O ugodach PKO BP w sprawach frankowych od dawna wiele się mówiło, i spora część kredytobiorców miała nadzieję skorzystać z tego właśnie rozwiązania, choć ekonomicznie to nigdy nie była najlepsza opcja. Teraz jednak okazuje się, że ugody to produkt „luksusowy”, gdyż żeby w ogóle przystąpić do negocjacji z bankiem, to trzeba spełnić szereg warunków, i o ile o niektórych było wiadomo od początku, bo bank o nich informował już w momencie uruchomienia programu, tak pozostałe mogą być dla frankowiczów sporym zaskoczeniem.
Kredytobiorcy, którym nie uda się z bankiem podpisać porozumienia nie powinni jednak z tego powodu wpadać w rozpacz, gdyż niepewny WIBOR to obecnie bardzo duże ryzyko przy kredytach złotówkowych, a skoro bank nie chce sporu rozwiązać polubownie, to po stronie frankowicza najpewniej opowie się sąd.
Ugody PKO BP tylko dla wybranych.
PKO BP bardzo długo przygotowywał się do ugód z frankowiczami i jako pierwszy postanowił w tym zakresie skorzystać z rekomendacji Komisji Nadzoru Finansowego. Na mocy porozumień PKO BP, kredyt frankowy od początku ma być traktowany jak kredyt złotówkowy oprocentowany według historycznej stawki WIBOR oraz powiększony o marże banku. W pierwotnym założeniu na takim rozwiązaniu frankowicze mieli zaoszczędzić nawet do 30 procent, nie było to więc dużo, ale porównując ofertę PKO BP z ofertami innych banków, które do rekomendacji KNF się nie zastosowały, lecz wypracowały własne zasady ugód, było i tak nieźle, więc wielu kredytobiorców z tego rozwiązania postanowiło skorzystać.
Dziś już wiadomo, że zyski z ugód będą mniejsze z uwagi na rosnące oprocentowanie kredytów, więc zainteresowanie porozumieniami spada, istotne jednak jest, że tak naprawdę ugody nigdy nie były przeznaczone dla wszystkich frankowiczów, zdarzało się bowiem tak, że choć kredytobiorca chciał zawrzeć z bankiem porozumienie, to bank takiego wniosku nie akceptował.
PKO BP od początku wskazywał, że na ugody mogą liczyć przede wszystkim ci kredytobiorcy, którzy kredyt zaciągnęli na cele mieszkaniowe, a więc konsumenci. Dodatkowym warunkiem przystąpienia do porozumienia była okoliczność, że kredyt musi być nadal spłacany, z grupy osób, które mogą starać się o ugodę, wykluczeni zostali więc kredytobiorcy, którzy zaciągnięty kredyt już spłacili, a potem okazało się, że do ugody kwalifikują się tylko te kredyty, które od początku były kredytami frankowymi, wypłaconymi w złotówkach. Ugody nie dotyczą więc kredytów wypłaconych we frankach szwajcarskich, jak również tych przewalutowanych ze złotówek na franki, tym kredytobiorcom nie pozostaje zatem nic innego jak pozwanie banku.
Jeśli nie ugoda to proces z bankiem.
W sytuacji, gdy bank nie chce z kredytobiorcą podpisać ugody, jedynym rozwiązaniem na uwolnienie się od niekorzystnego zobowiązania jest pozwanie banku o unieważnienie lub odfrankowienie zawartej umowy, bank sam więc „zmusza” kredytobiorców do prowadzenia procesów, których nie może wygrać.
Unieważnienie powoduje, że zawarta umowa przestaje istnieć, dla frankowiczów najważniejsze jest natomiast to, że po stwierdzeniu przez sąd nieważności kontraktu, nie trzeba już dłużej spłacać kredytu i najpewniej to bank będzie musiał zwrócić kredytobiorcy, przynajmniej część, pobranych kwot. Po unieważnieniu umowy, pomiędzy stronami takiego kontraktu, powstaje bowiem obowiązek zwrotu wzajemnie otrzymanych świadczeń, frankowicz powinien więc oddać równowartość otrzymanego z banku kapitału, a bank zwrócić powinien sumę wszystkich pobranych od kredytobiorcy kwot i opłat, w tym rat wraz odsetkami, marży i prowizji. Unieważnienie powoduje również, że upada zabezpieczenie hipoteczne ustanowione na nieruchomości kredytobiorcy na rzecz banku, skutki tego rozwiązania są więc bardzo daleko idące i przywracają taki stan, jaki był przed zawarciem umowy.
Odfrankowienie powoduje z kolei, że z umowy usunięte zostają zapisy stanowiące niedozwolone postanowienia umowne, po tym zabiegu kredyt frankowy staje się więc kredytem złotówkowym, lecz oprocentowanym według stawki LIBOR. Ponadto, bank musi na nowo przeliczyć raty kredytobiorcy oraz powinien zwrócić nadpłatę powstałą na skutek stosowania niedozwolonych zapisów.
Obecnie w sądach frankowicze wygrywają ponad 90 procent zainicjowanych postępowań i w przeciwieństwie do banków, sądy nie oceniają w inny sposób kredytów, które od początku były kredytami frankowymi od kredytów później przewalutowanych, to więc oznacza, że jeśli nawet pierwotnie kredyt był udzielony w złotówkach, a dopiero potem został zmieniony w kredyt frankowy, to w sądzie można skutecznie zakwestionować taki kontrakt.
Sądy orzekają korzystnie dla frankowiczów w przypadku kredytów przewalutowanych.
Odfrankowienie umowy kredytu pierwotnie złotówkowego, który następnie został przewalutowany na kredyt frankowy, stwierdził m.in. Sąd Rejonowy w Olsztynie w wyroku z dnia 14 lipca 2021 roku, sygn. akt: I C 3552/19. W pozwie przeciwko bankowi kredytobiorcy wskazywali, iż na mocy zawartego aneksu wprowadzono do umowy niedozwolone postanowienia umowne, a więc zasadnym jest żądanie zwrotu nadpłaconych kwot, gdyż jest to świadczenie nienależne. Ponadto, kredytobiorcy domagali się zwrotu marży banku, która została zawyżona podczas przewalutowania, bank stosował bowiem oprocentowanie w wysokości 3,45%, podczas gdy właściwe powinno być oprocentowanie na poziomie 0,65%.
Proces w przedmiotowej sprawie nie należał do prostych, zostało przeprowadzonych kilka rozpraw, przesłuchano świadków i kredytobiorców, a całe postępowanie trwało około trzech lat, finalnie jednak Sąd wydał wyrok zgodny z treścią pozwu. Sąd zgodził się więc ze stanowiskiem kredytobiorców, że zawarte w aneksie klauzule walutowe stanowią niedozwolone postanowienia umowne oraz że bank dokonał nieprawidłowego wyliczenia marży.
Unieważnienia umowy kredytu pierwotnie złotówkowego dokonał natomiast Sąd Okręgowy w Katowicach w wyroku z dnia 6 grudnia 2021 roku, sygn. akt: I C 390/21. Dla odmiany, ten proces został przeprowadzony bardzo szybko, od złożenia pozwu do wydania wyroku minęło tylko 9 miesięcy, a w sprawie odbyła się zaledwie jedna rozprawa, i to w dodatku zdalna. Pozwanym w sprawie był Santander Bank Polska, a dodatkową trudnością był fakt, że kredytobiorczyni była pracownicą pozwanego banku.
Podczas trwającego procesu kredytobiorcy wskazywali, iż regulacje zawarte w aneksie, w zakresie ustalania kursów wymiany waluty, są sprzeczne z dobrymi obyczajami, rażąco naruszają interesy kredytobiorców, a ponadto wprowadzają pomiędzy strony umowy rażącą dysproporcję praw i obowiązków, gdyż bank mógł w pełni decydować o kryteriach od których zależała wysokość świadczeń kredytobiorców. Wskazane argumenty Sąd ocenił jako zasadne, a ponadto uznał, że kredytobiorcy nie byli świadomi ryzyka związanego z kredytem odnoszącym się do franka szwajcarskiego, a fakt, że kredytobiorczyni była pracownicą banku nie ma znaczenia, gdyż nigdy nie zajmowała się udzielaniem i obsługą kredytów. W przedmiotowej sprawie doszło więc do naruszenia zasad współżycia społecznego, zatem umowa została unieważniona.