Przełom października i listopada to czas, w którym banki publikują swoje raporty kwartalne, dzieląc się w ten sposób informacją o osiągniętych zyskach bądź stratach. W tym roku jesień będzie niezwykle gorąca dla analityków, którzy czekają na wieści z sektora finansowego. Szacuje się, że większość dużych banków komercyjnych odnotuje za III kwartał pokaźną stratę, wynikającą między innymi z kosztów ustawowych wakacji kredytowych. Którym bankom uda się uciec przed ujemnym wynikiem, a które spadną poniżej wymaganego progu i będą musiały wdrożyć plan naprawy? I czy istnieje realna szansa, że któryś z dużych banków w Polsce ogłosi upadłość lub – wzorem Getin Noble Banku – zostanie objęty procedurą przymusowej restrukturyzacji?
Banki publikują wyniki za III kwartał. Nie są entuzjastyczne
Można by się spodziewać, że skoro oprocentowanie kredytów złotowych jest rekordowo wysokie, wpłynie to bezpośrednio na wypracowane przez sektor bankowy zyski. Nic bardziej mylnego – banki są pod kreską, głównie przez wzgląd na obarczenie ich kosztami ustawowych wakacji kredytowych. Koszty te zostały zaksięgowane właśnie w III kwartale, co spowodowało, że niektóre duże banki komercyjne skończą rok z ponad miliardem złotych straty.
Bankiem, który wyjątkowo mocno ucierpiał wskutek wprowadzenia przez rząd wakacji kredytowych, jest Millennium. Koszty ustawowego wsparcia bank wyliczył na 1,42 mld zł. Tak ogromny odpis spowodował stratę netto w wysokości 1 mld zł.
To zdecydowanie najgorszy wynik kwartalny banku w historii – poprzedni „rekord” ustanowiono pod koniec ubiegłego roku, ale wówczas deklarowana strata w Millennium była o połowę mniejsza. Gdyby nie mechanizm wakacji kredytowych, bank zakończyłby kwartał z 152 mln zł zysku (od tego należałoby jeszcze odliczyć ponad 80 mln zł na opłacenie podatku bankowego. Obecnie Millennium jest zwolniony z płacenia tego podatku przez wzgląd na wdrożenie planu naprawy).
Wszystkie duże banki ze stratą za III kwartał. Wyjątkiem Santander i Handlowy
Millennium z pewnością nie jest jedynym bankiem, którego kondycja finansowa została ciężko dotknięta przez ustawowe wsparcie dla kredytobiorców. Ten bank po prostu jako pierwszy opublikował swój raport. W środę 26 października swoimi wynikami podzielił się Santander, któremu jednak udało się w III kwartale wypracować zysk na poziomie ponad 278 mln zł netto. Santander będzie prawdopodobnie jednym z nielicznych kredytodawców, którym udało się osiągnąć dodatni wynik (ten „przywilej” prawdopodobnie przypadnie w udziale również Bankowi Handlowemu).
Należy jednak podkreślić, że wynik kwartalny Santandera jest i tak o ok. 8 proc. słabszy, niż spodziewali się eksperci – początkowo szacowano, że bank będzie mógł pochwalić się ok. 304 mln zł zysku netto. Różnica wynika z większych niż przewidywane odpisów netto z tytułu utraty wartości kredytów – do końca września wyniosły one 341 mln zł, czyli 19 proc. więcej niż oczekiwano.
Na wyniki kwartalne pozostałych banków będzie trzeba poczekać do listopada – 3 dnia tego miesiąca swoje raporty opublikują Pekao i ING Bank Śląski, dzień później pojawi się raport Alior Banku, 8 listopada przypada data publikacji raportu mBanku, który ciekawi opinię publiczną, ponieważ już teraz mówi się o tym, że strata w tej grupie będzie potężna. Następnie 10 listopada swoje dane opublikują PKO BP oraz BNP Paribas. Jako ostatni swój raport opublikuje Bank Handlowy – będzie to 14 listopada.
Czy w listopadzie ogłoszona zostanie rekordowa strata mBanku?
Choć oficjalne dane z raportów za III kwartał w przypadku większości banków komercyjnych nie są jeszcze znane, analitycy szacują, jak mogą kształtować się te liczby. Największym przegranym prawdopodobnie okaże się mBank, prognozowana strata netto tego kredytodawcy wynosi aż 2,3 mld zł. Na tak katastrofalny wynik złoży się kilka czynników:
- spadek zainteresowania kredytami, który wynika przede wszystkim z wysokich stóp procentowych (tylko we wrześniu br. banki udzieliły o 70 proc. mniej kredytów niż w analogicznym okresie roku ubiegłego)
- dotworzenie ogromnych rezerw na ryzyko prawne kredytów frankowych – wartość odpisów na ten cel w III kwartale wyniosła 2,33 mld zł
- zawiązanie rezerw na ustawowe wakacje kredytowe w wysokości 1,3 mld zł.
Eksperci szacują, że gdyby nie zbieg szeregu czynników, które wygenerowały jednorazowe, ale bardzo wysokie koszty, mBank mógłby zakończyć III kwartał, posiadając 1 mld zł zysku netto. Jednocześnie reprezentanci sektora finansowego uspokajają, że żaden z dużych banków nie jest zagrożony upadłością, a poszczególni kredytodawcy mają dobrą kondycję finansową i spełniają wszelkie wymogi (może za wyjątkiem Millennium Banku, który już pod koniec lipca poinformował o wdrożeniu planu naprawy).
Czy jednak należy wierzyć w te zapewnienia wobec wystąpienia szefa KNF, które miało miejsce 12 października przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej? Wystąpienie to było związane z pierwszą rozprawą przed unijnym organem w sprawie C-520/21, która dotyczy pytania prejudycjalnego jednego z warszawskich sędziów w kwestii prawa banków do wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału (bądź jego braku).
Przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego przekonywał, że odmówienie bankom prawa do takiej opłaty po unieważnieniu umowy kredytu frankowego może mieć dotkliwe konsekwencje dla całego sektora finansowego w Polsce. Gdyby takie wyroki zaczęły zapadać w krajowych sądach na masową skalę, mogłoby to doprowadzić do upadłości jeden lub kilka dużych banków.
Czy frankowicze powinni obawiać się restrukturyzacji lub upadłości banku?
Jak w takim razie należy interpretować ujemne wyniki kwartalne kredytodawców? Wszystko zależy od aktualnego położenia interpretującego. Kredytobiorca, który spłaca zobowiązanie waloryzowane kursem franka, a który widzi dziś, że jego bank zanotował miliardową stratę, powinien zastanowić się, w jaki sposób zabezpieczyć swoje interesy – szczególnie wtedy, gdy planuje pozwać bank lub już jest na etapie inicjacji sporu sądowego.
Frankowicze muszą mieć na uwadze to, co stało się przed miesiącem z Getin Noble Bankiem – Bankowy Fundusz Gwarancyjny z dnia na dzień podjął decyzję o objęciu banku przymusową restrukturyzacją, wyprowadzając „zdrową” część działalności tego podmiotu do banku pomostowego. Cały toksyczny portfel kredytów walutowych został oczywiście w banku-wydmuszce, wobec którego nie można wszcząć nawet postępowania egzekucyjnego (przynajmniej do momentu, aż BFG ogłosi zakończenie restrukturyzacji). Perspektywa odzyskania od Getinu zasądzonych nadpłat ponad wartość kapitału kredytu stoi pod dużym znakiem zapytania.
Oczywiście nic nie wskazuje, aby Millennium czy mBank miały znaleźć się w najbliższej przyszłości w podobnej sytuacji. Kredytobiorca musi mieć jednak świadomość, że rzeczywistość gospodarczo-ekonomiczna w Polsce dość szybko się zmienia, zwłaszcza w świetle bieżących wydarzeń na świecie. Sprawa o unieważnienie kredytu frankowego to długofalowe przedsięwzięcie – od momentu złożenia pozwu do uzyskania prawomocnego wyroku mijają zwykle 3-4 lata. Nikt tak naprawdę nie jest w stanie przewidzieć, w jakiej kondycji będą się wówczas znajdować poszczególne banki komercyjne, ani z jakimi nieprzewidzianymi kosztami dodatkowymi przyjdzie im się mierzyć.
Dlatego lepiej kalkulować na chłodno i już dziś zabezpieczyć swoje interesy przy udziale dobrego prawnika, niż czekać na oficjalne komunikaty, tak jak zrobili to klienci Getin Banku, i dowiedzieć się o restrukturyzacji bądź upadłości kredytodawcy, gdy zostanie to już ogłoszone w mediach. Wówczas na odzyskanie czegokolwiek od banku może być po prostu za późno.
W serwisie Chf24.pl każdego dnia piszemy o najważniejszych wiadomościach dla Frankowiczów. Bądź na bieżąco! Obserwuj Chf24.pl w Wiadomościach Google. Odwiedź nas także na Facebooku, Tweeterze.