Od dawna wiadomo, że najlepszym sposobem na uwolnienie się od kredytu frankowego jest unieważnienie zawartej umowy kredytowej, więc kredytobiorcom nie pozostaje nic innego jak pozwać bank. W przypadku spraw frankowych proces z bankiem to jednak nie problem, ponieważ zdecydowana większość (szacuje się, że nawet około 98 procent) postępowań kończy się uwzględnieniem roszczeń zgłaszanych przez frankowiczów, zatem ryzyko przegranej jest niewielkie, lecz większym problemem były do tej pory ewentualne żądania ze strony banków. Ale już nie są a w związku z tym właśnie teraz jest najlepszy czas aby pozwać bank za kredyt we frankach.
Jakiś czas temu banki wymyśliły sobie, że w momencie, gdy dojdzie do unieważnienia umowy kredytowej, będą domagać się od kredytobiorców wynagrodzenia za korzystanie z udostępnionego kapitału kredytu, i choć roszczenia te od początku były oceniane przez środowisko prawnicze jako wydumane, dopiero teraz frankowicze mogą odetchnąć z ulgą.
W połowie czerwca Trybunał Sprawiedliwości UE wydał wyrok w którym odrzucił żądania banków o zapłatę, tym samym więc, banki straciły ostatni argument, którym szantażowały kredytobiorców, a frankowicze mogą bez obaw dochodzić swoich praw w sądzie.
Trybunał Sprawiedliwości UE nie pozostawił bankom złudzeń.
15 czerwca br. Trybunał Sprawiedliwości UE wydał dwa korzystne dla frankowiczów orzeczenia, jednak to wyrok dotyczący wynagrodzenia za korzystanie z udostępnionego kapitału kredytu najpewniej spowoduje, że z pozwami przeciwko bankom zdecyduje się wystąpić kolejna grupa kredytobiorców.
Przypomnijmy, w sprawie C‑520/21 Trybunał udzielił odpowiedzi na pytanie prejudycjalne Sądu Rejonowego w Warszawie, a pytanie to dotyczyło dodatkowych roszczeń banków i konsumentów względem siebie. W przypadku unieważnienia umowy kredytowej powstaje bowiem obowiązek wzajemnego rozliczenia się stron, a więc kredytobiorca zobowiązany jest do zwrotu otrzymanego kapitału kredytu, a bank musi oddać wszystkie pobrane od frankowicza raty, odsetki i inne opłaty. Każdej stronie przysługuje również roszczenie o zapłatę odsetek w przypadku opóźnienia w zapłacie.
Formułując pytanie do TSUE, sąd krajowy wskazał, że nie można uznać żadnego żądania banku, które wykraczałoby poza zwrot kapitału wypłaconego konsumentowi, gdyż w przeciwnym razie doszłoby do naruszenia celów realizowanych przez dyrektywę 93/13.
Zdaniem tego sądu, jako że nieważność umowy kredytu wynika z zachowania banku, który zastosował nieuczciwe warunki, należy wykluczyć czerpanie przez ów bank korzyści ze swego zachowania, które jest sprzeczne nie tylko z dyrektywą 93/13, lecz również z wymogami dobrej wiary i dobrych obyczajów. Przyznanie korzyści przedsiębiorcom, którzy skorzystali z nieuczciwych warunków, byłoby również sprzeczne z koniecznością zachowania odstraszającego skutku zakazu stosowania takich warunków przewidzianego w dyrektywie.
Sąd krajowy odniósł się również do ewentualnych żądań kredytobiorców i wskazał, że możliwość żądania przez nich zapłaty kwot wykraczających poza miesięczne raty, które zapłacili bankowi, oraz poza ewentualnie odsetki za zwłokę według stopy ustawowej od momentu wezwania do zapłaty, kosztów, prowizji i składek ubezpieczeniowych, nie wydaje się sprzeczna z zasadą skuteczności, jednak zdaniem sądu, umożliwienie konsumentom żądania od przedsiębiorców zapłaty takich kwot z tytułu korzystania bez podstawy prawnej z kwoty miesięcznych rat oznaczałoby nałożenie na przedsiębiorców nieproporcjonalnej sankcji.
Z zaprezentowanym przez warszawski sąd stanowiskiem Trybunał Sprawiedliwości UE zgodził się, lecz tylko w części, gdyż w wydanym wyroku uznał, iż przepisy dyrektywy sprzeciwiają się takiej wykładni prawa krajowego, zgodnie z którą instytucja kredytowa ma prawo żądać od konsumenta rekompensaty wykraczającej poza zwrot kapitału wypłaconego z tytułu wykonania umowy kredytowej oraz poza zapłatę ustawowych odsetek za zwłokę od dnia wezwania do zapłaty, jednocześnie jednak, nie stoją one na przeszkodzie by konsument miał prawo żądać od instytucji kredytowej rekompensaty wykraczającej poza zwrot miesięcznych rat i kosztów zapłaconych z tytułu wykonania tej umowy oraz poza zapłatę ustawowych odsetek za zwłokę od dnia wezwania do zapłaty, pod warunkiem poszanowania celów dyrektywy 93/13 i zasady proporcjonalności. Roszczenie o zapłatę wynagrodzenia pozostaje zatem aktualne po stronie kredytobiorcy, natomiast bank nie może skutecznie domagać się żadnych dodatkowych świadczeń.
Banki przygotowują się na falę pozwów.
Korzystnego dla kredytobiorców orzeczenia TSUE w zakresie wynagrodzenia za korzystanie z kapitału kredytu spodziewali się tak naprawdę wszyscy, również banki, bowiem żadnych złudzeń nie pozostawiła już opinia Rzecznika Generalnego, która została wydana w tej sprawie w lutym br.
Brak roszczeń po stronie banków nie jest więc niespodzianką, jednak dla instytucji finansowych wyrok ten ma istotne znaczenie z dwóch powodów.
Przede wszystkim, banki nie mogą liczyć na to, że na kredytach frankowych uda im się cokolwiek zarobić, jeśli bowiem kredytobiorca sądowo unieważni swój kontrakt, bank może domagać się jedynie zwrotu tej kwoty, którą kredytobiorcy wypłacił i ewentualnych odsetek, gdyby frankowicz spóźnił się z płatnością na rzecz banku, lecz nic poza tym.
Natomiast drugi skutek rozstrzygnięcia TSUE może być dla banków jeszcze bardziej dotkliwy, gdyż banki zostały pozbawione możliwości straszenia i szantażowania kredytobiorców.
Liczba spraw frankowych rośnie systematycznie od kilku lat, a orzecznictwo jest jednolite i przychylne frankowiczom, banki natomiast dążyły do tego by jak najmniej kredytobiorców podważało zawarte umowy i dlatego pojawił się pomysł roszczeń dotyczących wynagrodzenia.
Żądania ze strony banków od początku były mocno krytykowane przez prawników, a sądy takich świadczeń nie zasądzały, niemniej, banki zaczęły prowadzić kampanię, że będą domagać się od swoich klientów wynagrodzenia, gdy zawarta umowa zostanie unieważniona.
Takie działania przyniosły skutek o jakim bankom chodziło, a więc znaczna grupa kredytobiorców zrezygnowała z dochodzenia swoich praw z obawy przed ewentualnymi roszczeniami banków, lecz po wyroku TSUE obawa ta odpadła, więc pozwów ze strony frankowiczów będzie zdecydowanie więcej.
Na koniec warto wspomnieć o drugim wyroku TSUE, który również został wydany 15 czerwca br. i który również może spowodować, że frankowicze chętniej pójdą do sądów.
W sprawie C‑287/22 Trybunał uznał, że przepisy dyrektywy sprzeciwiają się temu, by sąd krajowy mógł oddalić złożony przez konsumenta wniosek o zastosowanie środków tymczasowych mających na celu zawieszenie, w oczekiwaniu na ostateczne rozstrzygnięcie w przedmiocie unieważnienia zawartej przez tego konsumenta umowy kredytu ze względu na to, że owa umowa kredytu zawiera nieuczciwe warunki, spłaty rat miesięcznych należnych na podstawie wspomnianej umowy kredytu, w sytuacji gdy zastosowanie takich środków tymczasowych jest konieczne dla zapewnienia pełnej skuteczności tego orzeczenia.
Tym samym więc, uzyskanie zabezpieczenia w sprawie frankowej powinno być teraz znacznie prostsze, a to na pewno zmotywuje kredytobiorców do składania pozwów, gdyż kusić ich będzie nieodległa perspektywa zaprzestania spłaty kredytu.