Masowa skala unieważnień umów frankowych, jaką można już od kilku miesięcy obserwować w sądach powszechnych, jest zjawiskiem, które może we frankowiczach wywołać błędne przeświadczenie, że proces przeciwko bankowi to tylko formalność. W rzeczywistości jest to na ogół wielomiesięczna, często nawet wieloletnia przeprawa sądowa, która od samego początku wymaga dużego zaangażowania – zarówno ze strony powoda, jak i jego pełnomocnika. Kluczowa może się okazać analiza dokumentów bankowych, jakie dotyczą umowy kredytowej. Które z nich są szczególnie ważne i powinny być dołączone do dokumentacji sądowej?
Dokumentacja w sprawie frankowej – jak wygląda?
Wielu klientów renomowanych kancelarii frankowych dziwi się, że ich pełnomocnicy wymagają przedstawienia jak najszerszej zgromadzonej dokumentacji do wglądu – i to jeszcze przed złożeniem pozwu w sądzie. Przecież sprawy frankowe po wyroku TSUE miały być już tylko formalnością – dlaczego więc prawnik frankowy nie może poprowadzić sprawy, mając w ręku jedynie samą umowę klienta?
To proste: ponieważ rzetelny i godny zaufania pełnomocnik stara się jeszcze przed rozpoczęciem postępowania ocenić szanse klienta w sporze z bankiem, a także precyzyjnie sformułować pozew, w tym dopasować roszczenia klienta do warunków, wg których realizowany był jego kredyt.
Każda umowa kredytowa z bankiem jest nieco inna – co więcej, za integralną część umowy są uważane również załączniki i wszelkie aneksy do niej, które bardzo często rozszerzają to, co znalazło się w samej umowie.
Treść umów w niektórych bankach jest szczególnie trudna do zakwestionowania, powstają nawet kancelarie, które specjalizują się w pozywaniu konkretnych banków i najlepiej znają specyfikę warunków kredytowych, na jakich sprzedawały one produkty frankowe. Im większa wiedza prawnika na temat warunków, na jakich udzielone zostało zobowiązanie, tym lepiej będzie on w stanie napisać pozew i dopasować argumentację wykazującą racje swojego klienta.
Idąc na konsultację do kancelarii prawnej w sprawie analizy indywidualnego przypadku, warto mieć już zgromadzoną dokumentację kredytu, w tym:
- umowę kredytową
- regulamin kredytu (jeśli występował)
- ogólne warunki umowy (tzw. OWU)
- ewentualne aneksy do umowy lub porozumienia z bankiem zawarte już po zaciągnięciu kredytu
- wniosek kredytowy
- dokumentację historii kredytowej (zaświadczenia o wysokości wypłaconego kapitału, aktualnym saldzie zadłużenia, dotychczas spłaconych ratach)
W przypadku wszelkich dokumentów przedkładanych do wglądu kancelarii i sądowi bardzo ważne jest, aby ich treść była aktualna na moment zawarcia umowy kredytowej. Jeśli więc frankowicz nie jest w stanie odnaleźć swojej kopii OWU, a wie, że otrzymał ją od banku, nie powinien pobierać z Internetu aktualnej wersji takiego dokumentu, ponieważ może się on różnić od tego, który był załącznikiem do umowy.
Część dokumentów, jakie będą potrzebne kancelarii, jest w posiadaniu banku – chodzi w tym przypadku zwłaszcza o historię kredytową. Pełnomocnik frankowicza może pomóc w uzyskaniu tych dokumentów od kredytodawcy, ale równie dobrze konsument – jeśli tylko chce – sam może wystąpić o ich wydanie.
W niektórych przypadkach banki próbowały minimalizować ryzyko prawne związane z niedozwolonymi zapisami w umowach poprzez podpisywanie aneksów czy porozumień ze swoimi klientami. Treść tych dokumentów mogła być różna, ale z reguły chodziło w nich o to samo – o zrzeczenie się przez klienta wszelkich roszczeń wobec banku tytułem wykonywanej umowy.
Jeśli klient podpisał takie porozumienie ze swoim kredytodawcą, koniecznie powinien powiadomić o tym swojego pełnomocnika, ponieważ będzie to miało znaczenie w toku postępowania sądowego.
Dlaczego zgromadzenie pełnej dokumentacji kredytu we frankach jest tak ważne?
Aby lepiej zrozumieć specyfikę spraw frankowych, warto wyjaśnić, dlaczego do analizy prawnej indywidualnego przypadku nie wystarczy sama umowa z bankiem. W gruncie rzeczy to dość proste – ponieważ to w aneksach mogą znaleźć się ustalenia, które w bardziej szczegółowy sposób opisują zagadnienia zawarte w umowie. Ale to nie wszystko.
Obecnie kredyty frankowe zawarte z konsumentami są masowo unieważniane ze względu na to, że zawierają tzw. klauzule niedozwolone – np. te związane z jednostronnym kształtowaniem kursu franka czy niejasnym sposobem ustalania oprocentowania kredytu.
Aby precyzyjnie wychwycić wszelkie takie klauzule, a także udowodnić, że bank nie wywiązał się z obowiązku informacyjnego wobec klienta i nie dał mu narzędzi umożliwiających ocenę ryzyka związanego z kredytem waloryzowanym do franka, prawnik musi mieć dostęp do całości dokumentacji, jaka dotyczyła zaciągniętego zobowiązania – zarówno tej, którą klient dostał na etapie zawierania umowy, jak i takiej, którą otrzymał od banku już później.
To na kredytobiorcy spoczywa ciężar dowodu – musi przedstawić dostateczne argumenty za tym, że ustalenia pomiędzy bankiem a klientem zawierają klauzule abuzywne. Do unieważnienia kredytu dochodzi zwykle wówczas, gdy umowa nie może być dalej realizowana po usunięciu z niej takich klauzul.
W innym przypadku sąd zwykle decyduje o odfrankowieniu kredytu, czyli zamianie go na zobowiązanie złotowe, bez zmieniania wskaźnika oprocentowania.
Zarówno unieważnienie umowy, jak i odfrankowienie kredytu są rozwiązaniami korzystnymi dla kredytobiorcy, ale przyjmuje się, że ta pierwsza opcja oferuje zwykle więcej korzyści. Jeśli więc konsument chce, aby jego umowa była traktowana wkrótce tak, jak gdyby nigdy nie została zawarta, musi dostarczyć swojemu pełnomocnikowi dokumentację, w której znajdzie on argumenty na poparcie tego roszczenia.
Nie można zapominać, że pełnomocnik banku z całą pewnością pojawi się w sądzie z kompletem dokumentów – i jeśli tylko znajdzie się wśród nich zapis, który w jakiś sposób chroni bank przed odpowiedzialnością prawną, z pewnością zostanie on wykorzystany w toku postępowania.
Dlatego tak ważne jest rzetelne zgromadzenie przez kredytobiorcę pełnej dokumentacji, która stanowi dobry punkt wyjściowy dla prawnika do określenia roszczeń klienta, wyliczenia kwoty sporu i opracowania strategii procesowej.