Choć WIBOR w umowach kredytowych już wkrótce stanie się przeszłością, a w jego miejsce wejdzie nowy wskaźnik, prawdopodobnie o kontrowersjach związanych z tą stawką media będą się rozpisywać jeszcze przez długie lata. A to za sprawą pozwów, które kredytobiorcy wytaczają bankom, żądając usunięcia WIBOR-u z umowy. I to nie zastąpienia go nową, „sprawiedliwszą” stawką, tylko oprocentowania kredytu samą marżą banku. Jeszcze w lutym, gdy do sądów wpływały pierwsze pozwy kredytobiorców złotowych, przedstawiciele sektora bankowego z pobłażaniem podchodzili do tych roszczeń. Dziś bankom nie jest już do śmiechu – 3 listopada 2022 roku Sąd Okręgowy w Katowicach wydał przełomową decyzję, udzielając kredytobiorczyni zabezpieczenia powództwa w sporze z ING Bankiem Śląskim. WIBOR z umowy zostanie wyeliminowany, przynajmniej na czas trwającego procesu. Czy to początek kolejnej lawiny pozwów, większej niż ta frankowa?
Przełom w sporach o kredyty złotowe. Eliminacja stawki WIBOR z umowy i spadek raty kredytu z 6700 zł na 1700 zł
Gdy Rada Polityki Pieniężnej zaczęła podnosić stopy procentowe, początkowo nie wzbudziło to wśród kredytobiorców paniki. Nikt nie spodziewał się, że cykl rozpoczęty w październiku 2021 roku zakończy się niemal rok później. Każda kolejna podwyżka stóp procentowych wpływała na wzrost stawki WIBOR, która jest częścią składową oprocentowania kredytów złotowych.
Dopóki WIBOR był relatywnie niski, kredytobiorcy akceptowali jego obecność w swoich umowach, a banki nie zachęcały ich, by poszerzali swoją wiedzę w zakresie sposobu funkcjonowania wskaźników referencyjnych. Gdy jednak WIBOR zaczął rosnąć, kredytobiorcy szybko dostrzegli, że z pozoru drobna korekta wartości stopy referencyjnej wpływa na horrendalny wzrost miesięcznej raty kapitałowo-odsetkowej.
Jak oddziałuje zmiana wysokości oprocentowania (na które składa się WIBOR i marża banku), najlepiej przedstawić na przykładzie. Niech będzie nim kredyt zaciągnięty na 20 lat z wysokością wypłaconego kapitału równą 300 000 zł. Załóżmy, że początkowe oprocentowanie kredytu hipotecznego wynosi 2,55 proc. Stopy procentowe są niskie, marża banku w granicach przyzwoitości, rata miesięczna kredytu wynosi 1591,95 zł, z czego część kapitałowa tejże raty to 954,45, a część odsetkowa to 637,50 zł.
Przychodzi jednak dzień, w którym zaczyna galopować inflacja i RPP podnosi stopy, a skutkiem kilku takich decyzji jest oczywiście wzrost oprocentowania kredytów, załóżmy, że do 5 proc. Wówczas rata twojego kredytu to już 1975,08 zł. Różnica jest więc znaczna, ale najciekawsza jest zmiana proporcji pomiędzy częścią kapitałową a odsetkową miesięcznej raty. Kredytobiorca miesięcznie spłaca już tylko 725,08 zł kapitału i aż 1250 zł odsetek. Ale to nie koniec podwyżek, bo stopy procentowe nadal rosną, a wraz z nimi wysokość stawki WIBOR.
Oprocentowanie to już 9,15 proc., a nasza rata kapitałowo-odsetkowa wynosi 2724,22 zł, gdzie kapitał to tylko 436,72 zł, zaś odsetki stanowią aż 2287,5 zł. Kredytobiorca spłaca więc niemal dwukrotnie wyższą ratę niż początkowo, ale saldo spłaty kapitału ledwo drgnie. I choć na oprocentowanie kredytu wraz ze stawką WIBOR składa się marża banku, ta druga część jest niezmienna przez cały okres trwania umowy. Na wzrost miesięcznej raty wpływa więc rosnący WIBOR, który reaguje na każdą decyzję RPP odnośnie zmiany stóp procentowych. Zachodzą w związku z tym dwa pytania:
- czy taki sposób konstruowania wskaźnika referencyjnego dla kredytów hipotecznych jest sprawiedliwy?
- czy bank należycie poinformował kredytobiorcę będącego konsumentem o ryzyku związanym ze zmiennym oprocentowaniem?
Te same pytania najwidoczniej zadawała sobie kredytobiorczyni ING Banku Śląskiego, która wynajęła profesjonalnego pełnomocnika prawnego, by pomógł jej na nie odpowiedzieć. Pełnomocnik po przeanalizowaniu umowy klientki uznał, że jej wątpliwości są zasadne, a warunki umowne należy zakwestionować, rozpoczynając od złożenia wniosku o zabezpieczenie powództwa.
Najwyraźniej kancelarii udało się uprawdopodobnić roszczenia klientki i przede wszystkim udowodnić, że ma ona interes prawny w kwestionowaniu postanowień umownych, albowiem Sąd Okręgowy w Katowicach zdecydował się przychylić do wniosku i udzielić zabezpieczenia. Tym samym WIBOR, przynajmniej tymczasowo, został z umowy wyeliminowany, ale bank ma możliwość odwołać się od tej decyzji. Jeśli to zrobi, sprawie przyjrzy się tym razem trzyosobowy skład sędziowski.
Aby kredytobiorczyni mogła spłacać swój kredyt na nowych zasadach, oprocentowany tylko marżą banku, musi oczywiście prawomocnie wygrać z ING Bankiem Śląskim. W przeciwnym razie będzie musiała uregulować powstałą niedopłatę zobowiązania. Likwidacja WIBOR z umowy spowodowało natychmiastowe zredukowanie miesięcznej raty kredytobiorczyni z 6700 zł do 1700 zł. Podobnie wysokie raty kapitałowo-odsetkowe płacą obecnie dziesiątki, jeśli nie setki tysięcy kredytobiorców. Wielu z nich bardzo chętnie zakwestionuje warunki swoich umów, aby doprowadzić do usunięcia nieprzewidywalnej stawki z oprocentowania kredytu.
Dlaczego WIBOR należałoby usunąć z umów kredytowych konsumentów?
Sposób ustalania stawki WIBOR budzi wiele kontrowersji. Powszechnie wiadomo, że ma ona „jakiś” związek ze stopami procentowymi, ale mało kto potrafi wyjaśnić, jaki. Ustalając obowiązujące stopy procentowe, Rada Polityki Pieniężnej wskazuje koszt pieniądza, czyli cenę, w jakiej bank centralny jest skłonny udzielić pożyczek bankom komercyjnym.
Z kolei WIBOR jest ustalany w oparciu o cenę, w jakiej banki komercyjne są w stanie pożyczać pieniądze sobie nawzajem. W tzw. fixingu, czyli ustalaniu stawki, bierze udział 10 największych banków. Podawane przez nie wartości są na ogół czysto hipotetyczne, ponieważ banki tak naprawdę nie pożyczają sobie pieniędzy prawie wcale. Nie mają takiej potrzeby – swoją akcję kredytową finansują z depozytów, co jest dla nich znacznie korzystniejsze.
Można więc powiedzieć, że mamy tu do czynienia z pewną patologią. 10 największych banków, które czerpią zyski z oprocentowania kredytów złotowych, ustala wspólnie oprocentowanie tych kredytów. W ten sposób zarówno marża, jak i WIBOR są narzucone klientowi przez bank. W praktyce może on się albo zgodzić na te warunki, albo odmówić i… pójść do innego banku, który oferuje dokładnie to samo. Ale to nie wszystko, dochodzą bowiem jeszcze dodatkowe czynniki, które rzucają cień na działalność sektora bankowego.
Chodzi o intensywne promowanie kredytów ze zmiennym oprocentowaniem, nawet wtedy, gdy wiadomo już było, że era niskiego kosztu pieniądza dobiega w Polsce końca. Gdy w latach 2020-2021 RPP obniżyła stopy procentowe do rekordowych wartości celem stymulowania nadwyrężonej przez epidemię gospodarki, niejako skutkiem ubocznym tej decyzji była wyższa niż normalnie zdolność kredytowa u osób o bardzo przeciętnych zarobkach i niewielkich perspektywach ich radykalnego zwiększenia w przyszłości. Banki na masową skalę przyznawały tym ludziom kredyty hipoteczne oparte o zmienną stopę, nie proponując bezpieczniejszej alternatywy w postaci produktu o czasowo stałym oprocentowaniu.
Dla rodziny z dwójką dzieci, w której budżet gospodarstwa domowego wynosi łącznie 6000 zł, rata w wysokości 2500-3000 zł to tragedia, uniemożliwiająca życie na akceptowalnym poziomie. Wielu zdesperowanych kredytobiorców będzie prawdopodobnie pozywać bank, podnosząc argument, że nie zostali w jasny i zrozumiały sposób poinformowani o wpływie zmiennych czynników gospodarczo-ekonomicznych na ratę kredytu i potencjalnie nieograniczonym ryzyku rosnącego wskaźnika WIBOR. Temat zaczyna być nośny – początkowo był poruszany głównie przez media branżowe, serwisy o tematyce finansowej, które docierają do ograniczonego grona odbiorców. Obecnie pogląd prawników w tej sprawie jest już prezentowany w popularnych telewizyjnych śniadaniówkach, zatem kredytobiorca jest w stanie zapoznać się z nim, szykując się do pracy.
Jakie skutki wywoła kwestionowanie WIBOR-u przez konsumentów?
Ilu kredytobiorców zdecyduje się zakwestionować warunki swojej umowy? Na dziś trudno nawet spekulować. Wiadomo, że umów hipotecznych opartych o zmienne oprocentowanie jest w Polsce ok. 2 miliony. To nawet 5 razy więcej niż aktywnych umów waloryzowanych kursem franka. Potencjalny wstrząs, jaki mogłoby wywołać w sektorze bankowym prokonsumenckie orzecznictwo w sprawach „o WIBOR”, jest obecnie nie do ocenienia. Od wypowiedzi wstrzymują się eksperci, broniąc się tym, że nie wiadomo, jak sądy podejdą do tego zagadnienia, nawet w przypadku prokonsumenckiego poglądu. Potencjalne korzystne dla kredytobiorców wyroki nie muszą bowiem oznaczać wyeliminowania z umów samej stawki WIBOR.
Część prawników jest zdania, że kredytobiorcy mogą kwestionować mechanizm zmiennego oprocentowania, co teoretycznie mogłoby doprowadzić do usunięcia z umowy również marży banku. Wówczas kredytobiorca miałby do spłaty tylko pożyczony kapitał, co jest prawdopodobnie marzeniem milionów Polaków. To od ich determinacji w dużej mierze zależeć będzie to, jak szybko sądom uda się wypracować jednolitą linię orzeczniczą w sporach o tak ważnej społecznej randze.