Ostatnie decyzje Rady Polityki Pieniężnej dotyczące stóp procentowych wprawiły rynki w osłupienie. I zaniepokoiły frankowiczów: nietypowe ruchy NBP powodują natychmiastową odpowiedź rynku w postaci wahań kursu krajowej waluty. Ta zaczyna tracić nie tylko do euro i dolara, ale oczywiście również i do franka szwajcarskiego, w którym swoje raty spłacają tysiące kredytobiorców w Polsce. Rozsądny frankowicz, umiejący zadbać o swoje interesy nie musi jednak przejmować się kursem franka. Zna już skuteczny i sprawdzony przez innych kredytobiorców sposób na zatrzymanie pieniędzy w portfelu i niedzielenie się nimi z bankiem. Podpowiadamy, jak to zrobić w zgodzie z prawem.
- Wysoki kurs franka względem złotówki i rosnące oprocentowanie w Szwajcarii to dwa czynniki, które powodują, że raty kredytów waloryzowanych do CHF są wprost rekordowe. Frankowicze szukają sposobów na minimalizację ciążącego na nich zobowiązania finansowego
- Kredytobiorca ma w zasięgu ręki zupełnie legalny sposób na zatrzymanie wykonywania umowy kredytowej, w tym na zawieszenie płatności rat. I nie ma to nic wspólnego z wakacjami kredytowymi. Jedyne, co musi wpierw zrobić, to pozwać bank
- Frankowicze mogą zabezpieczyć swoje roszczenia w relacji z pozwanym bankiem. Orzecznictwo krajowych sądów jest po ich stronie, podobnie jak pogląd TSUE. Wyrokiem w sprawie C-287/22 unijni sędziowie potwierdzili, że konsument ma prawo do zabezpieczenia roszczeń w relacji z pozwanym bankiem
- Co ciekawe, zabezpieczyć swoje roszczenia mogą nawet ci kredytobiorcy, którzy nie zdążyli jeszcze oddać bankowi w ratach kwoty większej lub równej wypłaconemu kapitałowi.
Rekordowe raty kredytowe sprawią, że frankowicze chętniej niż kiedykolwiek będą wnioskować o zabezpieczenie roszczeń?
Ci frankowicze, którzy jeszcze nie zdecydowali się na pozwanie banku i pokornie spłacają swoje zobowiązanie, mają coraz więcej powodów, by zweryfikować tę decyzję. Raty kredytu frankowego systematycznie rosną, już nie tylko przez wzgląd na podwyżki kosztu pieniądza w Szwajcarii, ale również z powodu umacniającego się franka. Problemem zresztą jest nie tyle mocny frank, co słabnąca złotówka. Póki co sytuacja została unormowana, jednak w pierwszej połowie września jej kurs szalał, a powodem była decyzja Rady Polityki Pieniężnej o obniżce stóp procentowych.
Sama decyzja o obniżeniu kosztu pieniądza nie była niczym nieoczekiwanym, problemem jest natomiast skala tej przeceny. 75 pb to dużo więcej niż oczekiwał rynek. Jego reakcja była natychmiastowa – złotówka straciła nie tylko w stosunku do euro i dolara, ale i do franka szwajcarskiego. Kredytobiorcy boją się, że taka sytuacja będzie się powtarzać. I słusznie, w mediach już mówi się o możliwych kolejnych obniżkach stóp procentowych, co zapewne przełoży się na pozycję złotówki na światowych rynkach. Skutek? Raty kredytów frankowych będą droższe. Co można z tym zrobić? Jak się okazuje, jest sposób, by przynieść ulgę domowemu budżetowi i nie tylko zmniejszyć raty kredytu, ale wręcz… pozbyć się ich całkowicie. I to zgodnie z prawem.
Od czego zacząć? Oczywiście wpierw trzeba pozwać bank. W tym celu należy odwiedzić dobrą, wyspecjalizowaną kancelarię adwokacką lub radcowską i przekazać jej dokumenty kredytowe do analizy. Potrzebna będzie też historia spłaty kredytu, na podstawie której określona zostanie kwota roszczenia. Kancelaria sporządzi dla klienta pozew, sformułuje roszczenia i… wniosek o zabezpieczenie powództwa poprzez wstrzymanie dalszego wykonywania umowy do czasu prawomocnego wyroku w sprawie. Sąd rozpatruje taki wniosek z reguły do kilku tygodni od jego wpłynięcia.
Dlaczego warto zabezpieczyć roszczenie w sprawie o kredyt frankowy?
Obecnie, po kolejnych prokonsumenckich orzeczeniach TSUE, zabezpieczenie roszczenia w sprawie frankowej naprawdę nie jest trudne. Najłatwiej o nie w sądach w Warszawie, a także innych stolicach województw – Krakowie, Poznaniu czy Gdańsku. Powoli jednak i mniejsze sądy dostosowują swój pogląd do unijnych standardów. Powodem jest czerwcowy wyrok TSUE w sprawie C-287/22. Unijni sędziowie rozpatrywali sprawę powiązaną z krajowym „podwórkiem”, a konkretnie z postępowaniem toczącym się przeciwko Getin Noble Bankowi. Uznali, że konsument, który sądzi się o kredyt frankowy, ma prawo do przyznania mu środka tymczasowego w postaci zawieszenia wykonywania umowy. Co więcej, ów środek przysługuje mu nawet wtedy, gdy nie zdążył jeszcze spłacić bankowi całości kapitału kredytu.
Decyzja ta zszokowała sektor bankowy, ale gdy się nad tym głębiej zastanowić, zupełnie niezasadnie. Kredytobiorca, który pozywa bank, powinien określić w pozwie kwotę swoich roszczeń. Od sformułowania pozwu do wydania wyroku w sprawie miną długie miesiące, a nawet lata. Jeśli kredytobiorca przez cały ten czas będzie płacił bankowi raty kredytu, odda mu w ten sposób dodatkowe kilkanaście, a może i kilkadziesiąt tysięcy złotych. Gdy wygra z bankiem sprawę i unieważni swój kredyt, te dodatkowe środki nie zostaną mu zasądzone wyrokiem sądu (rozszerzenie powództwa w sądzie II instancji o te kwoty nie będzie możliwe ze względów formalnych). Jeśli będzie chciał je odzyskać, pozostanie mu wytoczenie bankowi kolejnego powództwa. To bez sensu. Dostrzegli to unijni sędziowie i uznali, że frankowicz nie powinien napotykać takich utrudnień na drodze ku sprawiedliwemu rozliczeniu z nieuczciwym przedsiębiorcą.
Teraz kredytobiorca może złożyć wraz z pozwem bezpłatny wniosek o zabezpieczenie roszczeń. Nierzadko już w kilka tygodni od dopełnienia tej formalności będzie mu dane cieszyć się z wolności od abuzywnego zobowiązania. Jeśli sąd zaakceptuje wniosek, a wg doświadczonych prawników frankowych jest to wysoce prawdopodobne, kredytobiorca nie będzie musiał spłacać rat kapitałowo-odsetkowych aż do prawomocnego wyroku w sprawie. Gdy ten zapadnie, frankowicz będzie musiał rozliczyć się z bankiem wyłącznie z pożyczonego kapitału kredytu. Bez odsetek, bez prowizji, bez dodatkowych kosztów.
Rozwiązanie to jest w pełni legalne – bank nie może zgłosić takiego niepłacącego klienta do BIK, gdyż korzysta on z przywileju przyznanego prawomocną decyzją sądu. Nie wolno mu również wypowiedzieć umowy ani w inny sposób uprzykrzać klientowi życia. Kredytobiorca może spokojnie oczekiwać na wyrok sądu w swojej sprawie, bez stresu, że wskutek kolejnych decyzji NBP kurs franka skoczy do 5 czy 6 zł, windując raty abuzywnego kredytu po sam sufit.
Czy wysoki kurs franka może być argumentem przemawiającym za zabezpieczeniem roszczenia?
Czy wysoki kurs franka może być dla sądów dodatkowym argumentem za przyznaniem kredytobiorcy zabezpieczenia roszczeń w sporze z bankiem? Zdaniem ekspertów broniących interesów konsumentów w sądach warto uwzględnić ten czynnik w uzasadnieniu do wniosku o przyznanie zabezpieczenia. Z kolei prawnicy reprezentujący banki nie zauważają korelacji pomiędzy wyższym kursem franka a większą skłonnością sądów do przyznawania konsumentom takiego środka zabezpieczającego. Podkreślają też, że banki składają zażalenia od takich decyzji.
Ponadto wskazują, że większość banków obecnych na krajowym rynku jest w dobrej kondycji finansowej, a więc nie ma zagrożenia, że przestaną być wypłacalne. Oczywiście argument ten jest bez znaczenia w kontekście wspomnianego wcześniej wyroku TSUE.
Getin Noble Bank, którego sprawę rozpatrywali unijni sędziowie, też miał być wypłacalny i odpierał argumenty kredytobiorców, którzy starali się zabezpieczyć swoje roszczenia w sporze z tym podmiotem. Krajowi sędziowie, którzy przyznawali rację argumentom banku, najwyraźniej dali się przekonać sile jego przekazu. Niesłusznie.
Dziś Getin Noble Bank to podmiot upadły, a środki pozostałe w masie upadłościowej niemal na pewno nie będą wystarczające do zaspokojenia roszczeń wierzycieli. Spory o kredyty frankowe są na tyle rozciągnięte w czasie, że nie sposób przewidzieć, jaka będzie kondycja banku X czy Y, gdy zapadnie prawomocny wyrok w dopiero co zainicjowanej sprawie. Dlatego nie ma sensu zwlekać z pozwem i zabezpieczeniem roszczenia – lepiej dopełnić tych formalności, gdy bank jest jeszcze w dobrej kondycji finansowej i doprowadzić do prawomocnego unieważnienia umowy oraz wzajemnych rozliczeń. Bez stresu, że podmiot ucieknie przed odpowiedzialnością za nieuczciwe warunki umowne w restrukturyzację czy upadłość.