Najkorzystniejszym dla frankowicza rozwiązaniem jest zakwestionowanie zawartej umowy kredytowej na drodze postępowania sądowego, jednak nadal niektórzy kredytobiorcy rezygnują z tego rozwiązania, i decyduje się np. na zawarcie z bankiem ugody, z uwagi na koszty procesu.
Prawdą jest, że żeby pozwać bank należy pewne środki wyłożyć, a raczej zainwestować w postępowanie, jednak nie jest zgodne z rzeczywistością twierdzenie, że zainicjowanie i prowadzenie procesu jest bardzo kosztowne, więc tylko nieliczni kredytobiorcy mogą sobie na nie pozwolić. Powyższe potwierdza chociażby liczba postępowań prowadzonych przeciwko bankom, szacuje się bowiem, że w sądach toczy się ponad 70 000 procesów frankowych, więc z całą pewnością nie jest to tylko opcja dla majętnych kredytobiorców.
Opłaty uiszczane do sądu.
Pierwszym i najważniejszym kosztem, który kredytobiorca bezwzględnie musi uiścić, by złożony pozew został przez sąd przyjęty do rozpoznania, jest opłata sądowa od pozwu.
Zasadą jest, że gdy dochodzone pozwem roszczenie przekracza 20 000 złotych (a tak jest praktycznie w każdej sprawie frankowej), powód zobowiązany jest do wpłacenia tzw. opłaty stosunkowej, która stanowi 5% wartości dochodzonego roszczenia, im więc wyższe żądanie zawarte w pozwie, tym większą opłatę należy uiścić. Wskazany sposób kalkulacji opłaty dla frankowiczów nie jest oczywiście korzystny, bo dochodzone od banków kwoty wcale nie są niskie, a więc i opłaty byłyby wysokie, na szczęście jednak dla kredytobiorców, ustawodawca od wskazanej zasady przewidział wyjątek.
Przepisy w tym względzie stanowią bowiem, że w sprawach o roszczenia wynikające z czynności bankowych od strony będącej konsumentem przy wartości przedmiotu sporu lub wartości przedmiotu zaskarżenia wynoszącej ponad 20 000 złotych pobiera się opłatę stałą w kwocie 1 000 złotych. Kredytobiorca, który jest konsumentem, nigdy więc nie zapłaci wyższej opłaty od pozwu przeciwko bankowi, niż 1 000 złotych, niezależnie od tego jak wysokiej od banku kwoty dochodzi. Pamiętać jednak należy, że ów wyjątek i mniejsza opłata dotyczą tylko tych roszczeń, które zostały zgłoszone przez kredytobiorcę będącego konsumentem, gdy więc bank chciałby pozwać przedsiębiorca, wówczas opłata od pozwu jest liczona na zasadach ogólnych, a zatem stanowi 5% wartości dochodzonego roszczenia.
W ten sam sposób, jak wysokość opłaty od pozwu, ustalana jest również opłata od apelacji i tą opłatę również ponosi ta strona, która dane pismo wnosi. Kredytobiorca uiszcza więc opłatę od pozwu, bo to on jest autorem pozwu, jeśli jednak apelację od wyroku sądu pierwszej instancji wniesienie bank (bo tak zazwyczaj jest), wtedy to bank opłaca apelację.
W toku procesu może również pojawić się konieczność wpłacenia do sądu zaliczki na poczet opinii biegłego, obecnie jest to jednak rzadkość. Konieczność powołania biegłego pojawia się zwykle w procesach o odfrankowienie umowy kredytowej, gdyż wtedy biegły musi wyliczyć różnicę pomiędzy tym co kredytobiorca do banku wpłacił, a tym co wpłacić powinien, z uwagi jednak na fakt, że teraz w sądach frankowicze walczą przede wszystkim o unieważnienie umowy, powołanie biegłego nie jest konieczne. Gdy jednak sąd uzna, że opinia biegłego jest niezbędna do wydania wyroku, wówczas każda strona procesu, lub tylko jedna z nich, zostanie zobowiązana do uiszczenia zaliczki. Wysokość zaliczki zależy od uznania sądu, z reguły waha się od 500 do 1 500 złotych. Taką zaliczkę należy wpłacić w terminie wyznaczonym przez sąd.
Koszt wynajęcia kancelarii frankowej.
Koszt wynajęcia prawnika do prowadzenia sprawy frankowej to zdecydowanie największy wydatek z jakim kredytobiorca zamierzający pozwać bank musi się liczyć, jednak nie jest to rzecz na jakiej należy oszczędzać. Wynagrodzenie kancelarii frankowych różni się w zależności od tego jak duże kancelaria posiada doświadczenie oraz jak bardzo skomplikowana jest dana sprawa (wbrew pozorom sprawy frankowe różnią się od siebie i nie mogą być prowadzone szablonowo), honorarium prawnika jest więc zwykle ustalane indywidualnie, jednak średnio prawnikowi trzeba zapłacić kilkanaście tysięcy złotych.
Kancelarie oferujące pomoc frankowiczom nie wymagają jednak by pełne wynagrodzenie kredytobiorca uiścił z góry, jeszcze przed wszczęciem postępowania, kwestię tą można dowolnie ustalić i wszystko zależy od tego na co strony się umówią. Bardzo popularnym rozwiązaniem jest pobieranie przez kancelarie stosunkowo niewielkiej opłaty początkowej, podpisując więc umowę kredytobiorca uiszcza część wynagrodzenia prawnika, a pozostałe opłaty są dokonywane np. w z góry ustalonych terminach lub po kolejnych etapach postępowania. Rozwiązań w tym zakresie jest wiele i podlegają one negocjacjom, nie jest więc tak, że żeby pozwać bank kredytobiorca musi dysponować sporą kwotą. Prawnicy mają świadomość w jak trudnej sytuacji są frankowicze, dlatego też zawsze starają się wyjść naprzeciw swoim klientom i szukają takich rozwiązań, które będą dla nich korzystne.
Do prowadzenia sprawy frankowej kredytobiorca nie musi oczywiście angażować prawnika, w tym przypadku nie ma bowiem obowiązku by stronę reprezentował zawodowy pełnomocnik, więc kosztu prawnika można uniknąć, jednak pamiętać należy, że bank można pozwać tylko raz, a o błąd w procesie nie trudno, dlatego by zagwarantować sobie zwycięstwo z bankiem, najlepiej gdy sprawę poprowadzi naprawdę doświadczony profesjonalista.
Strona przegrana ponosi wszystkie koszty.
W przypadku sporów sądowych istotne jest również to, że choć początkowo koszty ponosi strona, która szuka ochrony prawnej, to w wyroku kosztami tymi zostaje obciążona strona, która proces przegrała. W sytuacji więc, gdy sąd wyda wyrok korzystny dla kredytobiorcy, to bank zostanie obciążony kosztami postępowania sądowego, a więc kredytobiorcy zostanie zwrócona opłata od pozwu oraz to bank pokryje ewentualne wynagrodzenie biegłego. Ponadto, gdy kredytobiorcę w sądzie reprezentował zawodowy pełnomocnik, wówczas sąd zasądzi od banku na rzecz frankowicza zwrot kosztów zastępstwa procesowego. Wysokość owych kosztów została określona rozporządzeniem i także uzależniona jest od wartości przedmiotu sporu, zdarza się jednak, że sąd zasądza kilkukrotność przewidzianej kwoty, jeśli więc nawet nie całość, to przynajmniej część kosztów prawnika zwrócona zostaje kredytobiorcy.
Wskazana zasada działa jednak tak samo, gdy to kredytobiorca przegra proces, wówczas więc to on ponosi koszty postępowania, w sprawach frankowych to jednak prawdziwa rzadkość, więc z tego powodu nie należy rezygnować z dochodzenia przysługujących roszczeń.