Z ostatnich wypowiedzi prezesów banków wynika, że najpoważniejszym wyzwaniem dla sektora w rozpoczynającym się właśnie 2023 roku będzie udźwignięcie ciężaru niekorzystnego wyroku TSUE w sprawie tzw. wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału. W dniu 16 lutego br. rzecznik generalny unijnego trybunału ma zaprezentować swoją opinię w tej sprawie, a mniej więcej w połowie roku powinno zapaść orzeczenie. Zarówno eksperci rynkowi, jak i same banki nie wierzą w pozytywne dla nich rozstrzygniecie. Prezes Pekao S.A. przewiduje, że odmówienie bankom frankowym prawa do dodatkowej opłaty za kapitał udostępniony w ramach unieważnianych przez sądy umów kredytowych spowoduje nie tylko turbulencje w sektorze finansowym, ale także problemy dla całej gospodarki. Przedstawiciele kierownictwa banku BNP Paribas idą jeszcze dalej w swoich czarnych wizjach i mówią o bankructwie Polski w razie masowego podważania umów opartych na wskaźniku WIBOR. Takie katastroficzne wizje banki prezentują regularnie od wielu lat. Sytuację sektora miały już drastycznie pogorszyć ugody dla Frankowiczów, podatek bankowy czy rządowe wakacje kredytowe. Jak na razie nic z tych przewidywań się nie sprawdziło – banki mają się dobrze, ale wciąż wyszukują nowe preteksty do narzekań.
- Prezesi banków straszą w mediach, że niekorzystny dla nich wyrok TSUE w sprawie tzw. wynagrodzenia za korzystanie z kapitału będzie miał negatywne konsekwencje dla całej gospodarki. Znacząca utrata kapitałów własnych spowoduje ograniczenie zdolności do finansowania gospodarki. Z drugiej strony, większość banków ocenia, że rok 2023 będzie dla nich lepszy niż 2022.
- Czarne prognozy dla państwa (włącznie z bankructwem!) banki snują ostatnio w kontekście możliwego podważania przez kredytobiorców złotowych umów opartych na WIBOR-ze. W przypadku masowego kwestionowania instrumentów opartych na tym indeksie, poziom polskiej gospodarki miałby się zbliżyć do sytuacji w najbiedniejszych krajach świata.
- Bankowcy od dawna straszą poważnymi konsekwencjami dla sektora i gospodarki w razie przyjęcia niekorzystnych dla nich rozwiązań. Jak do tej pory czarne scenariusze nie sprawdziły się.
Niekorzystny dla banków wyrok TSUE zachwieje polską gospodarką?
Obecnie głównym powodem do narzekań i podstawą do snucia czarnych scenariuszy przez zarządy banków działających w Polsce jest spodziewany niekorzystny wyrok TSUE w sprawie C-520/21 dotyczącej tzw. wynagrodzenia za korzystanie z kapitału.
Banki posiadające portfele kredytów frankowych i przegrywające coraz więcej spraw w sądach, w celu zminimalizowania strat ponoszonych w wyniku unieważniania umów kredytowych wymyśliły nową formę opłaty za korzystanie przez Frankowiczów ze środków pochodzących z kredytów. Nie tylko straszą nią kredytobiorców, ale także składają pozwy do sądów.
Wkrótce może jednak przyjść kres tych działań, bo w połowie roku spodziewane jest orzeczenie unijnego trybunału w Luksemburgu, który rozstrzygnie czy banki mają prawo do żądania tzw. wynagrodzenia za kapitał. Pierwsza rozprawa w tej sprawie odbyła się na forum TSUE 12 października 2022 roku, a jej przebieg daje duże nadzieje na to, że wyrok będzie prokonsumencki. Sędziowie trybunału krytycznie odnieśli się do funkcjonowania rynku finansowego w Polsce, zwłaszcza do kwestii zarabiania przez banki na nieuczciwych umowach.
Korzystnego dla kredytobiorców wyroku TSUE panicznie boją się banki, które uruchomiły machinę medialną i straszą poważnymi konsekwencjami nie tylko dla sektora, ale także całej gospodarki. W akcję włączyli się również prezesi banków, które nie mają dużych problemów z kredytami frankowymi.
Prezes banku Pekao S.A. Leszek Skiba w niedawnym wywiadzie dla portalu Bankier.pl wymienił ewentualny niekorzystny wyrok TSUE jako najpoważniejsze zagrożenie dla sektora w 2023 roku, obok spowolnienia gospodarczego, wysokiej inflacji i trudnej sytuacji geopolitycznej.
Według prezesa Skiby, niepomyślne orzeczenie spowoduje poważny ubytek kapitałów własnych banków, które nie będą miały środków na finansowanie gospodarki, w tym na transformację energetyczną kraju. W jego opinii, pogorszenie sytuacji sektora jest groźne dla całej gospodarki, która potrzebuje paliwa w postaci kredytu bankowego.
Z drugiej strony, prezes Pekao S.A. przekonuje, że kondycja finansowa kierowanego przez niego banku jest dobra, zwłaszcza jeżeli chodzi o poziom kapitałów własnych, a perspektywy na nowy rok pozytywne.
Przewidywany zysk w 2023 roku powinien być lepszy niż w 2022, nie będzie bowiem dodatkowych kosztów związanych z wakacjami kredytowymi. Bank zamierza wypłacić akcjonariuszom dywidendę, jest gotowy do finansowania firm, a nawet nastawia się na akwizycję spółek.
Prezesi banków snują czarne wizje i straszą poważnymi konsekwencjami
Jeżeli uwierzyć wypowiedziom przedstawicieli zarządów banków działających w Polsce, już dawno powinien nastąpić krach finansowy. Prezesi banków wciąż wynajdują nowe preteksty do narzekań i grożenia utratą stabilności sektora bankowego. Aktualnie jednym z głównych powodów do lamentów jest możliwość podważania przez kredytobiorców umów z oprocentowaniem na bazie WIBOR-u.
W związku z postanowieniem sądu w Katowicach z początku listopada, na mocy którego umowa kredytowa została pozbawiona WIBOR-u (postanowienie to zostało jednak skutecznie zaskarżone przez bank), w mediach ruszyła kampania obrony wskaźnika WIBOR, w którą – obok KNF i ZBP – włączyli się m.in. przedstawiciele kierownictwa banku BNP Paribas.
Błażej Wajszczuk dyrektor Departamentu Skarbu w tym banku wieszczy bankructwo Polski, jeżeli wskaźnik WIBOR będzie podważany na masową skalę. Polska nie będzie wówczas w stanie spłacać krajowych i zagranicznych zobowiązań, ani pożyczać pieniędzy. W jego opinii, WIBOR jest legalny, a kredytobiorcy podważający w sądach umowy z oprocentowaniem na bazie tego indeksu oraz ich pełnomocnicy kierują się wyłącznie pobudkami ekonomicznymi.
Tymczasem prezes banku BNP Paribas Przemek Gdański już w maju 2022 roku wspominał w mediach o swoich obawach związanych z podważaniem zasad ustalania stawki WIBOR. Nawiązując do wygrywanych przez Frankowiczów procesów sądowych, mówił wówczas o niestabilnej sytuacji orzeczniczej, która może być także pokusą dla Złotówkowiczów do pozywania banków.
Za duże zagrożenie i sprzeczność z zasadami liberalnej gospodarki rynkowej uznał organizowanie pomocy kredytobiorcom na masową skalę, w tym rządowy projekt wakacji kredytowych dla posiadaczy hipotek złotowych.
Warto tutaj przypomnieć, że dwa lata temu w grudniu 2020 roku prezes BNP Paribas w wypowiedzi dla Business Insider odniósł się właśnie do sytuacji kredytobiorców złotowych, którzy jego zdaniem zostaliby pokrzywdzeni w razie akceptacji propozycji ugód dla Frankowiczów na warunkach KNF.
Odwołując się do kwestii sprawiedliwości społecznej, prezes Gdański mówił wówczas, że ugody byłyby rozwiązaniem nadmiernie promującym kredytobiorców frankowych względem Złotówkowczów.
Jak widać, prezesi banków każdą sytuację starają się wykorzystać zgodnie z własnymi interesami i dowolnie żonglują argumentami, w zależności od tego jak im jest wygodnie. Wcześniej „dbali” o sprawiedliwe potraktowanie kredytobiorców złotowych i nieuprzywilejowywanie Frankowiczów. Teraz, kiedy pojawiło się widmo podważania umów kredytowych z WIBOR-em, twierdzą że to Złotówkowicze są chciwi i kierują się zyskiem.
Banki od dawna straszą wizjami utraty stabilności systemu finansowego w razie przyjęcia niekorzystnych dla nich rozwiązań, takich chociażby jak ustawowe wyjście z problemu kredytów frankowych, podatek bankowy, czy wakacje kredytowe. Do tej pory proroctwa banków nie spełniły się – większość z nich jest w dobrej kondycji finansowej. Niewątpliwie prokonsumencki wyrok TSUE w sprawie tzw. wynagrodzenia za korzystnie z kapitału może pogorszyć sytuację części banków posiadających portfele kredytów w CHF. Jednak grożenie poważnymi problemami dla całej gospodarki, a tym bardziej bankructwem państwa, wydaje się przesadzone.