Nie ma dnia, by branżowe media nie poruszały wątku kredytów frankowych w świetle zbliżającego się wyroku TSUE w niezwykle głośnej sprawie C-520/21. Niedawno okazało się, że tego samego dnia, w którym Trybunał wypowie się w kwestii wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału, weźmie na tapet również inną ważną sprawę frankową, dotyczącą kredytobiorców sądzących się z restrukturyzowanym bankiem. Jak wyglądają relacje frankowiczów z bankami na zaledwie kilka tygodni przed orzeczeniem, które na długie lata ustali porządek w sprawach o kredyty pseudowalutowe?
- Rosnące zainteresowanie pozwem i malejący entuzjazm co do ugód frankowych – tak można pokrótce opisać nastroje kredytobiorców w I kwartale bieżącego roku
- Sektor bankowy od miesięcy stara się robić dobrą minę do złej gry i przekonywać, że programy ugodowe przynoszą satysfakcjonujące rezultaty, ale to tylko gra pozorów. Po wydaniu opinii Rzecznika Generalnego kredytobiorcy mniej chętnie konwertują umowy frankowe na złotówki
- Liczba toczących się postępowań frankowych to ok. 130 tys. – banki boją się, że wkrótce do sądów ruszą nie tylko czynni kredytobiorcy, ale również byli frankowicze, który spłacili swoje kredyty w całości
- W samym I kwartale br. do 47 sądów okręgowych w Polsce wpłynęło ok. 18,3 tys. pozwów o franki. To wzrost o niemal 14 proc. rok do roku.
Czy decyzja TSUE 15 czerwca znokautuje sektor bankowy podwójnym prokonsumenckim orzeczeniem?
Ostatnie tygodnie były dość nerwowe dla sektora bankowego, z wielu powodów. Po pierwsze, okazało się, że politycy nie są chętni, by pomagać bankom i powracać do ustawowych rozwiązań w kwestii franków. „Radosną” nowinę przekazał prezesom szef KNF, Jacek Jastrzębski, który od miesięcy promował systemowe rozwiązania w mediach.
Po drugie, orzeczenie TSUE w sprawie C-520/21 (o wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z kapitału) zostanie wydane wcześniej niż spodziewali się eksperci: Trybunał wyda decyzję nie po wakacjach, a w połowie czerwca. Jakby tego było mało, w tym samym dniu, w którym TSUE orzeknie w sprawie wynagrodzenia za korzystanie z kapitału, wypowie się także w kwestii tego, czy kredytobiorcy mogą wnioskować o zabezpieczenie roszczeń, gdy bank, z którym się sądzą, pozostaje w restrukturyzacji.
Wyrok w tej sprawie będzie ważny dla ok. 10 tysięcy kredytobiorców z Getinu, którzy już sądzą się z tym kredytodawcą. Obecnie mają oni trudności z uzyskiwaniem zgody sądu na wstrzymanie spłaty swoich kredytów z uwagi na art. 135 ustawy o BFG. Zdaniem Bankowego Funduszu Gwarancyjnego i Związku Banków Polskich zabezpieczenie roszczeń w sprawach przeciwko Getinowi nie powinno być udzielane, z kolei zdaniem prawników frankowych wręcz przeciwnie. Już za niespełna 3 tygodnie okaże się, która ze stron miała rację.
Nastroje przed wyrokiem, a właściwie wyrokami Trybunału Sprawiedliwości UE są skrajnie różne, w zależności od tego, którą stronę sporu się śledzi. Bankowcy są wyraźnie podenerwowani: nic nie idzie tak, jakby sobie tego życzyli. Konsumenci przedwcześnie przejrzeli intencje sektora i zrozumieli, że ugody nie są dla nich korzystne.
W dodatku Rzecznik Generalny TSUE w swej opinii z 16 lutego br. dał klientom banków nadzieję, że należeć im się będzie coś ekstra ponad sankcję darmowego kredytu – np. waloryzacja świadczeń czy odszkodowanie.
Po stronie frankowiczów widać spokój: kredytobiorcy ufają swoim pełnomocnikom oraz sprawiedliwemu podejściu unijnych i krajowych sędziów. Wiedzą, że już teraz, bez wyroku TSUE, wygrywają prawomocnie prawie 99 proc. postępowań przeciwko swoim kredytodawcom. Niezdecydowani coraz śmielej pozywają banki: w samym tylko I kwartale br. do 47 sądów okręgowych złożono 18,3 tys. pozwów o kredyty pseudofrankowe (o prawie 14 proc. więcej niż rok wcześniej). Co ciekawe, znaczna ich część trafiła do sądów poza Warszawą, mimo że wspomniany okres zakończył się jeszcze przed nowelizacją kpc i zmianą we właściwości miejscowej sądów.
I kwartał br. to także rekordowy wzrost liczby toczących się spraw sądowych przeciwko ośmiu bankom notowanym na warszawskiej giełdzie – i to aż o 8,14 tys. Rok wcześniej przyrost był znacznie mniejszy i wynosił 6,44 tys. Tym samym na koniec marca 8 banków, tj. PKO BP, mBank, Millennium Bank, Santander Bank Polska, ING Bank Śląski, Pekao, BNP Paribas, BOŚ Bank były łącznie stroną 83,1 tys. postępowań sądowych o kredyty pseudowalutowe.
Ugody mniej atrakcyjne niż oczekiwano. Sektor dowiązuje kolejne rezerwy na ryzyko prawne
Dla bankowców zaskoczeniem jest nagły spadek zainteresowania polubownym rozwiązaniem, czyli konwersją kredytu frankowego na złotówki. Jeszcze w styczniu i lutym przedstawiciele sektora entuzjastycznie wypowiadali się o efektach wdrożonych programów. Zmieniło się to w marcu, gdy chęci kredytobiorców do ugody opadły.
Trudno nie wiązać tego z wydaną 16 lutego opinią Rzecznika Generalnego, który jednoznacznie stwierdził, że roszczenia banków o jakiekolwiek wynagrodzenie za to, że konsument korzystał bezumownie z kapitału wypłaconego na podstawie nieważnej umowy nie mają racji bytu, ponieważ są sprzeczne z unijnym prawem. Stanowisko tego urzędnika stało się najprawdopodobniej bodźcem, który zachęcił kredytobiorców do porzucenia negocjacji z bankami i wstąpienia na drogę sądową.
Co będzie z bankami, jeśli TSUE wyda przeciwko sektorowi dwa prokonsumenckie orzeczenia?
Nic specjalnego: sektor to przetrzyma, głównie dzięki gigantycznym zyskom płynącym z hipotek złotowych. Banki zostały kilka tygodni temu poinstruowane przez szefa KNF w kwestii dowiązywania rezerw.
Jacek Jastrzębski zalecił przedstawicielom sektora dokonanie przeglądu dotychczasowych rezerw i dotworzenie kolejnych, jeśli zajdzie taka potrzeba. Dokładna suma rezerw na franki dla całego sektora nie jest znana i bardzo dynamicznie się zmienia – na koniec kwietnia wynosiła ok. 45 mld zł.
W I kwartale tego roku większość banków dowiązała dodatkowe rezerwy na franki – na taki krok zdecydowały się m.in. PKO BP, mBank, Millennium Bank i Santander. To cztery najczęściej pozywane „frankowe” banki, które do problemu dokonywania odpisów na ryzyko prawne muszą podejść naprawdę poważnie.
Zdaniem ekspertów sektor będzie najprawdopodobniej musiał podwoić swoje rezerwy, by móc zmierzyć się z kosztami przegrywanych procesów sądowych o wadliwe kredyty. Ostateczny koszt procederu frankowego będzie zależał od wielu czynników: wyrok TSUE w sprawie C-520/21 to tylko jeden z nich. Wiele zależeć będzie od determinacji samych frankowiczów, także tych, którzy całkowicie spłacili już swój kredyt, a dziś mają prawo do wystąpienia wobec banku z pozwem o zapłatę.
Bankowcy nie lubią mówić o kwestii roszczeń formułowanych przez byłych klientów, prawdopodobnie by nie zachęcać ich do działania. Temat „nieprzedawnialnych” roszczeń restytucyjnych należących do konsumentów staje się coraz bardziej nośny, niewykluczone więc, że dotrze do znacznej części ex-frankowiczów, którzy dziś nawet mogą nie wiedzieć, że odzyskanie nadpłaty w przypadku całkowicie spłaconego kredytu jest jak najbardziej możliwe.
Nie przegap żadnej ważnej informacji. Obserwuj nasze konto na Twitter oraz Facebook, a także Subskrybuj nasz kanał na Youtube. Jeśli uważasz, że materiał jest przydatny udostępnij go dalej.