Już za niecały miesiąc Rzecznik Generalny TSUE wyda opinię w sprawie C-520/21, dotyczącej prawa banków do tzw. wynagrodzenia za korzystanie z kapitału po unieważnieniu umowy kredytowej. Na opinię czekają tysiące frankowiczów w Polsce, z niecierpliwością wyczekują jej również banki. Choć sama opinia to jeszcze nie wyrok w sprawie, prawnicy wskazują, że zwykle jest ona zbieżna z późniejszym stanowiskiem Trybunału, które poznamy najprawdopodobniej w połowie roku. Czego powinni spodziewać się frankowicze po opinii Rzecznika i decyzji TSUE? Czy zmienią one coś w trwających i przyszłych sporach o franki?
- Na 16 lutego 2023 roku zaplanowano wydanie opinii Rzecznika Generalnego w sprawie C-520/21
- Opinia Rzecznika wskaże prawdopodobny kierunek orzeczniczy unijnego organu i pokaże stronom sporów frankowych, czego powinny się spodziewać
- Od opinii Rzecznika będzie zapewne zależeć, jak banki w następnych miesiącach podejdą do warunków ugód frankowych
- Z kolei ostateczny wyrok w sprawie C-520/21 wpłynie na zapał frankowiczów do składania pozwów, a w konsekwencji na przyszłą sytuację kapitałową banków.
Opinia Rzecznika Generalnego w polskiej sprawie frankowej jest tuż tuż
Noc z 15 na 16 lutego 2023 roku będzie dla bankowców raczej niespokojna: na 9.30 zaplanowano ogłoszenie opinii Rzecznika Generalnego w sprawie C-520/21. Chodzi oczywiście o sprawę, w której pytanie prejudycjalne skierował do TSUE sędzia Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia. Stołeczny orzecznik chciał wiedzieć, jak powinna wyglądać relacja pomiędzy stronami unieważnianej umowy frankowej, a konkretnie, czy którejkolwiek z nich należy się cokolwiek ponad zwrot spełnionych świadczeń.
Media w uproszeniu nazywają tę sprawę sporem o wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z kapitału, bo to właśnie o tę dodatkową korzyść ubiegają się banki po unieważnieniu umowy – po wyroku lub jeszcze w trakcie postępowania składają kontr powództwo przeciwko klientowi, roszcząc o zapłatę wynagrodzenia ponad wypłacony kapitał. Przeciętnie kwota, której dodatkowo żądają banki, wynosi ok. 50 proc. wartości samego kapitału. Gra toczy się więc o wysoką stawkę, a jej uczestnikami po stronie konsumentów są dziesiątki tysięcy osób.
Należy przy tym podkreślić, że TSUE nie ograniczy się do zaopiniowania, czy banki mają prawo do wynagrodzenia za korzystanie z kapitału, podejmie się też ustalenia, czy o podobne roszczenie – odszkodowanie bądź waloryzację – mogą ubiegać się kredytobiorcy.
Ci wskazują bowiem, że banki również korzystały z ich środków, które uiszczane były w ramach harmonogramu spłaty kredytu.
I choć ani opinia Rzecznika, ani tym bardziej TSUE nie jest jeszcze znana, prawnicy specjalizujący się w sprawach przeciwko bankom uważają, że orzeczenie, które zapadnie w połowie roku w Luksemburgu, prawdopodobnie będzie korzystne dla kredytobiorców.
Pytanie tylko, jak bardzo. TSUE może wydać decyzję, która pozostawi pewne pole do interpretacji sądom krajowym, może też jednoznacznie „rozprawić się” z poczynaniami polskiego sektora bankowego, nie pozostawiając złudzeń co do tego, kto w tym sporze ma rację.
Antykonsumencki wyrok TSUE byłby sprzeczny z założeniami dyrektywy 93/13/EWG
Najważniejszym dokumentem chroniącym kredytobiorców jest z punktu widzenia TSUE dyrektywa 93/13/EWG. Z jej treści wynika, że konsekwencje ponoszone przez przedsiębiorcę umieszczającego abuzywne zapisy w umowach z konsumentami powinny mieć charakter odstraszający.
Trudno byłoby mówić o odstraszeniu bankowców od tworzenia nietransparentnych wzorców umownych, gdyby nagle okazało się, że po stwierdzeniu nieważności takiej umowy nadal należy im się zarobek na wadliwym produkcie.
Oczywiście sektor bankowy przekonuje, że już samo unieważnienie umowy jest wystarczająco dotkliwym następstwem, a pozbawienie banku zarobku prowadziłoby do bezpodstawnego wzbogacenia się po stronie konsumenta. W podobnym tonie wypowiada się KNF, a szef tej instytucji gorąco zachęca banki do proponowania frankowiczom ugód, jednocześnie ganiąc je za zbytnią opieszałość i wieloletnie ignorowanie problemu, który można było rozwiązać już lata temu.
Czy TSUE odbierze bankom nadzieję na wynagrodzenie po unieważnieniu umowy?
Z nieoficjalnych informacji wynika, że w sektorze bankowym brak optymizmu, gdy chodzi o planowane orzeczenie TSUE w sprawie C-520/21. Świadczy o tym tempo, z jakim banki zawiązują rezerwy na ryzyko prawne kredytów waloryzowanych do walut obcych.
Rekordowe odpisy zostały poczynione w III kwartale, ale część spółek doksięgowała dodatkowe kwoty jeszcze w końcówce roku – i były to setki milionów złotych. Sam PKO BP poinformował, że rezerwy frankowe ujęte w IV kwartale to 738 mln zł.
O braku wiary w korzystne dla sektora orzeczenie świadczy też intensywna promocja ugód frankowych. Przykładowo mBank, który dość długo zwlekał z ugodami, nagle chce je zaproponować wszystkim uprawnionym przed końcem tego półrocza. Skąd ten pośpiech? Ano mniej więcej w połowie roku TSUE ogłosi swoją decyzję, a jeśli ta będzie prokonsumencka i odbierze bankom prawo do zarobku na wadliwych kredytach, do sądów trafią tysiące nowych pozwów. Im grubszy jest zatem portfel frankowy danej spółki, tym większe ryzyko prawne będzie ona musiała wziąć pod uwagę w kolejnych kwartałach.
Czy banki poradzą sobie z absorpcją kosztu sankcji darmowego kredytu?
Zdaniem szefa KNF, Jacka Jastrzębskiego, potencjalny łączny koszt do poniesienia przez sektor bankowy wskutek sankcji darmowego kredytu to blisko 100 mld zł. Konsekwencją miałaby być nawet upadłość jednego lub kilku banków.
Z kolei w opinii niezależnych ekspertów koszty rozliczenia się banków z frankowiczami będą jednak niższe i wyniosą ok. 60-80 mld zł, w zależności od tego, ilu uprawnionych zdecyduje się pozwać swój bank. Przy tym należy mieć na uwadze, że banki utworzyły już potężne rezerwy na franki, których łączną wartość szacuje się na 40 mld zł.
Gdyby więc koszt sankcji darmowego kredytu został rozłożony w czasie, banki prawdopodobnie byłyby zdolne do jego absorpcji bez tak poważnych konsekwencji, o jakich mówi szef KNF.
Równolegle nie można zapominać o tym, że trwają prace nad reformą kpc, która ma odebrać frankowiczom prawo do wyboru sądu, w którym złożony zostanie ich pozew. W Wydziale Frankowym już wkrótce będą mogły sądzić się tylko te osoby, dla których SO w Warszawie jest tym właściwym ze względu na miejsce zamieszkania.
Jeśli zmiana w kpc zostanie ogłoszona w podobnym momencie, co publikacja wyroku TSUE, wśród społeczności frankowej może dojść do paniki i – w konsekwencji – masowego składania pozwów, a co za tym idzie, przeciążenia lokalnych sądów nowymi i skomplikowanymi sprawami. Dlatego nie warto czekać ani na wyrok TSUE, ani na nowelizację kpc – lepiej pozwać bank wcześniej, tak aby jak najszybciej uzyskać termin pierwszej rozprawy i, z dużą dozą prawdopodobieństwa, zabezpieczenie roszczeń.