Banki zaakceptowały już fakt, że Frankowicze z aktywnymi kredytami masowo je pozywają i wygrywają. I chociaż na początku próbowały robić wszystko, aby postępowania wydłużać, teraz często rezygnują nawet ze składania apelacji lub w trakcie procesu proponują ugody na nieco lepszych warunkach niż wcześniej. Problemu by nie było, gdyby nie zaczęli pozywać banków Frankowicze z kredytami już spłaconymi, których liczba sukcesywnie wzrasta. Początkowo była ona niewielka i stanowiła około 12% wszystkich pozwów, ale ostatnio dzięki wzrostowi świadomości Frankowiczów wzrosła już do 20%. To sygnał alarmowy dla banków, że ta tendencja wzrostowa zacznie przybierać na sile i może być dla nich prawdziwą zmorą. Z 750 tys. kredytów frankowych bowiem, około 400 tys. zostało już spłaconych. Aby ci Frankowicze nie zaczęli masowo ruszać do sądów, banki już kombinują, jak inaczej ten problem rozwiązać, bynajmniej nie za sprawą ugód, bo tych osobom ze spłaconym kredytem nie proponują, przynajmniej przed procesem.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Dlaczego Frankowicze ze spłaconymi kredytami coraz częściej pozywają banki.
- Jak banki próbują uniknąć problemu rosnących pozwów.
- W jaki sposób kredytobiorcy mogą skutecznie dochodzić swoich praw w sądzie.
- Jakie korzyści finansowe mogą uzyskać Frankowicze po unieważnieniu umowy.
- Coraz więcej Frankowiczów ze spłaconymi kredytami kwestionuje umowy w sądzie. W zależności od banku takich spraw jest 15-20% w ogólnej liczbie toczących się postępowań.
- Frankowicz ze spłaconym kredytem może liczyć na zaproponowaną po cichu ugodę z bankiem dopiero na etapie postępowania sądowego. Przed złożeniem pozwu nie otrzyma od banku oferty porozumienia.
- Nieoficjalne źródła mówią o prowadzonych rozmowach bankowców o konieczności zmiany przepisów i skróceniu czasu na pozwanie banku po spłacie kredytu. Banki boją się bowiem, że Frankowicze będą je pozywać jeszcze przez długie lata.
- Wezwania do zapłaty, pozwy od banku o zapłatę kapitału oraz inne kontrowersyjne listy zmuszają Frankowiczów ze spłaconym kredytem do podjęcia działań.
- Frankowicze ze spłaconymi kredytami wciąż mają szansę na dochodzenie swoich praw w sądzie. Ich roszczenia nie są przedawnione, ale nie wiadomo, jak długo tak będzie.
Spłacone kredyty frankowe coraz większym problemem dla banków
Chociaż na początku, kiedy pierwsi Frankowicze zaczynali wygrywać z bankami, te podnosiły larum, że to je pogrąży, z czasem zaakceptowały fakt, że muszą zwracać kredytobiorcom, z którymi zawierały wadliwe umowy kredytowe, ogromne pieniądze. Tyle że liczyły na to, że pozwy będą składać ci z kredytami aktywnymi, gdyż na początku tak było. Do sądu pobiegli najpierw głównie ci, których wysokie raty już tak uwierały, że nie dawali rady ich spłacać. Frankowicze z kredytami spłaconymi czuli się pokrzywdzeni, ale często nie wiedzieli o tym, że mają takie samo prawo, aby dochodzić swoich roszczeń przed sądem, jak ci, którzy wciąż kredyt spłacają.
Ci zaś, którzy na bieżąco śledzili temat i znali już swoje prawa, woleli trochę odczekać, aby zobaczyć, jak będzie rozwijać się sytuacja w sądach, a ponieważ nie musieli już płacić rat, pozwy zaczęli składać dopiero, kiedy linia orzecznicza była ukształtowana i pojawiła się realna duża szansa na wygraną. Na początku jednak pozwy te stanowiły jedynie około 12% wszystkich pozwów, pomimo że kredytów spłaconych jest już w tej chwili więcej niż aktywnych.
Banki więc ignorowały problem, licząc na to, że Frankowicz z zamkniętym kredytem już o nim zapomniał. Teraz patrzą z niepokojem, gdyż liczba wnoszonych pozwów od Frankowiczów ze spłaconymi kredytami systematycznie rośnie i obecnie wynosi już często około 20% ogółu wszystkich spraw. Tak w raporcie podawały banki z największym portfelem frankowym.
W PKO BP na koniec III kwartału br. liczba wniesionych spraw przez Frankowiczów ze spłaconym kredytem wynosiła 6,5 tysiąca, co stanowiło około 19% postępowań frankowych toczących się przeciwko temu bankowi. Z kolei mBank informował o 4,1 tysiąca takich spraw, co dawało 21% wszystkich postępowań przeciwko niemu w sądach.
Jak widać więc, świadomość Frankowiczów ze spłaconymi kredytami jest coraz większa, co powoduje, że problem banków narasta i kto wie, czy nie uniemożliwi im to szybkiego pozbycia się kredytów frankowych, na co liczyła większość banków. PKO BP wspominał o tym jawnie w swoim raporcie, snując plany na przyszłość, w której nie ma już miejsca dla Frankowiczów.
Cały czas pozostaje otwarte pytanie, w jaki sposób chce tego dokonać, skoro nie proponuje takim Frankowiczom ugód. Pewne wnioski można już jednak wyciągnąć na podstawie nowej strategii banku oraz zakulisowych wypowiedzi samych bankowców, o których będzie mowa w dalszej części artykułu.
Wzrost liczby pozwów od Frankowiczów jest widoczny w ciągu ostatnich lat. Na początku stanowiły one tylko 12% ogółu spraw, ale obecnie osiągnęły już 20%:
Rok | Udział pozwów ze spłaconymi kredytami |
---|---|
2020 | 12% |
2021 | 15% |
2022 | 18% |
2023 | 20% |
Co z ugodami dla Frankowiczów, którzy już spłacili kredyt?
Przedsądowych ugód Frankowiczom ze spłaconym kredytem nie proponuje żaden bank. Nie ma bowiem w tym żadnego interesu, gdyż wie, że na takiej ugodzie tylko by stracił. Musiałby oddać bowiem pieniądze, a na takim kredytobiorcy już nie zarobiłby ani złotówki. Bank woli więc udawać, że problemu nie widzi i dopiero jak otrzyma pozew od Frankowicza już na etapie postępowania sądowego, po cichu proponuje ugody. Nie robi tego wcześniej, licząc na to, że nieświadomy Frankowicz być może nie złoży pozwu i mu się upiecze. Aby zniechęcić Frankowicza, który go pozwał, do wytrwania w procesie, pozywa go o zwrot kapitału, licząc na to, że Frankowicz się wystraszy i zawrze z nim ugodę.
Frankowicze jednak są już często na tyle świadomi, że przed podjęciem decyzji o zawarciu ugody, konsultują się ze swoimi pełnomocnikami i wiedzą, ile mogą zyskać po zakończeniu procesu. Porównując to z warunkami porozumienia zaproponowanego przez bank, często rezygnują z jego zawarcia, gdyż doskonale wiedzą, że mogą zyskać dużo więcej prawomocnym wyrokiem sądu.
Czy nie byłoby lepiej nawet dla banków, gdyby zaczęły one proponować ugody Frankowiczom ze spłaconym kredytem już wcześniej, zanim ci zdecydują się iść do sądu? Jeszcze teraz pazerne banki takich korzyści najwyraźniej nie widzą, ale mając na uwadze rosnącą przeciwko nim liczbę pozwów od kredytobiorców z kredytami spłaconymi, powinny przewidzieć, że stracą dużo więcej, ponieważ Frankowicz, który już zdecyduje się na proces i poniesie koszty z tym związane oraz ma wsparcie dobrego prawnika, rzadko kiedy zdecyduje się na ugodę, dzięki której może zyskać 30% lub najwyżej połowę tego, co uzyskałby po wyroku. Natomiast ten, który jeszcze banku nie pozwał, często chętnie przyjąłby taką ofertę, a bank zyskałby pewność, że go w przyszłości nie pozwie. Banki jednak wolą uciekać się do innych metod i kombinują jak wcześniej, zamiast uczciwie załatwić sprawę.
Do jakich sposobów uciekają się banki, aby rozwiązać problem spłaconych kredytów?
Zamiast zaproponować uczciwe ugody wszystkim Frankowiczom ze spłaconymi kredytami i zgodnie z ich wolą raz na zawsze zakończyć problem frankowy, banki wolą lawirować, aby jak najwięcej dla siebie ugrać. Oto strategie, jakie stosują, aby rozwiązać problem frankowy:
Lobbowanie za zmianą przepisów
Z zakulisowych informacji wiemy, że próbują naciskać organy ustawodawcze, aby zmienić niektóre przepisy prawa dotyczące przedawnienia roszczeń Frankowicza. Banki chciałyby, aby termin ten zaczynał bieg już od momentu spłaty kredytu i wynosił jedynie 3 lata, a nie tak jak obecnie 6 lat lub nawet 10 lat w zależności od tego, jakiego okresu dotyczą roszczenia.
Wiadomo też, że teraz bieg terminu przedawnienia roszczeń frankowicza zaczyna się dopiero od chwili, w której dowiedział się on o tym, że jego umowa zawierała klauzule abuzywne. Mówią o tym jasno orzeczenia TSUE wydane najpierw w sprawach francuskich C-776/19 do C-782/19, a następnie także w polskich C-80/21 do C-82/21. Jeśliby więc bankom udało się coś w tej kwestii na organach zajmujących się tworzeniem ustawy frankowej wymusić, byłoby to sprzeczne z orzecznictwem TSUE.
„Frankowicze mają dziś większą świadomość swoich praw, a banki powinny przewidzieć skutki ignorowania tego trendu.”
Banki skarżą się też, że kwitnie handel wierzytelnościami i niektóre spółki skupują od Frankowiczów ze spłaconymi kredytami prawa do domagania się roszczeń od banku w sądzie. Bankowcy uważają takie działanie za stricte biznesowe i twierdzą, że nie ma to nic wspólnego z ochroną konsumencką, gdyż Frankowicz i tak niewiele na tym zyskuje.
Wysyłanie do Frankowiczów wezwań do zapłaty kapitału
Banki masowo wysyłają wezwania do zapłaty kapitału nie tylko do Frankowiczów ze spłaconym kredytem, którzy je pozwali, ale także do takich, którzy kiedyś wcześniej złożyli do banku reklamację lub nawet w rozmowie telefonicznej zakwestionowali umowę.
Podejrzewają bowiem, że tacy Frankowicze mogą złożyć pozew, a w takim wypadku sąd zasądzi na ich rzecz wszystkie środki, które do banku wpłacili łącznie z kapitałem. Bank więc chcąc kapitał odzyskać, musi kredytobiorcę pozwać. Są to jednak działania często przedwczesne, a nawet absurdalne, szczególnie wobec tych Frankowiczów, którzy nawet nie zdążyli jeszcze banku pozwać.
Zdezorientowany Frankowicz często nie rozumie, dlaczego dostał pozew, skoro nie jest już bankowi nic winien. Bank jednak w ten sposób chce przerwać termin przedawnienia swoich roszczeń, który jest krótszy niż u Frankowicza i wynosi 3 lata. Dodatkowo bank chce zyskać prawo do naliczania odsetek za opóźnienie. Kolejnym jego motywem może być działanie odstraszające dla Frankowicza, aby powstrzymał się od złożenia pozwu.
Wysyłanie do kredytobiorców kontrowersyjnej korespondencji
Niejednokrotnie łącznie z wezwaniem do zapłaty, Frankowicz otrzymuje też innego rodzaju pisma i druki oświadczeń, które ma podpisać. Pionierem w rozsyłaniu tego rodzaju korespondencji jest lider w udzielaniu kredytów frankowych PKO BP. Kto wie, czy jego śladem nie pójdą inne banki, bo jeśli nieświadomy zagrożenia Frankowicz takie oświadczenie podpisze, to bank ma go z głowy i nie musi się już martwić ewentualnym pozwem.
Z jednej strony w informacji dla kredytobiorcy bank bowiem przesyła dokładne informacje o tym, jak wygląda jego sytuacja, łącznie z uświadomieniem mu jego praw do procesu sądowego. Wskazuje też, że ma on dużą szansę na wygraną w sądzie i przytacza korzystne dla Frankowiczów orzeczenia TSUE oraz uchwały Sądu Najwyższego. Z drugiej strony zachęca do podpisania oświadczenia, w którym klient zrzeknie się tych praw, a bank w zamian za to nie będzie dochodził swoich roszczeń.
Ma nadzieję, że przestraszony groźbą windykacji, czy komornika Frankowicz, dla świętego spokoju oświadczenie podpisze. A jeśli nawet tego nie zrobi, bank wysyłając informację o prawach Frankowicza i wadliwości umowy będzie za jakiś czas miał podstawę do tego, aby domagać się przedawnienia roszczeń kredytobiorcy w przypadku gdyby ten nie zdecydował się na proces teraz, lecz dopiero za parę lat.
Działania banków mogą odnieść skutek daleki od zamierzonego
Banki wysyłając korespondencję do Frankowiczów, liczą na to, że ich przestraszą i uzyskają w ten sposób zrzeczenie się roszczeń. Nie biorą jednak pod uwagę tego, że obecnie kredytobiorca jest już bardziej świadomy tego, że może z bankiem wygrać w sądzie. Jeszcze niedawno było to niemożliwe i w tamtym czasie takie działanie banku mogłoby odnieść skutek.
Obecnie jednak Frankowicz nie da się już tak łatwo przestraszyć, lecz pobiegnie do prawnika, aby skonsultować z nim, co robić. A wtedy prawnik uświadomi mu, ile naprawdę może zyskać w procesie i istnieje realna szansa na to, że zdecyduje się na pozew. Bank swoimi działaniami zresztą sam zmusza kredytobiorcę do takiej aktywności. Wezwania do zapłaty nie można bowiem zignorować, gdyż to właśnie grozi przykrymi konsekwencjami.
„Działania banków zamiast odstraszać, mobilizują kredytobiorców do podjęcia kroków prawnych.”
Frankowicz jest już jednak na tyle świadomy, że w takiej sytuacji raczej nie będzie podejmował działań na własną rękę. Banki muszą więc liczyć się z tym, że ilość pozwów w przypadku kredytów spłaconych będzie wzrastać. Same bowiem budzą uśpionych Frankowiczów do aktywności.
Co jeszcze motywuje Frankowiczów ze spłaconym kredytem do składania pozwów?
Frankowicz, który już nie musi borykać się z uciążliwymi ratami, nie ma właściwie nic do stracenia, a może tylko zyskać. Musi ponieść jedynie koszty złożenia pozwu i prawnika, który będzie go reprezentował w sądzie, wiedząc, że jeśli sprawę wygra, to i tak sąd obciąży kosztami procesu bank. Natomiast zysk z nadpłaconych ponad kapitał środków w wypadku spłaconych kredytów jest często o wiele większy, niż w przypadku kredytów aktywnych. Do tego jeszcze dochodzą wysokie odsetki za opóźnienie. Z takiej szansy więc nie skorzystałby tylko ktoś, kto nie ma pojęcia, że może to zrobić. Tacy Frankowicze też wciąż istnieją, ale i oni powoli się budzą.
Szacuje się, że najprawdopodobniej najpierw ruszą do sądów ci, którzy mogą zyskać najwięcej, czyli osoby, które brały kredyt około 2008 roku, kiedy frank był po 2 zł, a potem wystrzelił i trzeba było płacić wysokie raty, borykając się z kursem powyżej 4 zł przez wiele lat.
Nieco mniejsze prawdopodobieństwo jest, że swoją umowę zakwestionują osoby, którym udało się spłacić kredyt jeszcze przed 2015 rokiem, kiedy notowania franka jeszcze nie były takie wysokie, ale i one mogą sporo zyskać, jeśli złożą pozew, gdyż zyski zwiększają jeszcze odsetki ustawowe za opóźnienie, które wynoszą 11,25% w skali roku i liczone są od wartości przedmiotu sporu.
Oto przykłady wyroków pokazujące, jak wiele można zyskać prawomocnym wyrokiem sądu.
- Sąd Okręgowy w Poznaniu w dniu 13 stycznia 2022 unieważnił kredyt we frankach spłacony już w 2016 roku i zasądził na rzecz Frankowicza kwotę ponad 119 tys. złotych oraz ponad 75 tys. CHF. Sprawa o sygn. akt XVIII C 494/21 trwała tylko 9 miesięcy, a prowadziła ją Kancelaria Adwokacka Pawła Borowskiego z Wrocławia.
- Sąd Okręgowy w Warszawie w dniu 27 lipca 2023 roku w sprawie o sygn. akt XXVIII C 9444/21 unieważnił spłacony kredyt we frankach, a Frankowicz zyskał ponad 590 tys. złotych. Sprawę, która trwała 24 miesiące prowadziła Kancelaria Sosnowski z Warszawy.
Przykłady takich wyroków można mnożyć, gdyż zapadają w sądach w całej Polsce regularnie, a sprawy sądowe wbrew pozorom trwają coraz krócej. Zmiana przepisów odnośnie właściwości sądów oraz wprowadzenie pewnych usprawnień, a także fakt, że banki rezygnują coraz częściej ze składania apelacji, ma duży wpływ na skrócenie czasu trwania postępowań i może zachęcić tych, którzy jeszcze nie pozwali banku do złożenia pozwu, szczególnie że korzyści mogą być, jak widać, ogromne.
Podsumowanie
Banki coraz częściej zdają sobie sprawę, że nie mogą już ignorować kilkuset tysięcy Frankowiczów ze spłaconymi już kredytami, bo ci składają coraz więcej pozwów. Nie ma jeszcze co prawda ugód dla takich osób, ale z tymi, którzy zakwestionują umowę w sądzie, zawiera się je po cichu, jeśli oczywiście są nimi zainteresowani. Dużo częściej Frankowicz, który już swój kredyt spłacił i zdecydował się na proces, woli poczekać do jego zakończenia, aby zyskać więcej.
Problem ze spłaconymi kredytami frankowymi dla banków dopiero się zaczyna, gdyż liczba pozwów systematycznie rośnie. W pewnym stopniu one same się do tego przyczyniają poprzez wysyłanie do Frankowiczów wezwań do zapłaty i innej kontrowersyjnej korespondencji, której celem jest zmuszenie kredytobiorcy do zrzeczenia się swoich roszczeń. W efekcie przez swoje nieczyste zagrania i chciwość tracą o wiele więcej, bo zdeterminowany Frankowicz w obliczu gróźb zrobi wszystko, aby odzyskać to, co mu się należy. Przykłady, ile tego może być, widać najlepiej w zapadających wyrokach.
Prawnicy więc uczulają wszystkich kredytobiorców ze spłaconymi kredytami, aby nie ulegali presji banku, lecz walczyli o swoje w sądzie. Dziś jest to możliwe i łatwe do osiągnięcia przy dobrym wsparciu prawnym. Warto więc pospieszyć się z pozwem, bo kto wie, czy za jakiś czas bankowcy nie dopną swego i okres przedawnienia roszczeń Frankowicza nie ulegnie skróceniu.
Główne wnioski
- Coraz więcej Frankowiczów ze spłaconymi kredytami decyduje się na pozew przeciwko bankom.
- Banki proponują ugody dopiero na etapie sądowym, unikając wcześniejszych porozumień.
- Próby nacisków na zmiany przepisów mogą skrócić czas na dochodzenie roszczeń.
- Frankowicze mają realną szansę na unieważnienie umów i duże korzyści finansowe.
- Eksperci zalecają szybkie działania, by zabezpieczyć swoje prawa.