Czasowe „odwiborowanie” umowy kredytowej, o jakim 3 listopada 2022 roku zdecydował Sąd Okręgowy w Katowicach, udzielając kredytobiorczyni ING Banku Śląskiego zabezpieczenia powództwa, wywołało burzę w środowisku prawników, ale również w świecie bankowym. Eksperci analizują postanowienie i próbują prognozować, jaki przebieg mogą mieć sprawy o WIBOR. Coraz więcej prawników przychyla się do wniosku, że bankom grozi powtórzenie scenariusza „frankowego”, czyli lawina pozwów o usunięcie z umów klauzul niedozwolonych lub wręcz unieważnianie umów. Zanim do tego dojdzie, z pewnością minie jednak trochę czasu, muszą też zapaść pierwsze prawomocne wyroki w sprawach zainicjowanych przez złotówkowiczów. Niewykluczone, że po drodze w temacie WIBOR-u wypowie się Sąd Najwyższy lub TSUE. Zakładając, że sądy przybiorą w przyszłości prokonsumenckie podejście, jak mogłyby się kształtować orzeczenia w sprawach o WIBOR?
Sąd postanawia wyeliminować z umowy WIBOR, ale to dopiero początek drogi do prawomocnego wyroku
Zamieszanie wokół WIBOR-u trwa właściwie od początku tego roku, jest związane przede wszystkim z wyjątkowo długim cyklem podwyżek stóp procentowych, jaki został zafundowany kredytobiorcom przez Radę Polityki Pieniężnej. Pierwsze pozwy o WIBOR spłynęły do sądów już w lutym br., ale nie odbiło się to tak szerokim echem, jak postanowienie wydane przez katowicki sąd 3 listopada.
Prawnicy wprost mówią o przełomie w sporach o WIBOR – sąd usunął bowiem z umowy kredytowej klientki ING Banku Śląskiego składnik oprocentowania jakim jest stawka referencyjna. Od tego momentu kredyt oprocentowany jest wyłącznie marżą banku w wysokości 2,19 proc., co skutkuje zmniejszeniem miesięcznej raty aż o 5000 zł – z kwoty 6700 zł na 1700 zł.
Postanowienie sądu jest nieprawomocne, a ING Bank Śląski już złożył na nie zażalenie. Nie wiadomo więc, czy decyzja zostanie utrzymana, a nawet jeśli – jak potoczą się dalsze losy procesu. Ten bowiem dopiero się rozpocznie – pełnomocnik kredytobiorczyni doradził jej bowiem złożenie wniosku o zabezpieczenie powództwa jeszcze przed zainicjowaniem postępowania.
Strona przeciwna nie miała więc szansy na polemikę, ale nie umniejsza to w żaden sposób sukcesu kancelarii oraz jej klientki. Sąd bowiem nie przychyla się automatycznie do takich wniosków, zwłaszcza w tak niezwykłych sprawach, a wręcz przeciwnie – wnikliwie sprawdza interes prawny powoda oraz to, czy zdołał on uprawdopodobnić swoje roszczenia.
Niższa rata kredytu na czas trwania postępowania byłaby dużym udogodnieniem dla każdego kredytobiorcy planującego pozwać swój bank. Tym bardziej, że sprawy tego typu, wzorem postępowań frankowych, mogą trwać ok. 2-3 lata. Prawnicy sugerują jednak kredytobiorcom, by w tej sytuacji nie wydawali powstałej nadwyżki na zwiększoną konsumpcję, a zachowali ją do momentu otrzymania prawomocnego wyroku. Przegrana z bankiem oznaczałaby bowiem konieczność rozliczenia się z powstałej niedopłaty, wynikłej na skutek czasowego usunięcia z umowy stawki referencyjnej.
Czy zmienne oprocentowanie kredytu złotowego może okazać się klauzulą niedozwoloną?
Wielu kredytobiorców nie kryje zdezorientowania całą sytuacją. Od miesięcy powtarza się im, że WIBOR jest „nie do ruszenia” i podlega tak restrykcyjnym regulacjom, że jest całkowicie odporny na manipulacje. W obronie WIBOR-u występował już Związek Banków Polskich, jak również administrator stawki, GPW Benchmark.
Pojawiają się wciąż te same argumenty – że WIBOR stanowi odzwierciedlenie rzeczywistych transakcji na rynku i jest zgodny z unijnym rozporządzeniem BMR. Prawnicy kredytobiorców mają jednak poważne wątpliwości, czy rzeczywiście te argumenty są zgodne ze stanem faktycznym. Oto najpoważniejsze zarzuty, jakie padają zwykle pod względem banków i samej stawki referencyjnej:
- niemiarodajność WIBOR-u – obrońcy wskaźnika twierdzą, że stawka stanowi odwzorowanie sytuacji na rynku, ale to nie do końca prawda. WIBOR bowiem jest ustalany przede wszystkim w oparciu o cenę, po jakiej banki są skłonne pożyczać sobie nawzajem pieniądze. Sęk tylko w tym, że transakcji na rynku międzybankowym w ujęciu miesięcznym, a nawet kwartalnym jest bardzo mało. W niektórych okresach konieczne było wyznaczanie WIBOR-u w oparciu o hipotetyczne dane, co trudno uznać za miarodajne
- zbyt duży wpływ banków – WIBOR to stawka stanowiąca jeden z dwóch składników oprocentowania kredytów hipotecznych, drugim jest marża, indywidualnie ustalana przez bank. Wątpliwość kredytobiorców, a także ich pełnomocników budzi ogromny wpływ sektora bankowego na to, ile zarabia on na swoich klientach. WIBOR ustalany jest bowiem w oparciu o dane przekazywane przez 10 dużych banków funkcjonujących na polskim parkiecie. To one mają więc decydujące zdanie w kwestii tego, jak kształtować się będzie oprocentowanie kredytów. Konsument nie ma tak naprawdę żadnej siły negocjacyjnej, by wywalczyć dla siebie korzystniejsze warunki umowne. W dużym uproszczeniu można porównać WIBOR do zmowy cenowej dużych przedsiębiorstw, które chcą sprzedawać klientowi końcowemu produkt po określonej cenie
- niewypełnienie obowiązku informacyjnego – podobnie jak w sprawach frankowych, banki znów nie odrobiły lekcji i nie dołożyły starań, by konsumenci mieli świadomość, na co dokładnie się decydują, podpisując kredyt na 20, 30, a czasem nawet 40 lat, w którym „zaszyte” jest zmienne oprocentowanie, ściśle zależne od bieżących warunków gospodarczo-ekonomicznych. Banki nie informowały również klientów o bezpieczniejszej alternatywie w postaci kredytów o stałej stopie oprocentowania. Kredytobiorcy w przeważającej większości nie zdawali sobie sprawy, że podpisując umowę, narażają się na potencjalnie nieograniczone ryzyko rosnącej raty, która jest ściśle zależna od stawki oprocentowania.
Jakich wyroków można się w przyszłości spodziewać w sprawach o WIBOR?
Środowisko prawników próbuje przewidywać, w jaki sposób sądy mogą podejść do tak specyficznych spraw, które wywrą wpływ na funkcjonowanie polskiego sektora bankowego, a nawet na całą krajową gospodarkę. Dominują 3 poglądy:
- odwiborowanie umowy – wielu ekspertów z dziedziny prawa zgadza się, że najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest ten zawarty w zabezpieczeniu powództwa klientki ING Banku Śląskiego. Jeśli kredytobiorcy uda się udowodnić w sądzie, że bank nie dopełnił wobec niego obowiązku informacyjnego, może spodziewać się wyeliminowania ze swojej umowy samej stawki referencyjnej WIBOR i pozostawienia marży banku jako jedynego składnika oprocentowania. Skutkowałoby to znacznym obniżeniem raty kapitałowo-odsetkowej
- usunięcie z umowy oprocentowania – druga możliwość, nieco mniej prawdopodobna, to ta, że sądy zaczną stawiać na tzw. sankcję darmowego kredytu, czyli wyeliminowanie z umowy zarówno WIBOR-u, jak i stałej, niezmiennej części oprocentowania, którą jest marża banku. Wówczas kredytobiorca byłby zobowiązany jedynie do spłaty pożyczonego kapitału, bez żadnych opłat dodatkowych
- wyeliminowanie umowy z obrotu prawnego – sądy mogą też dojść do wniosku, że kwestionowane umowy muszą zostać uznane za nieważne, ponieważ samo usunięcie z nich abuzywnego składnika doprowadziłoby w istocie do powstania umowy w zupełnie innym kształcie. Uznanie umowy za nieważną skutkowałoby koniecznością rozliczenia się stron sporu z wzajemnie spełnionych świadczeń. Kredytobiorca byłby więc odpowiedzialny przed bankiem wyłącznie z pożyczonej kwoty.
To ostatnie rozwiązanie jest najmniej prawdopodobne i byłoby najkorzystniejsze dla tych osób, które zdążyły już spłacić bankowi nominalną wartość kredytu lub są w stanie pozyskać gotówkę w takiej wysokości, by jednorazowo rozliczyć się z bankiem. Posiadacze świeżych kredytów, którzy spłacili do tej pory niewielką kwotę, prawdopodobnie będą bardziej zainteresowani odwiborowaniem swojej umowy lub usunięciem z niej oprocentowania. Unieważnienie prowadziłoby w ich przypadku do sytuacji, w której zapewne i tak musieliby zaciągnąć nowy kredyt, by rozliczyć się z bankiem i zatrzymać kredytowaną nieruchomość.