Rok 2022 był zdecydowanie przełomowy w zakresie problemów Frankowiczów z bankami. Z jednej strony zapadły korzystne dla kredytobiorców orzeczenia TSUE. Miało to niemały wpływ na wygrane konsumentów i często całkowite już uwolnienie się od banku. Z drugiej strony natomiast Szwajcaria podniosła swoje stopy procentowe tak bardzo, że po raz pierwszy od 2014 roku są one dodatnie. To, a także szybujący w górę kurs franka, zwiększają raty kredytów frankowych z dnia na dzień. Co w takiej sytuacji powinni zrobić Frankowicze i jak prezentuje się ich sytuacja końcem 2022 roku?
Początki problemów kredytobiorców frankowych
Od czego w ogóle zaczęły się wszystkie kłopoty Frankowiczów? Historia ta ma już kilkanaście lat, kiedy to wielu konsumentów nie miało zdolności kredytowej na zdobycie kapitału w złotówkach, ale mogli dostać kredyt we frankach.
Banki wybrały tę walutę, by reklamować ją jako stabilny i pewny środek płatniczy z podziwianej Szwajcarii. Instytucje finansowe proponowały kredyt denominowany albo indeksowany, jednak obie wersje były wypłacane w złotówkach, natomiast wszystkie przeliczenia banki prowadziły według własnych tabel, zwykle mijających się z rzeczywistością. Podobnie późniejsza wysokość rat określana była taką metodą, a klienci nigdy nie mogli być pewni, jaka kwota ich zaskoczy następnym razem.
Do tego kurs franka szwajcarskiego poszybował gwałtownie z górę, dobijając kieszenie kredytobiorców. O ile same warunki zaciągnięcia kredytu wydawały się korzystne, o tyle spłata rat z odsetkami okazała się tragiczna w skutkach. Eksperci zaznaczają, że banki bez wątpienia żerowały na niewiedzy konsumentów. Co gorsze, sami pracownicy często nie mieli pojęcia jakie umowy podsuwają klientom, a nawet niektórzy również sami zaciągali kredyty frankowe, licząc na tanie zdobycie kapitału. Banki wtedy nie ryzykowały praktycznie niczym, ale konsumenci – nawet całym swoim dobytkiem.
Dlaczego Frankowicze nadal wahają się z pozwami?
Sytuacja większości Frankowiczów przez lata była bardzo niepewna. Niektórzy po spłaceniu kredytu pierwotnego, nadal mają drugie tyle do oddania i nie wiadomo, jak długo będą jeszcze kredyt spłacać, wydając na to wszystkie oszczędności.
Wielu wizja walki w sądzie przeraża, mając już na głowie tak duże zobowiązanie wobec banku. Frankowicze w dużej mierze nie mają jeszcze świadomości jak toczą się obecnie sprawy i jak bardzo po ich stronie stoją wyroki i krajowe, i na szczeblu unijnym. Kredytobiorcy obawiają się przede wszystkim jakichkolwiek dodatkowych kosztów i jednocześnie chcą sobie oszczędzić nerwów związanych z szarpaniną z bankami w sądzie. Jednak czy słusznie?
Statystyki są w tym temacie jednoznaczne – obecnie niemal wszystkie pozwy przeciwko instytucjom finansowym kończą się prawomocną wygraną Frankowiczów. Dzięki odrobinie cierpliwości i zainwestowaniu kilkunastu tysięcy złotych, kredytobiorcy uwalniają się od „władzy” banków i w końcu mogą odetchnąć z ulgą. Odzyskują swój kapitał często z nawiązką i mogą zachować na własność hipotekę związaną z umową frankową. W dodatku mogą korzystać z fachowej pomocy kancelarii frankowej, by sprawę wygrać szybko i bezboleśnie.
Kiedy Frankowicze zaczęli wygrywać w sądzie?
Pierwsze pozwy przeciwko bankom złożone zostały blisko 10 lat temu, a kredytobiorcy nie byli pewni, jak sprawa się zakończy. Mimo to, zaczęli się łączyć w walce z instytucjami finansowymi, które wtedy jeszcze były mocno chronione przez prawo. Banki wygrywały dużo rozpraw, natomiast Frankowicze zyskiwali rzadko i niewiele. Jednak to nie powstrzymywało kolejnych osób do składania pozwów, a sędziowie zaczęli bardziej przyglądać się całej sprawie.
Okazało się, że umowy bankowe nie powinny być bronione, kiedy zawierają tak rażące, niedozwolone klauzule umowne. Frankowicze zaczęli coraz liczniej wygrywać przed sądem, torując ścieżkę do zwycięstwa innym kredytobiorcom.
Obecnie sądy już są wyspecjalizowane w sprawach frankowych, w dodatku opierając się o orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który potwierdził słuszność decyzji polskich sędziów. Ogromne znaczenie w sprawach frankowych mają też stanowiska innych organów, jak Rzecznika Praw Obywatelskich, Rzecznika Finansowego, UOKiK-u czy Komisji Nadzoru Finansowego.
Niemałą rolę miała też pomoc odpowiednio wykwalifikowanych kancelarii frankowych, które wspierały kredytobiorców na każdym kroku, wytaczając niezbite argumenty przeciw bankom. Jednocześnie prawnicy frankowi ostrzegają, by nie zawierać z bankiem ugody, która nie dość, że będzie nadal niekorzystna dla kredytobiorcy, to odbierze szansę na walkę w sądzie.
Jak wygląda sytuacja Frankowiczów z końcem 2022 roku?
Obecnie Frankowicze, którzy nadal spłacają kredyty, są w jeszcze gorszej sytuacji, niż na przykład rok temu. Kurs franka szwajcarskiego nadal rośnie, a w dodatku Szwajcarski Bank Narodowy podniósł stopy procentowe o tyle, że stały się dodatnie po raz pierwszy od niemal dekady. Inaczej natomiast mają się sprawy Frankowiczów, którzy zdecydowali się na walkę w sądzie. Kredytobiorcy, którzy pozwali banki, w zasadzie mogą spać spokojnie. Ich sprawa niemal na 100 % będzie wygrana, dzięki przychylności sądów i pomocy profesjonalnej kancelarii frankowej.
W dodatku eksperci spodziewają się kolejnej fali pozwów przeciwko bankom frankowym – w październiku 2022 roku TSUE orzeknie na temat ewentualnych opłat na rzecz banków od kredytobiorców za samo korzystanie z kapitału, kiedy umowa zostanie unieważniona przez sąd.
Znawcy prognozują, że wyrok Trybunału unijnego będzie korzystny dla Frankowiczów. Wtedy sądy zawalone zostaną kolejnymi pozwami, a postępowanie może się przedłużyć dla osób decydujących się na wejście na drogę sądową dopiero za kilka tygodni czy miesięcy. Dlatego nie warto na to czekać i trzeba natychmiast kierować się do wymiaru sprawiedliwości, by pokonać nieuczciwe banki.