Zaczyna się. Związek Banków Polskich podchodzi właśnie do kolejnej próby przekonania społeczeństwa (i rządu), że rozliczenia frankowe są dla sektora zbyt dużym wydatkiem. ZBP podsumował, ile banki wydadzą na frankowiczów w latach 2023 – 2025 i wyszło, że będą to… 42 mld zł. Jak nietrudno się domyślić, Związek już alarmuje, że banki nie będą przez to w stanie finansować gospodarki w stopniu odpowiadającym jej potrzebom. Czy to wstęp do kolejnej próby wymuszenia na rządzących ustawy „antyfrankowej”? A może po prostu jak zwykle banki straszą społeczeństwo na zapas, by skłonić więcej osób do dobrowolnego zgłaszania się po ugody?
- Związek Banków Polskich opracował różne scenariusze frankowych rozliczeń na najbliższe 3 lata: od „łagodnego” po „szokowy”
- Według ZBP luka w bankowych kapitałach może wynieść od 36 do nawet ponad 51 mld zł, przekładając się na zmniejszenie zdolności tych instytucji do finansowania gospodarki
- Banki w swoich symulacjach zakładają nie tylko spadek w najbliższych latach stóp procentowych, ale również przedłużenie wakacji kredytowych, które generują dla sektora wielomiliardowe koszty
- Prezes ZBP uważa, że czerwcowy wyrok TSUE może spowodować chwilowe zwiększenie zainteresowania pozwem, jednak nie spodziewa się, by ten skok był drastyczny. Czy ma rację?
Miliardy złotych popłyną do frankowiczów do końca 2025 roku. Czy gospodarka na tym ucierpi?
Banki od lat przekonują, że pójście na rękę frankowiczom może skończyć się dla krajowej gospodarki tragicznie. Wpierw do ruiny miały doprowadzić Polskę konwersje kredytów z CHF na PLN – ten scenariusz był rozważany przez rządzących w latach 2016-2018 i został odłożony na półkę w związku z ogromnym oprotestowaniem go przez środowisko bankierów oraz powiązanych z nim prawników.
Dzisiaj sektor przyjąłby tamte pomysły z euforią, jednak w związku ze zmianą otoczenia prawnego i ekonomicznego nie zostałoby ono przyjęte ciepło przez samych frankowiczów.
Od 2020 roku banki przegrywają niemal wszystkie sprawy o kredyty frankowe. W I kwartale br. sektor poniósł prawomocną porażkę w 99,1 proc. sporów. W związku z rosnącą liczbą pozwów (frankowicze złożyli ich już 126 tys.) oraz ryzykiem, jakie za nimi idzie, banki muszą zawiązywać potężne rezerwy na rozliczenia z klientami.
Wg różnych źródeł liczba rezerw zgromadzonych do tej pory wynosi od 40 do prawie 50 mld zł. A przed bankami drugie tyle: jak podaje Związek Banków Polskich, w latach 2023 – 2025 sektor będzie musiał dowiązać kolejne miliardy na ten cel.
Co ważne, ZBP przyznaje w końcu, że w związku z otoczeniem ekonomicznym (wysokie stopy procentowe) w obu przypadkach sektor może liczyć na dodatni wynik netto. Problemem może być jednak wzrost kapitałów banków, który nie będzie nadążał za wzrostem PKB. Co za tym idzie, zdolność banków do finansowania gospodarki stoi pod znakiem zapytania.
Potencjalna luka kapitałowa może wynieść od ok. 36 mld zł do 51,5 mld zł. Bankowcy grzmią, że to katastrofa, ponieważ Polska pilnie potrzebuje dostępu do szerokiego kredytowania, by sfinansować transformację energetyczną oraz celem stymulacji gospodarki po epoce covid19.
Stopy procentowe, wakacje kredytowe i ustawa antyfrankowa – co dalej?
Frankowicze mogą czuć się nieco zdezorientowani zapowiedziami ZBP, bo w końcu banki zarabiają miliardy na hipotekach złotowych, a ostatnie kwartały przyniosły im wręcz rekordowe zyski z odsetek. Jak to w końcu jest? ZBP znalazł sposób i na ten argument. Związek twierdzi, że w następnych latach stopy procentowe spadną, i to nawet o 40 proc. w 2025 roku w stosunku do roku bieżącego. Wg drastyczniejszego scenariusza ów spadek miałby sięgnąć nawet 50 proc. Banki zakładają więc, że złota era wysokich stóp procentowych wkrótce minie. Jest to wprawdzie sprzeczne ze wskazówkami Międzynarodowego Funduszu Walutowego, który wiosną zachęcał banki, mimo kryzysu, do podwyższania stóp procentowych, ale widocznie sektor zapomniał o tym „drobnym” szczególe.
Bankowcy obawiają się też perspektywy przedłużenia wakacji kredytowych, wprawdzie już z uwzględnieniem kryterium dochodowego, co nie oznacza, że koszt programu nie wpłynie na kondycję sektora. Spodziewane jest, że wyda on w 2023 roku na ten cel 3 mld zł. A to przecież tylko część kłopotów po stronie kredytodawców. Główną bolączką dużych giełdowych banków, jak PKO BP, mBank czy Millennium, jest problem kredytów we franków. W czerwcu TSUE wydał aż 3 wyroki w polskich sporach o kredyty pseudowalutowe i wszystkie były korzystne dla konsumentów. Zdaniem prezesa ZBP Tadeusza Białka należy spodziewać się przejściowego wzrostu zainteresowania pozwem, choć nie powinien być on drastyczny.
Jak dotąd do polskich sądów wpłynęło ok. 126 tys. spraw o franki. Liczba ta prawdopodobnie jest zaniżona o kilka tysięcy, ponieważ część pozwów nie dotarła jeszcze do banków – wyrok TSUE w sprawie C-520/21 wydano nieco ponad 2 tygodnie temu i należy przypuszczać, że tysiące kredytobiorców intensywnie pracują nad sformułowaniem roszczeń przeciwko kredytodawcy, oczywiście z pomocą profesjonalnego pełnomocnika prawnego.
Jest zatem wysoce prawdopodobne, że obecna narracja banków i eksponowanie przyszłych kosztów rozliczeń z klientami oraz wpływu tych kosztów na kondycję gospodarki są obmierzone na wywołanie odpowiedniego efektu wśród społeczeństwa oraz, oczywiście, obozu rządzącego, który nie chce przed wyborami wprowadzać rozwiązań legislacyjnych w obrębie rozliczeń frankowiczów z bankami.
Czy po potencjalnej reelekcji partia rządząca zechce uczynić zadość namowom KNF i odkurzy projekt stosownej ustawy? Zdaniem banków – tak, jednak niezależni eksperci są sceptyczni i wskazują, że jakiekolwiek antykonsumenckie i niezgodne z unijną dyrektywą 93/13 rozwiązania mogłyby pociągnąć Skarb Państwa do odpowiedzialności finansowej.
A co słychać u tych frankowiczów, którzy już pozwali swój bank? Wielu z nich ma już powody do radości, i to prawomocne. Doświadczeni i ściśle wyspecjalizowani prawnicy nie zostawiają bankom żadnego pola manewru – sądy masowo zasądzają unieważnienia frankowych kontraktów, nakazując stronom rozliczenie się wg teorii dwóch kondykcji. Przykłady takich prawomocnych decyzji wraz z przybliżeniem korzyści finansowych prezentujemy poniżej.
PKO BP przegrywa sprawę w 15 miesięcy i musi oddać frankowiczom 129 315,84 zł oraz 15 285,12 CHF
Prawomocna wygrana w sądzie w niewiele ponad rok jest możliwa i udowodnili to prawnicy z Kancelarii Sosnowski Adwokaci i Radcowie Prawni. Dnia 19 maja 2023 roku w Sądzie Apelacyjnym w Białymstoku zapadł prawomocny wyrok w sprawie I ACa 971/22, w której pozwanym był PKO BP. Zarówno Sąd Okręgowy w Suwałkach, jak i Sąd Apelacyjny w Białymstoku zgodziły się co do tego, że kwestionowaną przez frankowiczów umowę należy unieważnić. Powodów było wiele. Bank korzystał z przewagi kontraktowej i arbitralnie ukształtował warunki umowy co do parametrów mających wpływ na wysokość spłacanej kwoty oraz wartość zadłużenia po stronie klienta. Bank stosował dwa różne kursy przeliczeniowe, oba niekorzystne dla kredytobiorcy, zarabiając dodatkowo na spreadach walutowych. Podmiot nienależycie wypełnił obowiązek związany z poinformowaniem konsumenta o ryzykach kredytu pseudowalutowego, w szczególności nie zaznajomił go z tym, że w razie zmiany kursu CHF urośnie nie tylko miesięczna rata kredytu, ale także saldo zadłużenia.
Wskutek unieważnienia umowy bank musi oddać kredytobiorcy 129 315,84 zł oraz 15 285,12 CHF oraz pokryć koszty postępowania w obu instancjach. Sprawa trwała łącznie tylko 15 miesięcy.
Umowa frankowa zawarta z BPH S.A. jest nieważna. Wyrok w 25 miesięcy
Bank BPH S.A. nie może mówić o wielkim szczęściu w przypadku sprawy o sygnaturze I ACa 550/23. Wprawdzie Sąd Apelacyjny w Krakowie zmienił 16 maja 2023 roku wyrok Sądu Okręgowego, jednak w bardzo nieznacznym zakresie. Okazało się, że sąd I instancji zasądził od banku na rzecz kredytobiorcy o… 10 gr za dużo, co miało, rzecz jasna, zostać skorygowane. I zostało. Jednak nie zmienia to faktu, że umowa zawarta pomiędzy stronami jest już prawomocnie nieważna, a bank musi oddać frankowiczom 252 294,19 zł i pokryć koszty postępowania w sprawie. Kancelaria Sosnowski Adwokaci i Radcowie Prawni wygrała więc z bankiem po raz 639.
Choć całe postępowanie trwało 25 miesięcy, warto zwrócić uwagę na to, jak niewiele czasu potrzebował Sąd Apelacyjny na rozpatrzenie tej sprawy. Wpłynęła ona do SA 6 marca br., zatem po nieco ponad 2 miesiącach od tego zdarzenia frankowicze usłyszeli w końcu, że racja, już prawomocnie, jest po ich stronie. Co więcej, bankowi nie udało się skutecznie podnieść zarzutu zatrzymania, co stanowi jeszcze jeden plus tego orzeczenia.