Poznański Sąd Okręgowy jest jednym z tych, do których trafia najwięcej spraw inicjowanych przez frankowiczów. Pod względem ilości pozwów frankowych w Polsce, które wpłynęły w I półroczu br., Poznań jest na miejscu trzecim – przez zaledwie sześć miesięcy złożono tam 1805 pozwów, o 45 więcej niż w analogicznym okresie roku ubiegłego. Dla porównania, liczba pozwów, które otrzymał w podobnym czasie Sąd Okręgowy w Warszawie, wyniosła ponad 13 tysięcy. Czy to oznacza, że na rozpatrzenie sprawy frankowej w Poznaniu trzeba czekać krócej? Co ma największy wpływ na tempo orzekania w postępowaniach, które dotyczą kredytów waloryzowanych do franka? Jak zwiększyć szanse na uzyskanie szybkiego orzeczenia?
Ile trwają sprawy frankowe w Poznaniu?
Podobnie jak w całej Polsce, tak i w Poznaniu na uzyskanie prawomocnego wyroku trzeba czekać przeciętnie 3-4 lata. Najdłużej na sprawiedliwość będą czekać kredytobiorcy, którzy zdecydowali się na pozew zbiorowy wobec banku.
Te sprawy, choćby przez samą ilość powodów i obszerność materiału dowodowego, należą do najbardziej skomplikowanych. Wiele z nich toczy się od ponad 6 lat i w dalszym ciągu nie wiadomo, czy i kiedy uda się powodom uzyskać korzystny prawomocny wyrok. Dlatego obecnie coraz mniej osób decyduje się pozwać bank zbiorowo. Frankowicze wybierają chętniej pozwy indywidualne, w których, w sprzyjających okolicznościach, można liczyć na pozytywne rozpatrzenie sprawy i uprawomocnienie się wyroku nawet w 2 lata od rozpoczęcia procedury.
Co ma wpływ na długość postępowania frankowego w Poznaniu?
Jest kilka czynników, które mają niezwykle duże znaczenie dla przebiegu postępowania frankowego. Wśród nich można wymienić np.:
- doświadczenie sędziego – składając pozew do innego sądu niż Sąd Okręgowy w Warszawie, trzeba się liczyć z tym, że sprawa może trafić do sędziego, który orzekał w niewielu podobnych postępowaniach. Taki sędzia będzie chętniej zezwalał na przeprowadzenie dowodu z opinii biegłego (co może wydłużyć sprawę o kilka miesięcy) czy dowód z przesłuchania świadków wskazanych przez pełnomocnika banku. Dość często zdarza się, że bank powołuje na świadków swoich pracowników, których zeznania co prawda niewiele wnoszą do sprawy, ale za to wydłużają postępowanie o jedną lub nawet więcej rozpraw. Doświadczony sędzia doskonale zna te metody i na ogół nie wydaje zgody ani na udział biegłego (w końcu ma już do dyspozycji historię spłaty kredytu wydaną przez sam bank) ani świadków, którzy nie są absolutnie kluczowi dla sprawy. Dzięki temu sprawę w I instancji udaje się nierzadko zakończyć po pierwszej rozprawie lub nawet bez jej przeprowadzenia, gdy sąd zdecyduje się rozpatrzyć ją w trybie niejawnym
- status kredytobiorcy w relacji z bankiem – najprostsze do rozpatrzenia są te spory, w których powodem jest konsument, osoba prywatna mająca kredyt frankowy zaciągnięty na zakup mieszkania pod własne potrzeby. Orzecznictwo w takich sprawach jest już jednolite – sądy na masową skalę decydują się unieważniać umowy frankowe zawarte z konsumentami, uzasadniając to obecnością w nich klauzul niedozwolonych. Sytuacja komplikuje się, gdy powodem jest przedsiębiorca lub ktoś, kto zaciągnął kredyt na cel częściowo związany z działalnością zarobkową. W takim przypadku sąd musi ustalić czy występującego w sprawie powoda należy traktować jako konsumenta, czy właśnie jako przedsiębiorcę. Spory pomiędzy bankiem a przedsiębiorcą są trudniejsze niż te, w których stroną jest konsument, ponieważ wymagają powołania się na inne przepisy prawa. Orzecznictwo w tych postępowaniach nie jest jeszcze tak ugruntowane, choć należy spodziewać się zmian na lepsze, co umożliwił kwietniowy wyrok Izby Cywilnej Sądu Najwyższego
- doświadczenie pełnomocnika – frankowicz, który decyduje się pozwać swój bank, powinien wpierw nawiązać współpracę z dobrym prawnikiem frankowym. Gdy spory wokół kredytów waloryzowanych do CHF nabrały rozgłosu, pojawiło się wiele podmiotów, które zobaczyły w tym dla siebie okazję na dodatkowy zarobek. Kancelarie w formie spółek z o.o., które jeszcze do niedawna zajmowały się ubezpieczeniami albo zupełnie innymi gałęziami prawa, dziś kreują się na ekspertów od kredytów frankowych. Kredytobiorca powinien bardzo ostrożnie wybierać pełnomocnika do swojej sprawy, kierując się przede wszystkim jego dotychczasowymi sukcesami w sporach frankowych z bankami. Dobry prawnik frankowy ma duży wpływ na sprawny przebieg postępowania – sporządza poprawne pod względem formalnym i przekonujące pozwy oraz pisma procesowe, dzięki którym sąd w wielu przypadkach może wydać wyrok bez przeprowadzenia rozprawy. Informacje o tym jak wygrać dobrego prawnika znajdziesz w artykule Jak dobrze wybrać kancelarie do unieważnienia kredytu we frankach?
To, ile będzie trwała sprawa frankowa od momentu złożenia pozwu do uprawomocnienia się wyroku, jest zależne w dużej mierze od szczęścia (czyli np. tego, na jakiego sędziego się trafi). Kredytobiorca jednak nie jest zupełnie pozbawiony wpływu na cały proces. Decydując się na udzielenie pełnomocnictwa prawnikowi, który zajmuje się pozwami frankowymi od lat (i ma za sobą setki korzystnych dla klientów wyroków – obecnie najlepsze kancelarie mają już ponad 400 wyroków w sprawach frankowych), można zwiększyć swoje szanse na szybkie i satysfakcjonujące orzeczenie.
Prawomocny wyrok w sprawie frankowej w zaledwie 2 lata? To możliwe!
Dobrym przykładem tego, że sprawa frankowa może zostać szybko i sprawnie rozpatrzona przez Sąd Okręgowy w Poznaniu, jest wyrok, który zapadł bardzo niedawno, tj. 19 lipca 2022 roku. Sąd Apelacyjny w Poznaniu utrzymał w mocy wyrok Sądu Okręgowego, który unieważnił umowę kredytową pomiędzy stronami. Sprawa w II instancji toczyła się pod sygnaturą I ACa 1036/21.
Sprawa dotyczyła umowy frankowej zawartej z Kredyt Bankiem, którego prawnym spadkobiercą jest Santander Bank Polska S.A. – łączny zysk kredytobiorców z tytułu unieważnienia umowy wyniósł 185 tys. zł. Zarówno Sąd Okręgowy w Poznaniu, jak i Sąd Apelacyjny uznały, że umowa kredytowa była skonstruowana tak, iż kredytobiorcy nie mieli możliwości samodzielnie obliczyć pełnej wartości kredytu, jak również wysokości należnych bankowi rat.
Zapisy użyte przez bank w umowie, takie jak klauzule przeliczeniowe, należy uznać za postanowienia niedozwolone. Ponieważ po usunięciu klauzul przeliczeniowych i zastąpieniu tabel kursowych banku kursem NBP umowa stałaby się nieprzydatna, w obu instancjach uznano, że należy ją unieważnić w całości.
Wyrok jest już prawomocny, a od momentu złożenia pozwu do ogłoszenia orzeczenia w II instancji minęły nieco ponad 2 lata. Pełnomocnikiem powodów był adw. Paweł Borowski.