Gdy jasne stało się, że TSUE wkrótce określi, jak powinno wyglądać rozliczenie frankowiczów z bankami po ustaleniu, że ich umowy są nieważne, kredytodawcom nagle zaczęło zależeć na ugodach. Kredytobiorcy otrzymują więc od banków propozycje konwersji kredytu frankowego na złotowy, które rzekomo mają wyeliminować z umów dotychczasowe ryzyka. Czy aby na pewno ugoda z bankiem to bezpieczne rozwiązanie dla kogoś, kto narzeka obecnie na wysoką ratę kapitałowo-odsetkową? Okazuje się, że nie do końca. Na co zwracać uwagę, gdy bank przyśle propozycję ugody? Gdzie tkwi haczyk tych ofert?
- Im wyższe są stopy procentowe w Polsce, tym bardziej chętne stają się banki do podpisywania ugód frankowych z klientami
- Propozycje ugód kierowane są nie tylko do osób, które potulnie spłacają swoje zobowiązanie, ale również do tych, których umowy są już objęte sporem sądowym
- Ponieważ TSUE w połowie tego roku ma wydać wyrok w sprawie C-520/21, który prawdopodobnie odbierze bankom prawo do roszczeń o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału, czują one dużą presję, by do tego czasu pozbyć się części portfela ryzykownych kredytów
- Ugody proponowane przez banki rzadko kiedy są korzystne, w wielu przypadkach prowadzą do drastycznego wzrostu raty i podwyżki kosztu obsługi kredytu.
Jak banki manipulują korzyściami, kusząc kredytobiorców ugodą?
Nie ma wątpliwości, że nad konstrukcją ugód frankowych siedzą w bankach najtęższe głowy. W końcu chodzi o to, by przedstawić klientowi w maksymalnie atrakcyjny sposób propozycję, która jest dla niego po prostu niekorzystna i prowadzi w prostej linii do tego, że zapłaci on za swój kredyt więcej niż powinien (i niż wynika z obecnych warunków umowy). Żeby zrozumieć, gdzie tkwi haczyk, trzeba wpierw wyjaśnić, na czym polega ugoda frankowa.
W grudniu 2020 roku szef KNF wydał bankom rekomendację zachęcającą te instytucje do polubownego rozwiązania kwestii kredytów frankowych. Przewodniczący Nadzoru zaproponował, by banki oferowały frankowiczom przewalutowanie ich kredytów, tak jakby od początku były to zobowiązania wyrażone w złotówkach.
Stawką oprocentowania miałby być oczywiście WIBOR. Ten w końcówce 2020 roku był rekordowo niski, dziś natomiast jest najwyższy od lat, zatem propozycja, którą kredytobiorcy jeszcze 2 lata temu przyjęliby z pocałowaniem ręki, dziś jest po prostu nie do zaakceptowania.
Banki różnie podchodzą do rekomendacji KNF – zwykle ich ugody luźno nawiązują do tych zaleceń, a coraz częściej kredytodawcy odchodzą od jednolitego wzorca ugody na rzecz indywidualnych negocjacji z klientem.
W praktyce jednak, jeśli klient nie jest w stanie jednorazowo spłacić swojego kredytu, dalsza spłata rat wg zaktualizowanego wskutek ugody harmonogramu skutkować będzie wzrostem obciążenia finansowego. Wyższe oprocentowania wynikające ze zmiany stawki SARON na WIBOR to wyższa część odsetkowa miesięcznej raty i w konsekwencji – wyższa łączna kwota do spłaty.
Banki bronią się tym, że przecież umarzają kredytobiorcom część salda kredytu. Efekt wynikający z umorzenia jest jednak częściowo bądź całkowicie niwelowany przez różnicę płynącą ze stawek oprocentowania. Bank o tym wie, zdaje sobie sprawę także z tego, że frankowicz będący konsumentem ma aż 98 proc. szans na skuteczne zakwestionowanie swojej umowy w sądzie.
Aby więc nie rozdrażniać klienta, banki często nie informują go w propozycji ugody, ile do tej pory spłacił. To ważne, zwłaszcza gdy oczekują, że w ramach rat spłaci im jeszcze drugie tyle albo i więcej. Kredytobiorca, widząc, że oddał już bankowi pożyczoną kwotę albo niewiele mu do tego brakuje, mógłby poczuć pokusę, by złożyć jednak pozew o unieważnienie umowy.
A nie o to przecież chodzi. Bank chce, aby umowa pozostała w mocy na nowych, bardziej przemyślanych zasadach, które ściągną z niej ryzyko prawne wynikające z klauzul przeliczeniowych.
Czego kredytobiorca NIE powinien robić, negocjując ugodę frankową?
W rzadkich przypadkach zdarza się, że klient mimo wszystko chce ugody z bankiem. Może to dotyczyć sytuacji, w której dochodzi do zbiegu kilku czynników. Np. umowa, ze względu na dość niestandardowe zapisy, byłaby trudna do podważenia w sądzie, ponadto klient może sobie pozwolić na jednorazową spłatę i przy tym chce możliwie jak najszybciej ściągnąć hipotekę z księgi wieczystej.
Wówczas ugoda może mieć sens, bo pozwala w ciągu kilku miesięcy rozwiązać i kwestię długu, i samej hipoteki. Nie należy podchodzić do oferty banku z życzliwym entuzjazmem i nadmierną ufnością. Jeśli rozważasz ofertę banku, postaraj się postępować wg tych wskazówek:
- NIE decyduj się na spontaniczne podpisanie ugody, bez konsultacji z doświadczonym pełnomocnikiem prawnym
- wybierając kancelarię, która przeanalizuje ugodę, zwróć uwagę, czy firma ta posiada udokumentowane doświadczenie poparte sukcesami w sprawach przeciwko bankom
- poproś w kancelarii o symulację, ile mógłbyś zyskać w wyniku unieważnienia umowy, a następnie porównaj to z ugodą proponowaną przez bank. Zastanów się dobrze, czy polubowne rozwiązanie jest warte „machnięcia ręką” na tysiące złotych, które mógłbyś odzyskać od banku, gdyby umowa została unieważniona w sądzie
- jeśli Twoja umowa jest już objęta sporem sądowym, weź pod uwagę, że jeśli podpiszesz ugodę, bank może wystąpić o zasądzenie od Ciebie na jego rzecz zwrotu kosztów zastępstwa procesowego – to nawet 10 800 zł za jedną instancję!
- nie traktuj mediatorów Sądu Polubownego przy KNF i pracowników banku jak osób, którym rzeczywiście zależy na Twojej korzyści. Ani jedni, ani drudzy nie przedstawią Ci obiektywnie wszystkich argumentów za i przeciw ugodzie. Zrobi to wyłącznie Twój pełnomocnik prawny, który w odróżnieniu od nich ma na uwadze tylko Twoje dobro.
Szczególnie uważaj na zapewnienia pracownika banku dotyczące opcji przewalutowania Twojego kredytu na złote z czasowo stałym oprocentowaniem wg „preferencyjnej” stawki. Niektóre banki zorientowały się już, że na stałym oprocentowaniu można bardzo dobrze zarobić i proponują frankowiczom to rozwiązanie. Kredytobiorca dowiaduje się od banku, że jego kredyt może być po konwersji oprocentowany stawką 4,99 proc. i zaczyna myśleć „może ta oferta nie jest jednak taka zła?”.
To, co powinno interesować klienta w takiej ofercie to RRSO, czyli rzeczywista roczna stopa oprocentowania. Ta w mBanku, który zasłynął „promocją” na oprocentowanie wg stawki 4,99 proc., wynosi 8,01 proc. Dla porównania ten sam bank w przypadku kredytu oprocentowanego zmienną stawką proponuje RRSO na poziomie 9,93 proc.
Czy różnica jest naprawdę tak duża, by dać się wmanewrować w ugodę, której nie da się później zakwestionować w sądzie, i to nawet jeśli RPP drastycznie obniży stopy procentowe? No właśnie.
A może jednak lepiej pozwać bank i pozbyć się abuzywnej umowy?
Banki dokładają starań, by podsycać u kredytobiorców przeświadczenie, że spór sądowy o kredyt to kosztowne i niezwykle żmudne przedsięwzięcie. Rzeczywistość jest odległa od wizji, które roztaczają przed frankowiczami banki. W praktyce prawomocne wyroki zapadają coraz szybciej, ponieważ sądy nie mają już wątpliwości co do tego, jak należy rozpatrywać spory z tej kategorii.
Przykładem może być wyrok Sądu Apelacyjnego w Gdańsku z 22 czerwca 2022 roku (sygnatura V ACa 113/22). Kancelarii Sosnowski Adwokaci i Radcowie Prawni udało się doprowadzić sprawę do satysfakcjonującego końca w zaledwie 15 miesięcy od złożenia pozwu.
Wpierw Sąd Okręgowy w Bydgoszczy uznał umowę kredytową zawartą pomiędzy kredytobiorcami a BRE Bankiem S.A. (obecnie mBank) za nieważną oraz obciążył bank kosztami postępowania sądowego. Miało to miejsce 3 listopada 2021 roku. Bank oczywiście złożył apelację, która została oddalona przez sąd II instancji. W wyniku unieważnienia umowy kredytowej bank musi oddać powodom środki w wysokości 261 690,76 zł.
Umowa przestaje istnieć, a bank nie ma już wpływu na finanse powodów – mogą oni zapomnieć o dalszej spłacie horrendalnych rat, analizowaniu kursu franka i zastanawianiu się, jak prezentować się będzie saldo kredytu za miesiąc, rok czy dwa lata. Trudno to nawet porównywać do ugody, która utrzymuje umowę w mocy, wprowadza do niej nowe, ryzykowne zapisy (oprocentowanie stawką WIBOR) i odbiera kredytobiorcom jakąkolwiek szansę na prawne zakwestionowanie tych warunków.