca rat kredytu, może zostać skutecznie pociągnięty przez bank do finansowej odpowiedzialności, jeśli tylko raty przestaną być regulowane. W takiej sytuacji najlepiej będzie, jeśli wszyscy kredytobiorcy przystąpią do pozwu i będą zgodnie żądać unieważnienia umowy.
Jeśli natomiast po rozstaniu kredytobiorcy formalnie dogadali się z bankiem i doprowadzili do cesji umowy na jednego z nich (lub dodatkowo na nowego partnera kredytobiorcy, który pozostanie w kredytowanym lokalu), sytuacja staje się prostsza. Wówczas były kredytobiorca nie musi uczestniczyć w postępowaniu, a cesjonariusz może sam dochodzić unieważnienia umowy. Cesja kredytu bywa jednak problematyczna, gdyż musi na nią wyrazić zgodę również bank (nie wystarczy poinformowanie kredytodawcy o cesji).
W praktyce często zdarza się, że kredytodawca nie udziela takiej zgody, zwłaszcza jeśli uzna, że zdolność kredytowa jednego z byłych małżonków nie jest ku temu wystarczająca.
Sprawa staje się prostsza, gdy kredyt został już spłacony, a więc umowa ma status zakończonej. Wówczas kredytobiorcom przysługuje już nie roszczenie o unieważnienie umowy, a o zapłatę. W takiej sytuacji nie jest konieczne, aby wszyscy kredytobiorcy uczestniczyli zgodnie w pozwie. Może on zostać złożony przez jednego kredytobiorcę, ale wówczas będzie ubiegał się on o zapłatę należnej sobie części.
Należy do niej połowa środków wpłaconych wspólnie na rzecz banku w okresie wspólności majątkowej oraz raty, które dany kredytobiorca osobiście spłacał już po rozwodzie czy ustaleniu rozdzielności. W przypadku roszczeń o zapłatę kwot spłaconych po rozstaniu kredytobiorca będzie musiał jednak udowodnić, że to właśnie jemu należy się zwrot tych świadczeń.
Najprostszym sposobem będzie przedstawienie dowodów wpłaty, gdzie przelewy były dokonywane z prywatnego rachunku bankowego należącego do tego konkretnego kredytobiorcy.
W przypadku gdy kredyt został spłacony całkowicie, nie ma znaczenia, czy wszyscy kredytobiorcy są zainteresowani sądzeniem się z bankiem. Frankowicze będący ex-małżonkami mogą wystąpić z pozwem wspólnie, osobno, a także możliwe jest wytoczenie powództwa tylko przez jednego z uprawnionych.
Co zrobić, gdy kredytobiorcy nie spłacili jeszcze swojego kredytu, a woleliby wystąpić z pozwem o zapłatę w miejsce tego o unieważnienie umowy? Najrozsądniejszym wyjściem w tym przypadku będzie, wobec braku środków potrzebnych na jednorazową spłatę zobowiązania, sprzedaż mieszkania i spłacenie hipoteki.
Najtrudniejsza będzie oczywiście sytuacja takiego ex-małżeństwa, które jest ze sobą zwaśnione i do tego nie uregulowało między sobą w sposób formalny kwestii tego, kto będzie odpowiedzialny za dalszą spłatę spornego kredytu. W takim przypadku oczywiście pozew nie jest niemożliwy, ale dochodzenie roszczeń może być utrudnione i z pewnością strona zainteresowana pozwem będzie wymagała wsparcia wyspecjalizowanego w kredytach frankowych prawnika.
Unieważnienie kredytu frankowego a zgon jednego z kredytobiorców
Może się zdarzyć, że jedna z osób dopisanych do umowy jako kredytobiorca nie dożyła chwili, w której powzięto decyzję o unieważnieniu umowy.
W takim przypadku kredytobiorca chcący wytoczyć bankowi proces o unieważnienie kredytu powinien skontaktować się w tej sprawie ze spadkobiercami zmarłego współkredytobiorcy w celu wspólnego powództwa.
Oczywiście z różnych przyczyn nie zawsze jest to możliwe. W takiej sytuacji frankowicz może zdecydować się na samodzielne wytoczenie pozwu, przy czym musi liczyć się z tym, że wystąpienie na drogę sądową będzie się w tym przypadku łączyło z większym niż zwykle ryzykiem.
Linia orzecznicza sądów nie jest bowiem w tym zakresie jednolita, niektórzy orzecznicy wychodzą z założenia, że do pozwu powinni przystąpić wszyscy uprawnieni, inni z kolei są zdania, że wystarczy, aby w powództwie uczestniczył jeden z kredytobiorców.
W takim przypadku decyzję o pozwie najlepiej skonsultować z dobrym, doświadczonym prawnikiem, rozważyć wszystkie za i przeciw, tak aby była ona przemyślana i podjęta z pełną świadomością ewentualnych konsekwencji.