Sprawa kredytów frankowych nie schodzi z ust większości Polaków. Temat ten jest w dalszym ciągu bardzo gorący, szczególnie z powodu coraz większej ilości pozwów przeciw bankom, jakie napływają ze strony kredytobiorców każdego dnia. Kiedyś sądy uważnie badały świadomość frankowiczów. Dziś do unieważnienia umowy kredytowej pomiędzy nimi a bankami wystarczy wykazanie wad umowy. Czy dzięki temu możemy spodziewać się kolejnej lawiny pozwów? Jak wygląda sytuacja frankowiczów w sądach w drugiej połowie 2022 roku?
Kolejna lawina pozwów o kredyt frankowy nadciąga
Specjaliści z dziedziny bankowości są zgodni, że właśnie zbliża się kolejna lawina spraw o kredyt frankowy, która istotnie wydłuży czas, jaki kredytobiorcy muszą odczekać od złożenia wniosku pozwowego do pierwszej rozprawy. Paraliż ten dotyczy głównie sądów w stolicy, które robią wszystko by uniknąć powstawania korków.
Poprzednia fala miała miejsce w 2021 roku, kiedy to do sądów wpłynęło aż ponad 62 800 wniosków. W tym roku liczba ta może być jeszcze wyższa, bowiem do końca marca 2022 roku pozwów w sprawach frankowych było już ponad 16 000.
Lista powodów, dla których kredytobiorcy posiadający kredyt we frankach szwajcarskich decydują się na pozwanie banku jest sporo.
Po pierwsze jest to fakt, że banki coraz chętniej stają po stronie frankowiczów, dzięki czemu ponad 95 proc. wydanych orzeczeń zostało zakończonych na rzecz ich wygranej. Co więcej, zdecydowana większość z tych spraw została zakończona unieważnieniem umowy kredytowej, co jest rozwiązaniem niezwykle korzystnym dla kredytobiorcy.
W przypadku stwierdzenia przez sąd nieważności zobowiązania kredytowego frankowicz nie tylko nie musi płacić odsetek bankowi, ale i otrzymuje odsetki ustawowe za opóźnienie, a te wynoszą obecnie aż 12 proc.
Dłuższy czas oczekiwania na wszczęcie postępowania
Coraz większa liczba wniosków w sprawie kredytów frankowych bez wątpienia przyczyni się znacznego wydłużenia okresu oczekiwania na wyrok.
W obecnym czasie czas ten wynosi minimum 18 miesięcy, a w Warszawie okres ten może być nawet dłuższy. W stolicy naszego kraju rozgrywa się niemal, co druga sprawa o kredyt frankowy, co oznacza, że na jednego sędziego przypada aż ponad 1 000 spraw.
Ogromnych sądowych korków można jeszcze uniknąć decydując się złożyć pozew poza Warszawą. Jest to możliwe, bowiem dla frankowiczów istnieje dowolność w wyborze miejsca, w którym chcą złożyć wniosek, o ile w mieście tym znajduje się oddział pozywanego banku.
Sądy coraz bardziej przychylne frankowiczom
Dawniej sądowe spory o kredyt we frankach kończyły się całkowicie inaczej. Królowało wtedy orzecznictwo nakazujące bankom „odfrankowienie” umowy, czyli zamiana kredytu frankowego na złotowy. Obecnie taki koniec dotyczy jedynie 20 proc. zakończonych postępowań.
Dzieje się tak, ponieważ jeszcze do niedawna przeważająca część sądów badała świadomość frankowiczów oraz ich zrozumienie zapisów umowy kredytowej. Obecnie w przypadku chęci unieważnienia kredytu przez kredytobiorcę badane są raczej zapisy umowy i ich zgodność z normami, prawami i orzeczeniami. Przepisem wykorzystywanym przez frankowiczów jest zapis mówiący o tym, że warunkiem zawarcia umowy kredytowej jest jego precyzyjnie określona kwota.
W przypadku ciągłych zmian na rynku światowym kurs franka z dnia zawarcia umowy zazwyczaj różnił się od tego z dnia wypłaty, dzięki czemu umowa mogła zostać uznana za nieprecyzyjną i nieważną.
Prawo Unii Europejskiej po stronie frankowiczów
Niektórzy baczni obserwatorowie sytuacji kredytobiorców frankowych burzą się, że w chwili, kiedy kurs franka był niski żaden frankowicz nie protestował a problemy z tego rodzaju zobowiązaniem rozpoczęły się dopiero po zwiększeniu rat i wzroście kursu.
Jest to jedynie ułamek prawdy, bowiem frankowicze, którzy zostali skuszeni na podpisanie kredytu frankowego w latach 2005-2008 w przeważającej większości nie zdawali sobie sprawy, jak kurs szwajcarskiej waluty wpłynie na wysokość ich rat. Nie oszukujmy się, około 20 proc. ludzi na świecie nie rozumie tego, co czyta, natomiast 30-40 proc. rozumie bardzo niewiele.
Nic, zatem dziwnego, że wielu frankowiczów nie miało pojęcia, jaką umowę tak na prawdę podpisuje. W związku z tym niektórzy z kredytobiorców mają obecnie do oddania kwotę dwa razy wyższa niż początkowo. Nie jest to uczciwa sytuacja, dlatego po stronie takich osób staje prawo dotyczące ochrony konsumenta Unii Europejskiej.
Zarówno TSUE jak i polski Sąd Najwyższy zauważyły już jakiś czas temu, że praktycznie wszystkie umowy kredytu frankowego oferowanego przez banki posiadające polskie oddziały nie są skonstruowane prawidłowo.
Pomiędzy najistotniejszymi zapisami znajdziemy w nich szereg klauzul niedozwolonych (abuzywnych), które miały za zadanie maksymalizować zysk banku kosztem nieświadomego kredytobiorcy. Najczęściej znajdowały się one w części umowy mówiącej o stawkach i kursie obcej waluty, Według nich wysokość kursu franka szwajcarskiego mógł być przeliczany przy pomocy wewnętrznych tabel bankowych.
Takie działanie sprawiało, że całe ryzyko przechodziło na kredytobiorcę, który nie miał całkowicie pojęcia o tym, jak bardzo umowa ta jest dla niego krzywdząca. Klauzule te posłużyły sądom i kredytobiorcom, jako niepodważalny dowód na nieuczciwość banków i szansa na unieważnienie zobowiązania oraz odzyskania wpłaconych odsetek.
Kto zapłaci za kredyty we frankach?
Kosztami kredytów we franku, a może już niedługo i umów złotowych będą musieli podzielić się wszyscy klienci banków. Dotyczy to nawet osób, które formalnie same nie mają zobowiązań tego typu. Niestety jest to pewnego rodzaju odpowiedzialność zbiorowa, na którą musimy się przygotować.
Sytuacja ta nie miałaby miejsca, gdyby banki w czasie ogromnej popularności kredytów frankowych zdecydowały się dopełnić obowiązku informacyjnego, zamiast liczyć na zysk kosztem swoich klientów. Obecnie frankowicze nie mają wyjścia. Albo zapłacą kilkukrotnie wyższe raty i oddadzą bankom dwa razy większe kwoty niż to było założone albo będą walczyć o swoje w sądach.
Co więcej nadszedł najlepszy czas dla tego typu kredytobiorców. Za podjęciem się przez nich walki o unieważnienie kredytu stoi już nie tylko przychylność sądów i coraz wyższe raty kredytowe. Korzystne mogą być dla nich również rosnące stopy procentowe, które sprawiają, że rosną również odsetki ustawowe za opóźnienie, czyli te wyliczane za czas trwania procesu, który coraz bardziej się wydłuża.
W tym momencie wynoszą one aż 12 proc. w skali roku, dzięki czemu zysk z ich tytułu może przynieść frankowiczowi kwotę nawet 100 000 zł plus zwrot wszystkich spłaconych rat kredytu.