Kolejne korzystne dla frankowiczów rozstrzygnięcie wydane przez Trybunał Sprawiedliwości UE równoznaczne jest z kolejną lawiną pozwów składanych przeciwko bankom, zatem po czerwcowym wyroku TSUE, najpewniej w okolicach września, sądy będą miały ręce pełne roboty. Kredytobiorcy co prawda ruszą do kancelarii zaraz po opublikowaniu orzeczenia, jednak trzeba mieć na względzie, że na przygotowanie się do sprawy i złożenie pozwu, prawnicy potrzebują nawet kilku tygodni, a gdy dodatkowo pojawią się utrudnienia ze strony banku, wówczas zainicjowanie postępowania może potrwać około 3-4 miesiące. Zadłużeni we frankach szwajcarskich nie powinni więc już dłużej czekać z podjęciem działań zmierzających do unieważnienia zawartej umowy kredytowej, gdyż przy dużym obłożeniu kancelarii frankowych i sądów, czas trwania procesu z bankiem będzie się tylko wydłużać.
Do pozwania banku musisz mieć dokumenty.
Zdecydowana większość kredytobiorców chcących pozwać bank udaje się z zawartą umową kredytową do kancelarii specjalizującej się w pomocy zadłużonym we frankach, i jest to bardzo dobra decyzja, jednak jest to tak naprawdę wierzchołek góry lodowej.
Umowa kredytowa jest podstawowym i niezbędnym dokumentem do formułowania roszczeń przeciwko bankom, jednak równie ważne są także:
- regulamin banku, który najczęściej jest załącznikiem do umowy, a który bardzo często zawiera zapisy stanowiące klauzule niedozwolone;
- wszystkie aneksy, które zostały w toku wykonywania umowy zawarte;
- zaświadczenia wydawane przez bank, dotyczące: dotychczas dokonanych na rzecz banku wpłat (z rozbiciem na poszczególne raty i podziałem na część kapitałową i odsetkową kredytu); wysokości i zmiany oprocentowania od momentu zawarcia umowy kredytowej; wszystkich dodatkowych kosztów związanych z kredytem, które poniósł kredytobiorca oraz daty uruchomienia kredytu i kwot wypłaconych kredytobiorcy przez bank.
Zebranie powyższych dokumentów może być niestety w niektórych przypadkach nieco skomplikowane, zwłaszcza, że frankowe umowy kredytowe zawierane były stosunkowo dawno temu, dlatego w przypadku ich braku, należy zwrócić się do banku o ich wydanie.
Banki mają obowiązek wydania frankowiczowi wnioskowanych dokumentów, problem polega jednak na tym, że najczęściej kredytobiorca musi za nie dodatkowo zapłacić (zgodnie z cennikiem banku), a i czas realizacji wniosku i sama komunikacja ze strony banku mogą być utrudnione, więc wszystkie te czynniki powodują, że złożenie pozwu odsuwa się w czasie.
Bankom oczywiście zależy na tym, żeby jak najmniej frankowiczów poszło do sądów, a ewentualne postępowania maksymalnie wydłużyć w czasie, dlatego, gdy w przeciągu miesiąca bank nie zrealizuje wniosku o wydanie dokumentów, należy złożyć reklamację, gdyż może się okazać, że np. bank czeka na uiszczenie dodatkowej opłaty (o czym „zapomniał” poinformować kredytobiorcę), lub wysłał dokumenty, lecz nie na adres wskazany we wniosku.
Najpierw postępowanie przedsądowe.
Skompletowanie wszystkich niezbędnych dokumentów jest w niektórych przypadkach bardzo czasochłonne, jednak czas ten kancelarie bardzo dobrze wykorzystują, gdyż przed złożeniem pozwu konieczne jest wezwanie banku do dobrowolnego spełnienia świadczenia.
Do banków wysyłane jest więc przedsądowe wezwanie do zapłaty, na które bank odpowiada w terminie 30 dni, czasem także składana jest do banku reklamacja.
Bardzo ważne również jest by kredytobiorca złożył oświadczenie o potrąceniu, gdyż wówczas, po unieważnieniu umowy, nie będzie musiał bankowi oddawać fizycznie pieniędzy, lecz wierzytelność frankowicza i banku umorzą się wzajemnie, do wysokości wierzytelności niższej. Innym ważnym oświadczeniem, które kredytobiorca musi wobec banku złożyć jest oświadczenie o świadomości skutków unieważnienia umowy kredytowej, te wszystkie czynności można więc zrobić jeszcze przed złożeniem pozwu do sądu.
Zgromadzenie dokumentacji, skierowanie do banku oświadczeń i wezwania oraz samo sformułowanie pozwu, średnio jest rozciągnięte w czasie od dwóch do czterech miesięcy, tyle więc czasu zwykle upływa od pierwszej wizyty w kancelarii do złożenia pozwu w sądzie.
Czas wskazanych czynności może się oczywiście bardzo różnić od siebie w przypadku poszczególnych spraw, gdyż zależy on przede wszystkim od stopnia skomplikowania konkretnej sprawy, współpracy z bankiem na etapie pozyskiwania dokumentów, jak również od ilości postępowań prowadzonych przez daną kancelarie. Zainicjowanie procesu przeciwko bankowi nie jest więc prostą czynnością i z całą pewnością wymaga doświadczenia oraz szerokiej wiedzy, dlatego już na tym etapie kredytobiorca musi uzbroić się w cierpliwość.
Co nagle to po diable.
Zrozumiałym jest, że frankowiczom, jak już zdecydują się pozwać bank, zależy na jak najszybszym działaniu, jednak nie mogą oczekiwać, że sprawa trafi do sądu w przeciągu tygodnia od nawiązania współpracy z kancelarią, a gdy jakaś kancelaria chwali się tak szybkim działaniem, wtedy należy być szczególnie ostrożnym.
Umowy o kredyty frankowe, choć były udzielane przez różne banki, zawierały bardzo podobne zapisy i ich konstrukcja była do siebie podobna, dlatego niektóre kancelarie korzystają z wypracowanych wzorów pozwów i w ten sposób są w stanie szybko złożyć pozew do sądu. Praca na wzorach nie jest niczym złym i wielu prawników tak robi, istotne jest jednak to by nie działać sztampowo i by każdy wzór pozwu został dostosowany do danej sprawy i sytuacji konkretnego klienta.
Niestety, w momencie, gdy kancelarie chwalą się szybkim działaniem, brak jest w takich przypadkach indywidualnego podejścia do kredytobiorcy, a to może nieść ze sobą daleko idące konsekwencje, z przegranym procesem włącznie. Frankowicze powinni więc bardzo uważać, gdy kancelaria zapewnia, że pozew trafi do sądu w przeciągu kilku dni.
Niepokój u kredytobiorcy powinna wzbudzić również wiadomość, że pozew w sprawie trafi do sądu najwcześniej za kilka miesięcy, gdy tak naprawdę nie wyjaśniono, skąd się bierze taki długi czas oczekiwania na sformułowanie roszczeń. Tak jak wskazano powyżej, pozyskanie od banku dokumentów oraz napisanie pozwu, w momencie, gdy w międzyczasie trzeba dokonać jeszcze dodatkowych wyliczeń, może zająć nieco czasu, gdy jednak kancelaria z góry zakłada, że potrzebuje np. sześciu miesięcy na złożenie pozwu, wówczas przyczyna opóźnienia najpewniej tkwi po jej stronie.
Niektóre kancelarie przyjmują niestety więcej spraw niż są w stanie obsłużyć, dlatego czas oczekiwania na podejmowanie czynności w kolejnych sprawach się wydłuża, więc i frankowicz musi dłużej czekać by uzyskać rozstrzygnięcie w swojej sprawie.
Na długość postępowań frankowych, na każdym etapie, wpłyną również dwa wyroki TSUE, które mają zostać wydane już w połowie czerwca br. Prawnicy przewidują bowiem, że będą to rozstrzygnięcia korzystne dla kredytobiorców, więc wówczas, do sądów ruszy kolejna grupa frankowiczów, która do tej pory odkładała w czasie pozwanie banku, a więc i kancelarie frankowe, i sądy, nie będą mogły narzekać na brak pracy. Wydłużenie czasu procesu z całą pewnością nie jest dobrą informacją dla kredytobiorców, jednak wygrana z bankiem wszystkie niedogodności wynagrodzi.