Szum medialny wokół franków nie ustaje – wręcz ich temat został odświeżony dzięki zawirowaniom wokół kredytów złotówkowych i rosnących rat opartych o oprocentowanie stawką WIBOR. Jakie opcje w 2022 roku ma frankowicz, który do tej pory regularnie spłacał swoje zobowiązanie? Przyjrzyjmy się dostępnym możliwościom i zastanówmy, która z nich jest najkorzystniejsza.
To frankowicze decydują, co zrobią ze swoim kredytem w 2022 roku
Oto najpopularniejsze możliwości, z których korzystają kredytobiorcy frankowi wraz z szerszym omówieniem w dalszych częściach artykułu:
- pozwanie banku o unieważnienie umowy kredytowej
- pozwanie banku o odfrankowienie kredytu
- podpisanie ugody z bankiem (jeśli ten oferuje takową)
- dalsze spłacanie kredytu w CHF
Najkorzystniejszą opcją w przypadku kredytobiorców ze statusem konsumenta jest wystąpienie na drogę sądową. Zdecydowanej większości frankowiczów zależy na unieważnieniu umowy frankowej, ale trzeba zaznaczyć, że to sąd decyduje, czy umowa kredytowa jest nieważna, czy należy z niej po prostu usunąć klauzule abuzywne i może być dalej realizowana w nowej formie.
Zarówno unieważnienie umowy, jak i odfrankowienie kredytu są korzystnymi opcjami dla kredytobiorcy, które oferują dużo większy zysk niż kolejna możliwość, jaką jest ugoda z bankiem. Z czym wiążą się poszczególne rozwiązania i dla kogo będą odpowiednie? Jak długo trzeba czekać na unieważnienie umowy i czy spłacanie kredytu w CHF może mieć sens?
Unieważnienie umowy o kredyt w CHF – na czym polega?
Szacuje się, że prawomocne wyroki, jakie zapadły w ostatnich miesiącach w sprawach frankowych, są w ponad 90% korzystne dla frankowiczów. Wynika to nie tylko z własnych szacunków kancelarii prawnych, ale również z informacji przekazywanych przez stronę przeciwną, czyli banki. Wystarczy spojrzeć na oficjalne raporty kwartalne mBanku czy Getin Noble, by przekonać się, że w ostatnich miesiącach lista ich sądowych sukcesów uległa znacznemu uszczupleniu.
Linia orzecznicza wyraźnie zaostrza się na korzyść kredytobiorców i znajduje to już odzwierciedlenie w statystykach – wszystko wskazuje na to, że trend ten będzie się umacniał, zwłaszcza, jeśli TSUE orzeknie na korzyść konsumentów w sprawie opłaty za korzystanie z kapitału. Ale od początku.
Na czym polega słynne już unieważnienie umowy frankowej? Jeśli sąd stwierdzi występowanie w umowie z bankiem klauzul niedozwolonych i jednocześnie uzna, że po ich usunięciu umowa nie będzie możliwa do dalszej realizacji, na ogół orzeka o unieważnieniu całej umowy. W takiej sytuacji umowa o kredyt traktowana jest tak, jakby kredytobiorca nigdy jej nie zawarł.
Strony jednak muszą się ze sobą rozliczyć. Rozliczenie może być oparte o jedną z dwóch zasad: teorię salda i teorię dwóch kondykcji. W obecnym orzecznictwie najczęściej stosowana jest ta druga teoria, opowiedział się za nią Sąd Najwyższy. To korzystniejsze rozwiązanie dla frankowiczów, gdyż zakłada powstanie po unieważnieniu umowy dwóch odrębnych roszczeń.
Wg tej zasady bank musi oddać klientowi to, co pobrał od niego w ramach unieważnionej umowy (kwoty rat wraz z odsetkami, prowizjami, opłatami dodatkowymi), natomiast klient musi oddać bankowi kwotę otrzymanego kapitału. Co więcej, aby bank mógł otrzymać swoją część, musi wystąpić ze stosownym roszczeniem w trakcie postępowania lub w osobnym pozwie.
W obu przypadkach klient może bronić się przed spłatą, podnosząc argument przedawnienia roszczeń – w przypadku banku okres przedawnienia to tylko 3 lata, podczas gdy dla konsumenta wynosi on 6 lat (dla rat spłaconych od lipca 2018 roku) lub 10 lat (dla spłat uiszczonych przed lipcem 2018 roku). Inaczej wylicza się zobowiązanie w teorii salda, gdzie kompensacja zachodzi niejako automatycznie, a różnicę wynikającą z nadpłaty oddaje ta strona, która bardziej na wyroku skorzystała (czyli z reguły kredytobiorca).
Unieważnienie umowy, prócz oczywistej korzyści, jaką jest pozbycie się niekorzystnego kredytu, ma jeszcze inne zalety:
- przywraca zdolność kredytową
- zdejmuje obciążenie z hipoteki
- uzyskana korzyść nie podlega opodatkowaniu
Co więcej, klient spłacający w ostatnich latach swoje raty bezpośrednio w CHF może zarobić jeszcze na różnicach kursów walutowych. Bank jest bowiem zobowiązany oddać klientowi środki w tej walucie, w jakiej je otrzymał, tylko że po aktualnym kursie. Obecnie kurs CHF jest dużo wyższy niż w latach ubiegłych, zatem jeśli kredytobiorca opłacał swoje zobowiązanie latami we franku, może zarobić na tym dodatkowo nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Sprawy sądowe o unieważnienie lub odfrankowienie kredytu trwają średnio ok. 2 lata. Zdarza się, że sąd – przy bardzo dobrej argumentacji pełnomocnika kredytobiorcy – wydaje wyrok w I instancji już po 6-9 miesiącach od wniesienia pozwu. Są to na razie jednostkowe przypadki, zatem wchodząc na drogę sądową z bankiem, należy się przygotować na kilkuletni spór.
Odfrankowienie kredytu – jakie korzyści daje?
Jeśli umowa kredytowa po usunięciu z niej klauzul niedozwolonych może być dalej realizowana, sąd może zdecydować o odfrankowieniu kredytu. Odfrankowienie powoduje, że zobowiązanie kredytobiorcy jest powtórnie przeliczane i konwertowane na złotówki – saldo zadłużenia zostanie skorygowane, podobnie jak wysokość rat. Klient zatem staje się posiadaczem kredytu złotówkowego, ale oprocentowanego według stabilnej stawki właściwej dla kredytów we franku – nie podlega więc pod WIBOR, co jest bezapelacyjnie największą zaletą tego rozwiązania. Odfrankowieniu podlegają zarówno już spłacone raty, jak i te, które kredytobiorca dopiero uiści – jeśli po przeliczeniu zobowiązania na PLN okaże się, że klient ma nadpłatę, bank jest zobowiązany do jej zwrotu.
Ugoda z bankiem – czy to się opłaca?
Kolejną opcją dostępną dla frankowiczów jest ugoda z bankiem, oczywiście przy założeniu, że udostępnia on taką możliwość. Zdecydowana większość banków funkcjonujących na polskim rynku utworzyła już programy ugodowe, które w mniejszym lub większym stopniu są zgodne z zaleceniami KNF. Ugody polegają przeważnie na konwersji zobowiązania do złotówki, korekcie salda i obniżeniu rat.
Co istotne, taki kredyt – w odróżnieniu od zobowiązania po odfrankowieniu – podlega pod WIBOR, zatem jeśli saldo zadłużenia nadal jest wysokie, ugoda z bankiem jest ryzykowną opcją. Poleca się ją wyłącznie tym osobom, którym zależy na czasie (nie chcą z różnych powodów wikłać się w proces sądowy) i dysponują kapitałem umożliwiającym jednorazową spłatę całości. W takiej sytuacji konsument może w szybki sposób uwolnić się od kredytu, uzyskując pewne korzyści, choć nie wykorzystując pełni możliwości, jakie pojawiłyby się na drodze procesu.
Dalsze spłacanie kredytu w CHF – czy ma jakikolwiek sens?
Nie można zapominać, że nadal wiele osób spłaca zobowiązanie w CHF. Skoro tak się dzieje, czy za przystaniem na niekorzystne warunki kredytowe narzucone przez bank stoją jakieś korzyści? W przypadku konsumenta właściwie jedyną iluzoryczną zaletą tego rozwiązania jest… spokój.
Dalsze spłacanie zobowiązania nie niesie za sobą konieczności przechodzenia przez proces sądowy, czy narażania się na potencjalne zagrożenia związane z konwersją kredytu do złotówki w oparciu o WIBOR. Niewykluczone, że część zwlekających frankowiczów czeka na umocnienie się linii orzeczniczej i postanowienie TSUE w sprawie opłaty za korzystanie z kapitału i przedawnienia roszczeń.
Należy jednak zauważyć, że dalsze oczekiwanie ma jedną bardzo negatywną konsekwencję – wiąże się z przedawnieniem kolejnych spłaconych rat. Wnosząc pozew, kredytobiorca przerywa bieg przedawnienia, zyskuje też dodatkowe narzędzie: zabezpieczenie roszczeń.
Klient może bowiem wnioskować o wstrzymanie spłaty kredytu na czas trwania procesu – sądy coraz częściej przychylają się do takiej prośby. W ten sposób kredytobiorca może niemal natychmiastowo zostać odciążony finansowo i nie musi czekać na wyrok w sprawie, aby odczuć pozytywne skutki pozwania banku.