Od momentu, gdy korzystny dla frankowiczów wyrok wydał Trybunał Sprawiedliwości UE, czyli od października 2019 roku, liczba procesów z bankami rośnie z każdym miesiącem i co roku padają rekordy w liczbie nowo zainicjowanych postępowań sądowych. Taka sytuacja była jednak do przewidzenia, gdyż kredyty frankowe mocno nadwyrężyły budżety kredytobiorców, gdy więc pojawiła się możliwość skutecznego uwolnienia się od takiego zobowiązania, wielu frankowiczów z niej skorzystało.
Obecnie mamy do czynienia z typowym efektem kuli śnieżnej, bo coraz liczniejsze procesy to coraz więcej wygranych, zatem kolejni kredytobiorcy decydują się na podjęcie działań przeciwko bankom, widząc jak innym frankowiczom udaje się uwolnić od kredytu, a banki tak naprawdę nic w tej sytuacji już nie mogą zrobić. Kredytobiorcy są mocno zmotywowani do prowadzenia postępowań sądowych, a galopująca inflacja i niekorzystne warunki ugód dodatkowo wzmagają te działania, zatem obecny rok najpewniej również będzie rekordowy.
Tysiące spraw frankowych w sądach.
Frankowicze zdominowali sądy w całym kraju, bo choć oficjalnych statystyk w tym zakresie żaden urząd nie prowadzi, to szacuje się, że na koniec trzeciego kwartału 2021 roku, toczyło się blisko 80 000 postępowań przeciwko bankom! Liczba ta odnosi się do procesów prowadzonych przez sądy pierwszej i drugiej instancji, jednak dynamika przyrostu tego rodzaju spraw, robi naprawdę duże wrażenie.
Zacznijmy jednak od początku. Procesy z bankami są bardzo popularne w ostatnim czasie, jednak nie zawsze tak było, i gdy cofniemy się zaledwie pięć lat wstecz, zobaczymy zupełnie inny obraz postępowań frankowych.
W roku 2017, w okresie od lipca do grudnia, odnotowano, że na pozwanie banku zdecydowało się zaledwie 2 151 frankowiczów, wówczas jednak ryzyko przegranej było znaczne. Kolejny rok przyniósł nieznaczny wzrost, bo na pozwanie banku w 2018 roku zdecydowało się 7 212 kredytobiorców, z kolei w 2019 roku nowych pozwów złożono 11 563. Wszystko zmieniło się jednak w październiku 2019 roku, gdy Trybunał Sprawiedliwości UE wydał wyrok w sprawie państwa Dziubak, gdyż orzeczeniem tym zasadność roszczeń frankowiczów została potwierdzona, więc kredytobiorcy zaczęli szturmować sądy.
W 2020 roku do sądów wpłynęło aż 37 225 pozwów, z kolei w pierwszych trzech kwartałach 2021 roku, liczba procesów frankowych wzrosła o kolejne 45 607! Sprawy frankowe przestały zatem być incydentalne, gdyż obecnie w każdym miesiącu do sądów trafia po kilka tysięcy pozwów z tego zakresu, jest to więc sytuacja z jaką nigdy wcześniej nie mieliśmy do czynienia.
Żeby jeszcze lepiej przedstawić jak duże jest zainteresowanie prowadzeniem procesów z bankami, warto przyjrzeć się również statystykom kwartalnym. W ostatnim kwartale 2020 roku do sądów złożonych zostało 12 147 pozwów, natomiast jeszcze więcej, bo 14 631 nowych spraw, zostało zainicjowanych w pierwszym kwartale 2021 roku. Pod względem liczby nowych postępowań rekordowo wypada jednak drugi kwartał 2021 roku, gdyż wtedy do sądów trafiło 17 274 pozwów, z kolei w trzecim kwartale minionego roku, odnotowany został nieznaczny spadek, ponieważ wtedy zakwestionowano „zaledwie” 13 702 umowy o kredyty frankowe. Frankowicze zdecydowanie ruszyli do sądów i ze swoich roszczeń wcale nie mają zamiaru rezygnować, banki natomiast zadały sobie w końcu sprawę, że sprawy frankowe to coraz większy kłopot, który miały nadzieję rozwiązać ugodami, jednak na takie działania jest już zdecydowanie za późno.
Frankowicze wygrywają prawie wszystkie procesy.
Na duże zainteresowanie procesami frankowymi wpływ ma przede wszystkim to, że w sądach roszczenia kredytobiorców są wręcz masowo uwzględniane, skoro więc racja ewidentnie jest po stronie frankowiczów, to trudno nie skorzystać z możliwości uwolnienia się od ciążącego kredytu.
W przedmiocie wygrywanych przez kredytobiorców postępowań z bankami również nie są prowadzone żadne oficjalne statystyki, jednak z nieoficjalnych danych wynika, że korzystne dla frankowiczów wyroki wydawane są w około 95 procentach przypadków. Banki wygrywają zaledwie ułamek prowadzonych spraw, więc ich sytuacja jest naprawdę trudna, gdyż każda przegrana to ogromne koszty i praktycznie zerowy zysk na udzielonym kredycie. Roszczenia wysuwane przez frankowiczów dotyczą przede wszystkim unieważnienia zawartej umowy kredytowej (około 98 procent wyroków korzystnych dla kredytobiorców dotyczy właśnie stwierdzenia nieważności umowy), a to oznacza, że takie umowy eliminowane są z obrotu prawnego, uważa się je za nigdy nie zawarte, a skoro tak, to bank oddać musi wszystko co pobrał od kredytobiorcy, z kolei kredytobiorca zobowiązany jest do zwrotu tylko równowartości otrzymanego kredytu. W ten więc sposób, bank na kredycie nic nie zarabia, a ponadto, jako strona przegrywająca proces, musi ponieść koszty procesu, zatem każda przegrana to dla banku olbrzymie straty.
Sytuacji banków nie poprawia również fakt, że sądy w sprawach frankowych orzekają coraz szybciej, postępowania nie trwają więc już kilka lat, tylko kilka miesięcy (choć bank robią co mogą by procesy przedłużać), a to dla instytucji finansowych już za dużo do udźwignięcia pod względem finansowym, dlatego też pojawił się pomysł zawierania ugód.
Ugody bankom nie pomogą.
Ugody to teoretycznie ukłon w stronę frankowiczów, praktycznie jednak, biorąc pod uwagę jak dobrze kredytobiorcy radzą sobie w sądach, jest to ostatnia deska ratunku dla banków. Dla frankowicza zawarcie ugody oznacza bowiem jedynie niewielki zysk oraz duże ryzyko, gdyż oprocentowanie kredytów złotówkowych szybko i znacznie rośnie (po zawarciu ugody kredyt frankowy staje się kredytem złotówkowym), zaś dla banku to minimalizowanie strat, bo na kredycie po zawarciu ugody bank nadal zarabia, z kolei po unieważnieniu bank zysku nie ma.
Kredytobiorcy mają jednak świadomość tego, że ugody nie stanowią dobrego rozwiązania, zwłaszcza przez niepewne oprocentowanie, i choć początkowo np. PKO BP chwalił się dużym zainteresowaniem frankowiczów ugodami i stosunkowo sporo porozumień zostało wówczas podpisanych, to obecnie rozmowy w tym temacie mocno wyhamowały i banki raczej nie mogą liczyć na to, że kredytobiorcy będą się godzić na ugody.
W tej chwili porozumienia z bankami są tak niepewne jak same kredyty frankowe, gdyż nie wiadomo jak stopy procentowe będą się kształtować w niedalekiej przyszłości, i już szacuje się, że jeżeli oprocentowanie wzrośnie o kolejne dwa punkty, wówczas rata kredytu po ugodzie będzie taka jak rata kredytu we frankach. Ta okoliczność powoduje więc, że ugody przestają w ogóle mieć sens, a dla kredytobiorców nadal najlepszym rozwiązaniem jest pozwanie banku, dlatego w 2022 roku postępowań frankowych z całą pewnością jeszcze przybędzie.