W zaledwie kilkanaście godzin od ogłoszenia wyroku TSUE w sprawie C-520/21 sektor bankowy przeszedł do kontrofensywy i zaczął przekonywać w mediach, że w gruncie rzeczy ów wyrok wcale wiele nie zmieni. Co więcej, bankowcy ani myślą rezygnować z roszczeń o opłatę po unieważnieniu umowy i w dalszym ciągu chcą nękać frankowiczów kontrpowództwami, jedynie pod nowym pretekstem. Sektor upodobał sobie w relacjach z konsumentami stosowanie metody kija i marchewki. Kijem będą wspomniane kontrpowództwa, a jak w takim razie prezentować się będzie marchewka?
- Banki nie składają broni po nokaucie zafundowanym im przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Nie przyjmują do wiadomości, że ich roszczenia są bezzasadne i dalej chcą pozywać frankowiczów, którzy wystąpią z roszczeniem o stwierdzenie nieważności umowy
- Branżowe media są zasypywane artykułami promującymi punkt widzenia sektora bankowego i podważającymi narrację kancelarii frankowych
- Równolegle banki napuszczają kredytobiorców złotowych na frankowiczów, licząc, że nie podchwycą oni pomysłu o pozwie i nadal pokornie będą spłacać swoje zobowiązania
- Sektor bankowy czeka także na wyrok TSUE w sprawie C-756/22, mając nadzieję na cud i zmianę podejścia Trybunału na prokorporacyjne. Czy oczekiwania bankowców mają jakiekolwiek podstawy?
Frankowicze nie mogą liczyć na pogodzenie się banków z wyrokiem TSUE. Wojna nadal trwa
Nie będzie rozejmu między sektorem bankowym a frankowiczami – taki wniosek można wysnuć po reakcji bankowców na prokonsumenckie wyroki TSUE w sprawach C-520/21 i C-287/22, które wydano w czwartek.
Teoretycznie sektor nie ma już z czym dyskutować: Trybunał Sprawiedliwości UE jednoznacznie negatywnie ocenił roszczenia banków o opłatę za korzystanie z kapitału i nie znalazł przeszkód do składania przez konsumentów bliźniaczo podobnych pozwów pod adresem kredytodawców. Jakby tego było mało, potwierdził prawo konsumenta do uzyskania środka tymczasowego w formie zabezpieczenia powództwa, gdy sądzi się z bankiem o ważność umowy kredytowej, zawierającej klauzule niedozwolone.
Praktycznie jednak banki próbują zasiać ziarno niepewności co do ostatecznego charakteru unijnych postanowień. Eksperci reprezentujący sektor przekonują na przykład, że banki w dalszym ciągu mogą pozywać kredytobiorców i żądać sum wyższych niż te pierwotnie użyczone. Twierdzą, że teraz banki nie będą już pozywać kredytobiorców o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału, a o waloryzację kapitału wskaźnikiem inflacji, a roszczenia te mają być oparte o zupełnie inne przepisy prawa.
Przedstawiciele sektora bankowego bagatelizują też rolę wyroku w sprawie C-520/21, twierdząc, że wiele może zmienić orzeczenie w „lustrzanej” sprawie C-756/22, dotyczącej bezpośrednio roszczeń po stronie banków o wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z kapitału.
Bankowcy nie chcą najwyraźniej przyjąć do wiadomości tego, co TSUE orzekł w czwartek. A orzekł, że bank nie może żądać od konsumenta czegokolwiek ponad zwrot użyczonej kwoty kapitału, gdy umowa kredytu jest nieważna w związku z klauzulami abuzywnymi.
Sektor bankowy pracuje też nad zmniejszeniem zainteresowania frankowiczów rozszerzeniem powództw o odszkodowanie, zadośćuczynienie czy waloryzację świadczeń. Prawnicy pracujący dla sektora wskazują, że kredytobiorca nie świadczył bankowi żadnej usługi, a więc nie przysługuje mu żadna dodatkowa opłata.
Zapominają najwyraźniej o zasadzie nominalizmu i waloryzacji sądowej, do której ma prawo konsument, ale która nie przysługuje przedsiębiorcy. Chodzi oczywiście o art. 358(1) kodeksu cywilnego. W paragrafie trzecim czytamy, że w razie znaczącej zmiany siły nabywczej pieniądza sąd może zmienić wysokość świadczenia pieniężnego. Na ten przepis KC będą więc powoływać się frankowicze, kierujący pod adresem banków dodatkowe roszczenia.
Sektor bankowy nadal chce manipulować opinią publiczną. Czy mu się to uda?
Sektorowi bankowemu bardzo trudno jest rozstać się z pozycją strony dominującej i „rozdającej karty” w relacji z klientem. Chce przebić się ze swoim przekazem do świadomości społecznej, ale nie ma w zanadrzu żadnych merytorycznych argumentów. Z kolei w relacji z frankowiczami banki stosują dobrze już opanowaną metodę kija i marchewki, gdzie kijem są oczywiście kontrpowództwa i celowe przedłużanie postępowań, a marchewką… ugody.
Niestety dla bankowców, marchewka jest słabą zachętą w sytuacji, gdy kancelarie frankowe proponują kredytobiorcom tort, czyli pełne unieważnienie umowy, zabezpieczenie roszczeń już na wczesnym etapie sporu sądowego, a na dokładkę możliwość wywalczenia waloryzacji świadczeń.
Dodatkowym zmartwieniem banków jest rosnące napięcie wokół kredytów złotowych. Kancelarie prawne reprezentujące frankowiczów wprost mówią, że czwartkowe wyroki TSUE będą obowiązywać nie tylko posiadaczy zobowiązań w CHF, ale również osoby mające hipoteki w złotówce.
Aby zapobiec uczeniu się złotówkowiczów na sprawach o franki, banki próbują dość nieudolnie napuścić jednych na drugich i kreować przekaz, jakoby na masowych unieważnieniach kredytów pseudowalutowych tracili inni klienci banków, w tym oczywiście ci spłacający klasyczne hipoteki w rodzimej walucie.
Jak na razie przekaz bankowców wypada blado i nieprzekonująco, jest zatem mało prawdopodobne, aby byli w stanie zakrzyczeć racje frankowiczów oraz ich pełnomocników prawnych i przekonać kogokolwiek, że czarne jest białe, a białe jest czarne.
Takie wyroki mogą być teraz standardem: sankcja darmowego kredytu dla frankowiczów to fakt
Choć banki próbują na siłę komplikować procesy frankowe i gmatwać procedurę rozliczenia, z dobrą kancelarią prawną u boku kredytobiorca może szybko uwolnić się od abuzywnego kredytu i zyskać korzyści finansowe idące w setki tysięcy złotych. Przykłady takich wyroków prezentujemy poniżej.
Umowa kredytowa GE Money Banku upada w sądzie. BPH S.A. przegrywa sprawę
Prawomocnym unieważnieniem umowy kredytu frankowego zakończyła się sprawa tocząca się przed Sądem Apelacyjnym we Wrocławiu pod sygnaturą I ACa 1208/22. Pozwanym był tu BPH S.A. z siedzibą w Gdańsku, spadkobierca umów GE Money Banku. Dnia 22 marca 2023 roku sąd potwierdził nieważność umowy kredytowej, stwierdzoną wpierw przez Sąd Okręgowy w Jeleniej Górze wyrokiem z dnia 17 maja 2022 roku. Wskutek unieważnienia umowy kredytobiorcy odnieśli korzyść finansową w wysokości 205 tys. zł. Sprawa trwała tylko 23 miesiące. Pełnomocnikiem kredytobiorców w sprawie był adwokat Paweł Borowski.
Unieważnienie umowy frankowej z mBankiem w 20 miesięcy. 314 tys. dla kredytobiorców
Dnia 21 lutego 2023 roku Sąd Apelacyjny w Gdańsku wydał wyrok w sprawie toczącej się pod sygnaturą I ACa 1033/22, oddalając tym samym apelację mBanku od wyroku unieważniającego umowę, wydanego 27 kwietnia 2022 roku przez Sąd Okręgowy w Toruniu. Co ważne, sprawę udało się prawomocnie unieważnić w zaledwie 20 miesięcy – to znakomity wynik. Wskutek stwierdzenia nieważności umowy kredytobiorcy, klienci mBanku, uzyskali korzyść finansową w wysokości 314 tys. zł. Pełnomocnikiem kredytobiorców w sporze z mBankiem był adwokat Paweł Borowski.